Razem prowadzą operacje powietrznodesantowe, a nawet wymieniają się bronią. Amerykanie i Kanadyjczycy strzelają z polskich karabinów maszynowych i Beryli, a Polacy ćwiczą celność z amerykańskich M4. W Drawsku Pomorskim polscy spadochroniarze szkolą się z kolegami zza oceanu. – Jestem zaskoczony, jak wiele podobieństw jest w działaniu naszych wojsk – mówi ppor. Jacob B. Wijnberg.
Żołnierze z 16 Batalionu Powietrznodesantowego z Krakowa ćwiczą razem z kompanią „Sky Soldiers” ze 173 Brygady Powietrznodesantowej, która w kwietniu przyjechała do Polski. Dołączyli do nich Kanadyjczycy z 3 Batalionu Lekkiej Piechoty Księżniczki Patrycji z Edmonton. W sumie w Drawsku szkoli się 400 wojskowych – 200 Polaków, 150 Amerykanów i 50 Kanadyjczyków.
– 2 kompania szturmowa z 16 Batalionu została wzmocniona dodatkowymi pododdziałami, na przykład plutonem ogniowym moździerzy, saperami i drużyną wyposażoną w zestawy przeciwlotnicze Grom – wyjaśnia kpt. Marcin Gil, rzecznik prasowy 6 Brygady Powietrznodesantowej. Polakami dowodzi kpt. Arkadiusz Skrzek.
Głównym zadaniem żołnierzy są działania taktyczne typowe dla wojsk powietrznodesantowych. Najpierw przygotowują się do zrzutu, a następnie desantują się na tereny zajęte przez przeciwnika. Mają także zdobyć ważne obiekty – np. mosty lub budynki i utworzyć tzw. przyczółek desantowy. Zdobytych pozycji muszą bronić do czasu nadejścia głównych sił. – Wszystkie elementy szkolenia staramy się wykonywać wspólnie. Także razem po skoku układamy spadochrony, to czynność, której żołnierze amerykańskich i kanadyjskich bojowych kompanii nigdy sami nie prowadzą – opisuje kpt. Skrzek. – Podczas zajęć taktycznych wymieniamy się drużynami. To wzmacnia naszą współpracę.
Podporucznik Jacob B. Wijnberg, dowódca 2 plutonu ze 173 Brygady, dodaje, że żołnierze współpracują na każdym etapie szkolenia, począwszy od planowania misji. – Dzielimy się wiedzą i doświadczeniem. Wspólne działanie sprawia, że budujemy partnerskie relacje na poziomie drużyn i plutonów – mówi ppor. Wijnberg.
Podczas zgrupowania spadochroniarze przećwiczyli także desantowanie. Skakali z pokładu polskich samolotów transportowych CASA C-295M i amerykańskich śmigłowców Chinook. Taktyka powietrznodesantowa to jednak nie wszystko. – Zależy mi na tym, żeby moi żołnierze przećwiczyli także wspólne wykonywanie zadań ogniowych – wyjaśnia dowódca polskiej kompanii kpt. Arkadiusz Skrzek.
Dlatego spadochroniarze biorą udział w zaawansowanym kursie ogniowym z karabinka szturmowego, ćwiczeń przygotowawczych z broni zespołowej oraz strzelania artyleryjskiego. Podczas treningu wymieniają się bronią. Amerykańscy i kanadyjscy skoczkowie strzelają np. z polskich karabinów maszynowych i karabinków Beryl, a polscy żołnierze ćwiczą celność, używając np. amerykańskich karabinków M4, które wyposażone są w optyczne celowniki.
Polscy spadochroniarze przyznają, że podczas wspólnego treningu jedynym utrudnieniem jest to, że nie wszyscy szeregowi płynnie mówią po angielsku. – W czasie działań taktycznych czy na pokładzie samolotów nie ma to jednak większego znaczenia. Krótkie sformułowania i gesty wojskowych są niemal identyczne w każdym kraju. To pozwala na szybką komunikację – podsumowuje dowódca 2 kompanii szturmowej.
– Rzeczywiście bariera językowa może być utrudnieniem, ale dzięki pozytywnemu nastawieniu obu stron jesteśmy w stanie ją pokonać – mówi kpr. Eric Antonius Zwiers z kanadyjskiego 3 Batalionu. Podkreśla, że wspólny trening jednostek NATO jest bardzo potrzebny. – W przyszłości różne pododdziały będą mogły działać jako jeden zgrany zespół. Byłem zaskoczony, że sposoby działania polskich i kanadyjskich spadochroniarzy są tak podobne. Widzę różnice w sposobie szkolenia, ale najważniejsze, że efekt końcowy, jaki osiągają te dwie jednostki, jest identyczny – dodaje kpr. Eric Antonius Zwiers.
Podobnie szkolenie w Drawsku oceniają Amerykanie. – Gdy jechaliśmy do Polski spodziewaliśmy się trudności w komunikowaniu i rozbieżności w wyszkoleniu. Tymczasem moi żołnierze są pozytywnie zaskoczeni, jak wiele podobieństw jest w działaniu polskiego i amerykańskiego wojska – przyznaje ppor. Jacob B. Wijnberg.
Wielonarodowy trening spadochroniarzy potrwa najpewniej do końca roku. 6 Brygada Powietrznodesantowa współpracuje ze spadochroniarzami z kanadyjskich sił zbrojnych od kilku lat. W tym roku wojskowi z 6 Brygady dwukrotnie ćwiczyli w Kanadzie. Uczyli się między innymi, jak przetrwać w warunkach arktycznych. Poza tym polscy żołnierze trenowali skoki spadochronowe w Kanadzie, a Kanadyjczycy skakali w Polsce.
Z amerykańską 173 Brygadą Powietrznodesantową polscy żołnierze szkolą się już od 12 lat, m.in. podczas międzynarodowych manewrów. Zanim w Drawsku ćwiczenia rozpoczęli spadochroniarze z Krakowa, razem z Amerykanami przez trzy tygodnie ćwiczyło 200 szturmanów z 18 Bielskiego Batalionu Powietrznodesantowego. Z kolei miesiąc temu polscy skoczkowie na zaproszenie kolegów ze 173 Brygady pojechali do Niemiec, gdzie desantowali się m.in. z pokładu śmigłowca CH-47 Chinook.
autor zdjęć: Marcin Kaczmarski, kpt Marcin Gil
komentarze