moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Żeglarski Everest załogi ORP „Iskra”

Jesteśmy szczęściarzami, że mogliśmy wziąć udział w czymś tak niezwykłym. To tak, jakby wspiąć się na Mount Everest i bezpiecznie z niego zejść – mówi kmdr por. Wojciech Mundt, który jako podchorąży na pokładzie żaglowca ORP „Iskra” opłynął świat. W tym roku przypada 20. rocznica rozpoczęcia rejsu.


– Pogłoski o tym, że popłyniemy dookoła świata, krążyły przez kilka miesięcy, ale żadna konkretna informacja do nas nie docierała – wspomina kmdr por. Wojciech Mundt, dziś rzecznik Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni. Wreszcie bomba wybuchła. – Rozpoczęła się dla nas długa seria badań lekarskich i szczepień. Dostaliśmy też specjalne mundury przystosowane do tropikalnych upałów – opowiada.

Trzy oceany

W wyprawie mieli wziąć udział studenci pierwszego roku Wydziału Nawigacji i Uzbrojenia Okrętowego. Dopiero co zdawali egzaminy wstępne na uczelnię, a tu nagle: dziesięć miesięcy pod żaglami, trzy oceany, porty rozsiane po wszystkich kontynentach. Dotąd były jedynie punktami na mapie, wkrótce miały przybrać realny kształt. Dla młodych ludzi prawdziwy zawrót głowy…

ORP „Iskra” do takiego rejsu przygotowywał się od lat. – W 1987 roku ówczesny dowódca marynarki wojennej wiceadmirał Piotr Kołodziejczyk skierował mnie na pokład żaglowca „Dar Młodzieży” – wspomina kadm. Czesław Dyrcz, ówczesny dowódca „Iskry”, a dziś rektor Akademii Marynarki Wojennej. – Na stanowisku drugiego oficera miałem opłynąć świat i w ten sposób przygotować się do rejsu naszym okrętem – dodaje.

Kilka lat później „Iskra” dwukrotnie przepłynęła Atlantyk. Odwiedziła Stany Zjednoczone z okazji obchodów 500-lecia odkrycia Ameryki, brała udział w międzynarodowych regatach. Stała się też laureatką Medalu Pokoju ONZ. Konsekwentnie budowała swój prestiż. Wreszcie sama wyruszyła, by zdobyć żeglarski Everest.

– Okręt był nowy, załoga młoda i dzielna – przypomina kadm. Dyrcz. – Wyprawa dookoła świata miała pokazać możliwości naszej marynarki. Przecież nigdy wcześniej żadna jednostka pod wojenną banderą Polski tego nie dokonała.

Służba i nauka

Żaglowiec wyruszył w morze 18 kwietnia 1995 roku o godzinie 14.00. Przy gdyńskim skwerze Kościuszki żegnali go między innymi prezydent Lech Wałęsa oraz tłumy mieszkańców Trójmiasta. Do granicy polskich wód terytorialnych „Iskrze” towarzyszył mały okręt rakietowy ORP „Piorun”.

Na pokładzie, oprócz podchorążych i stałej załogi, znaleźli się wykładowcy. – Wyprawa była planowana na długie miesiące, a my nie mogliśmy przecież przerwać studiów – tłumaczy kmdr por. Mundt. ORP „Iskra” miał odwiedzić porty w Hiszpanii, Republice Zielonego Przylądka, Brazylii, RPA, na Mauritiusie, w Indonezji, gdzie została zaproszona w związku z obchodami 50-lecia odzyskania niepodległości, w Australii, Nowej Zelandii, Argentynie, na Falklandach, w Portugalii oraz Wielkiej Brytanii.

– Mieliśmy doświadczyć zarówno tropikalnych upałów, jak i przenikliwego zimna, żeglowania po spokojnym, przyjaznym morzu oraz huraganów i sztormów – mówi kmdr por. Mundt.

Podchorążym, jak opowiada, najtrudniej było przystosować się do rytmu życia na okręcie. – Czas musieliśmy dzielić między wachty, ćwiczenia i wykłady oraz przygotowania do egzaminów. Do tego dochodziły jeszcze alarmy „do żagli”, kiedy ze względu na pogodę wszyscy byliśmy potrzebni na pokładzie – wspomina kmdr por. Mundt. – Pamiętam, że kiedyś skończyłem wachtę o czwartej rano, a już o ósmej miałem się zameldować na wykładzie. Liczyłem choć na cztery godziny snu, udało się przespać może pół godziny – opowiada. I dodaje, że początkowo podchorążym trudno było się w tym wszystkim odnaleźć. – Kiedy zawijaliśmy do portu, zamiast zwiedzać, staraliśmy się złapać trochę snu. W końcu jednak przywykliśmy, a nasze organizmy zaczęły funkcjonować normalnie.

Dla młodych ludzi trudna była także rozłąka z rodzinami. – Każdemu przysługiwały tylko trzy minuty rozmowy przez radio miesięcznie. Dlatego ważne były wejścia do portów. Tam czekały na nas listy od bliskich – opowiada kmdr por. Mundt.

– Miałem poczucie – wspomina kadm. Dyrcz – że spoczywa na mnie szczególna odpowiedzialność. Dla podchorążych musiałem być nie tylko dowódcą, lecz także trochę ojcem. Poza tym na morzu, nawet gdy jest spokojne, zawsze gdzieś z tyłu głowy tli się niepokój. Sytuacja bardzo szybko może się przecież zmienić…

Burzliwe oblicze Pacyfiku

A dramatycznych chwil nie brakowało. Najtrudniejsze okazało się przejście z Wellington w Nowej Zelandii do przylądka Horn. – Na Pacyfiku spędziliśmy wówczas 29 dni. Tylko cztery z nich upłynęły nam bez sztormowej pogody – wspomina kadm. Dyrcz. – Siła wiatru dwukrotnie osiągnęła najwyższą wartość, czyli 12 stopni w skali Beauforta. Wysokość fal dochodziła do 15 metrów. Pamiętam jedną z wacht przy sterze. Wiało wówczas od rufy. Woda przelewała się nad naszymi głowami i spadała na śródokręcie, prosto w miejsce wyznaczone dla palaczy. Jakoś nie znaleźli się wówczas chętni na papierosa. Dowódca żaglowca przez cały ten czas niemal nie schodził z mostka, robiąc tylko kilkugodzinne przerwy na sen. Członkowie załogi otrzymali zakaz rozbierania się do snu, tak by w każdej chwili mogli zameldować się na pokładzie. – Kołysało tak bardzo, że w pewnym momencie jeden z kolegów wypadł z koi razem z materacem. Po prostu zapomniał go przywiązać – wspomina kmdr por. Mundt.

Temperatura przez długi czas oscylowała w granicach zera. Padał grad i śnieg. Przez większość czasu ORP „Iskra” żeglował w akwenie, gdzie występują góry lodowe. Mało tego, przez 28 dni załoga nie widziała lądu, nie miała też kontaktu z inną jednostką. Absolutna pustka. – Powtarzaliśmy sobie wówczas, że najbliższy ląd znajduje się pod naszymi stopami – opowiada kmdr por. Mundt.

Po 252 dniach żeglugi, dokładnie w Wigilię 1995 roku, „Iskra” zamknęła krąg wokół świata. – Znajdowaliśmy się wówczas na wysokości Rio de Janeiro – wspomina kmdr por. Mundt. – Akurat ubraliśmy choinkę, wspólnie usiedliśmy do wigilijnego stołu. Po cichu liczyliśmy, że na Sylwestra zawiniemy do brazylijskiego Recife, ale przeszkodził nam sztorm. Ostatecznie zawinęliśmy tam dopiero po Nowym Roku.

Trudny okazał się także sam finisz. – Styczeń i luty 1996 roku były na północy Europy wyjątkowo mroźne. Kanał Kiloński niemal całkowicie zamarzł. Lód zalegał również na zachodnim Bałtyku. Drogę do portu w Gdyni torował nam okręt ratowniczy ORP „Lech” – wspomina kadm. Dyrcz.

Trzaskający mróz mocno dał się we znaki także ludziom oczekującym w Gdyni na powrót żaglowca. – Rodziny opowiadały nam, że orkiestra zaczęła grać i maszerować, zanim w ogóle pojawiliśmy się w porcie. Po prostu musieli coś zrobić, bo zamarzały im instrumenty – opowiada kmdr por. Mundt.

Fizyka po powrocie

ORP „Iskra” zawinął do Gdyni 10 lutego 1996 roku. Okręt spędził poza macierzystym portem 300 dni. Podchorążowie szybko musieli wrócić do uczelnianej rzeczywistości. – Na pokładzie mieliśmy wykładowców niektórych przedmiotów, z innych jednak musieliśmy nadrobić braki. Tak było z fizyką, której przez dwa tygodnie uczyliśmy się niemal non stop – podkreśla kmdr por. Mundt i dodaje: – Byliśmy szczęściarzami. Jako bardzo młodzi ludzie wzięliśmy udział w czymś naprawdę niezwykłym.

Przed „Iskrą” świat okrążyły tylko dwa polskie żaglowce – jeszcze przed II wojną dokonał tego „Dar Pomorza”, potem wspomniany „Dar Młodzieży”. Ani wcześniej, ani później kuli ziemskiej nie opłynął żaden okręt marynarki wojennej. – Biorąc pod uwagę międzynarodowy prestiż, rejs miał dla nas ogromne znaczenie. Planów powtórzenia tego wyczynu już nie było. Zmieniły się czasy i priorytety. Czy dziś taka wyprawa byłaby marynarce potrzebna? Rozum podpowiada, że pewnie nie, serce jednak dodaje, że tak. – Moglibyśmy tego dokonać raz jeszcze – podsumowuje kadm. Dyrcz.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: st. chor. mar. Arkadiusz Dwulatek

dodaj komentarz

komentarze


Strategiczne partnerstwo Polski i Kanady
Polska i Szwecja, razem na rzecz bezpieczeństwa
Nowelizacja ustawy o obronie z podpisem prezydenta
Akt oskarżenia w sprawie planu „Warta”
NATO ćwiczy na Bałtyku. Z polskim udziałem
Informacja geoprzestrzenna na współczesnym polu walki
Premier i szefowa UE na granicy w Krynkach
Świetne występy polskich żołnierzy
MON rozpoczyna współpracę z Ligą Obrony Kraju
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Air Show 2025 odwołane. Co z biletami?
Hekatomba na Woli
„Był twarzą sił powietrznych”
Polski żołnierz pobił w Chinach rekord świata
Wyczekiwane przyspieszenie
Dron-śmigłowiec dla marynarki
Nowość Grupy WB na MSPO 2025: robot kroczący
Skorzystaj z szansy na zostanie oficerem
Dwie agresje, dwie okupacje
Premierowe strzelania Spike’ami z Apache’ów
Lepsza efektywność
Amerykańsko-rosyjski szczyt na Alasce
Norwegowie budują na polskim poligonie
Strzelanina w bazie US Army
Wielkie zbrojenia za Odrą
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Kadeci będą się uczyć obsługi dronów
Warszawo, do broni!
Szef MON-u upamiętnił pierwszych poległych w II wojnie
Cena wolności. Powstańcze wspomnienia
Trenują przed „Zapadem ‘25”
Ćwicz w szkole jak w wojsku!
Loty szkoleniowe na F-16 wstrzymane do odwołania
Z najlepszymi na planszy
Szczyt przywódców ws. Ukrainy
Brytyjczycy żegnają Malbork
Szef Sztabu Generalnego: MSPO przykładem rewolucji dronowej
Drones on the Offensive
Niemiecki plan zniszczenia Polski
Wypadek przed Air Show
Relokacja wojsk na Podkarpaciu
Radary, które widzą wszystko
ORP „Necko” idzie do natowskiego zespołu
Najmłodszy w rodzinie
Zakupy według potrzeb
Startuje „Żelazny obrońca”
Westerplatte, 1 września 1939. Pamiętamy!
Poradnik na czas kryzysu gotowy!
31 Baza Lotnictwa Taktycznego apeluje do mediów
Wicepremier Kosiniak-Kamysz rozmawia o technologiach nuklearnych
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polsko-koreańska spółka będzie produkować rakiety do wyrzutni Homar-K
„Road Runner” w Libanie
Beret „na rekinka” lub koguta
Obowiązek budowy schronów staje się faktem
Baobab z miotaczem
Triumf żołnierzy-lekkoatletów
Na motocyklach śladami historii
Prezydent Nawrocki: Wieluń to symbol cierpienia
Ruszają targi zbrojeniowe w Kielcach
Duże osiągnięcie polskich skoczków
Huta Stalowa Wola na MSPO
Towarzysze czołgów
Koniec miękkiej gry
Flytrap, czyli młot na drony
Czarna skrzynka F-16 w rękach śledczych
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
Skoordynowane zarządzanie w kryzysie
Wojskowi szachiści z medalem NATO
Nocne ataki na Ukrainę
Inowrocławscy saperzy z misją na południu
Zwycięska batalia o stolicę
Śmierć pilota F-16. Trwa badanie przyczyn wypadku
Szczelna sieć dla Tarczy
Orlik na Alfę
Czas nowych inwestycji
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO