Stany Zjednoczone zwiększają obecność swoich wojsk przy granicy z Rosją. Na litewskim lotnisku wojskowym Zokniai wylądowało dziś sześć amerykańskich myśliwców F-15 i dwa samoloty cysterny. US Navy wysłała na Morze Czarne niszczyciel rakietowy USS Truxtun.
Amerykańskie maszyny wzmocnią natowską misję obrony przestrzeni powietrznej krajów bałtyckich (Baltic Air Policing). Do kwietnia dowodzą nią Stany Zjednoczone. Do tej pory w misji służyły cztery myśliwce.
Decyzja o wzmocnieniu misji zapadła w środę. Szef Pentagonu Chuck Hagel powiedział, że podczas kryzysu związanego z sytuacją na Ukrainie Stany Zjednoczone zwiększą pomoc militarną dla swych sojuszników w NATO, w tym Polski i krajów bałtyckich. Jak powiedział Hegel, Pentagon będzie rozwijał polsko-amerykańskie ćwiczenia poprzez stacjonujący w Łasku Aviation Detachment. To około 10-osobowy pododdział armii USA, którego zadaniem jest przygotowywanie wspólnych treningów. Zgodnie z umową pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi odbywają się one co trzy miesiące. Amerykanie przysyłają wówczas do Polski eskadrę samolotów wielozadaniowych F-16 albo klucz Herculesów. Dziś Chuck Hagel potwierdził, że wkrótce do Polski przyleci personel jednego z pułków Sił Powietrznych USA, składający się z samolotów F-16 i C-130.
Dziś okazało się, że US Navy wyśle na Morze Czarne swój okręt. Będzie to niszczyciel rakietowy USS Truxtun, który należy do zespołu okrętów osłaniających lotniskowiec atomowy USS H.W. Bush. Jak oznajmiło dowództwo Szóstej Floty US Navy, niszczyciel ma wziąć udział w „zaplanowanych" ćwiczeniach z flotami Bułgarii oraz Rumunii i odwiedzić kilka portów. Biały Dom zapewnia, że ćwiczenia były planowane wcześniej. USS Truxtun to niszczyciel typu Alreigh Burke, uzbrojony głównie w rakiety przeciwlotnicze i przeciwokrętowe, naprowadzane przez system radarowy AEGIS. Okręty typu Alreigh Burke są jednymi z najpotężniejszych tego rodzaju na świecie.
– To co robią Stany Zjednoczone jest rodzajem demonstracji. Z jednej strony pokazują Europejczykom: jesteśmy z wami, pomożemy wam i wzmocnimy wasze działania. Z drugiej, to też pokazanie Rosji, że artykuł 5. traktatu waszyngtońskiego rzeczywiście działa – ocenia Janusz Zemke, europoseł, były wiceminister obrony.
Podobnie uważa gen. Marek Dukaczewski. – Reakcja Stanów Zjednoczonych jest bardzo szybka. Tym bardziej, że wcześniej zapowiadali, że ich obecność w Europie będzie się zmniejszać. A teraz Amerykanie pokazują, że są gotowi pomóc krajom członkowskim NATO, które czują się zagrożone – tłumaczy były szef Wojskowych Służb Informacyjnych.
Amerykanie próbują także w inny sposób wywierać presję na Rosję. Prezydent Barack Obama zapowiedział wprowadzenie sankcji wizowych dla tych, którzy są „odpowiedzialni za podkopywanie systemu demokratycznego" na Ukrainie. Chodzi zarówno o Rosjan, jak i o Ukraińców. Prezydent USA nakazał także zamrozić ich amerykańskie aktywa. „Rozporządzenie Obamy to elastyczne narzędzie, które pozwoli nam nałożyć sankcje na tych, którzy są bezpośrednio zaangażowani w destabilizowanie Ukrainy, włącznie z militarną interwencją na Krymie. Nie jest wykluczone podjęcie dalszych kroków, jeśli sytuacja się pogorszy" – poinformował Biały Dom.
Dziś na temat sytuacji na Ukrainie rozmawiali amerykański sekretarz stanu John Kerry i szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow. Po spotkaniu okazało się, że chociaż rozmowa się odbyła, to żadne rozstrzygające ustalenia nie zapadły.
O kryzysie ukraińskim dyskutowali także dziś podczas nadzwyczajnego szczytu w Brukseli europejscy przywódcy. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Unia na razie nie wprowadzi żadnych sankcji gospodarczych na Rosję. Politycy unijni chcą natomiast, by Ukraina współpracowała z Zachodem. Tuż po spotkaniu premier Donald Tusk napisał na Twitterze: „Proponuję pilne podpisanie umowy stowarzyszeniowej. Jest szansa. Ale opór może być silny”.
W spotkaniu wziął udział nowy premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk. Dziennikarzom powiedział m.in. Rosyjskie buciory i czołgi na naszej ziemi to jest coś niewyobrażalnego w XXI wieku! Jednocześnie zapewnił, że Ukraina chce rozwiązać ten kryzys środkami pokojowymi, ale Krym powinien pozostać w Ukrainie. – Krym jest częścią Ukrainy, a ewentualne referendum nie będzie miało żadnej mocy wiążącej – powiedział Jaceniuk.
Tymczasem na Krymie kolejny raz przesunięto datę referendum w sprawie jego przynależności. Początkowo miało się odbyć 25 maja, potem termin zmieniono na 30 marca. Dziś zdecydowano, że będzie to 16 marca. Według RIA Nowosti, zadane zostaną następujące pytania: 1. Czy jesteś za włączeniem Krymu do Federacji Rosyjskiej? 2. Czy jesteś za przywróceniem na Krymie konstytucji z 1992 roku? Przywrócenie konstytucji z 1992 roku będzie oznaczało, że Krym pozostanie częścią Ukrainy.
autor zdjęć: US NAVY, EU
komentarze