Jesteśmy zaniepokojeni bezprecedensową aktywnością Rosji w okolicach Bałtyku – podkreślał wicepremier Tomasz Siemoniak. Szef resortu obrony, który był gościem TVN24, tłumaczył jednak, że w tej chwili nie ma potrzeby, by iść śladem Litwy i podnosić stan gotowości polskiej armii.
Kilka dni temu stacjonujące w Malborku holenderskie F-16 przechwyciły nad morzem dwa rosyjskie bombowce Su-34, a Litwa podniosła stan gotowości swoich wojsk. Zdarzenie to komentował w programie „Jeden na jeden” wicepremier Siemoniak. – Od jakiegoś czasu ma miejsce bezprecedensowa aktywność Rosji w okolicach Bałtyku. Jesteśmy tym zaniepokojeni. Tego rodzaju budowanie napięcia nie służy budowaniu dobrych relacji i zaufania – podkreśla Siemoniak.
O incydentach poinformowało w poniedziałek holenderskie ministerstwo obrony. Holendrzy pokazali także film, na których widać rosyjskie bombowce. Według informacji resortu leciały one z Rosji do obwodu kaliningradzkiego. F-16 eskortowały je do granicy.
Samoloty z Holandii biorą udział w misji Baltic Air Policing. Polega ona na ochronie przestrzeni powietrznej krajów bałtyckich. Pięć F-16 operuje z bazy w Malborku, gdzie stacjonuje też stuosobowy kontyngent holenderskich żołnierzy. W ramach misji dyżury pełnią też samoloty z Niemiec, Portugalii i Kanady.
Litewskie wojska dwa dni temu zostały postawione w stan podwyższonej gotowości bojowej. – Od soboty obserwujemy zwiększoną aktywność sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej w obwodzie kaliningradzkim, a także w zachodniej części Federacji Rosyjskiej – tłumaczył gen. bryg. Vilmantas Tamoszaitis. Jak podaje litewskie ministerstwo obrony, w weekend na neutralnych wodach Bałtyku, nieopodal jej wybrzeży pojawiły się 22 rosyjskie okręty wspomagane przez samoloty bojowe. W ostatnich dniach samoloty w ramach misji Baltic Air Policing przechwyciły łącznie trzy rosyjskie samoloty.
Rosyjska strona utrzymuje, że wszelka jej aktywność stanowi reakcję na działania NATO. – Te działania nie mają charakteru przygotowania do ataku. To jest nieustanne testowanie, z którym sobie radzimy, ale ono nie służy budowaniu dobrych relacji i zaufania – ocenia dziś Tomasz Siemoniak.
Dodał jednak, że w tej chwili nie ma potrzeby, by iść śladem Litwy i zwiększać gotowość polskiej armii. – Mamy uruchomiony cały system rozpoznania – wyjaśniał, zwracając uwagę, że „zdecydowana większość” incydentów prowokowanych przez Rosję dotyczy wód międzynarodowych. – NATO stara się przygotować jakąś reakcję. Takie rzeczy będą się zdarzały w większej skali niż jeszcze rok temu – podsumował szef MON.
Źródła: TVN24, PAP, defensie.nl, kam.lt
autor zdjęć: chor. Artur Zakrzewski / DPI MON
komentarze