18 Ukraińców rannych podczas starć w Kijowie przyleciało w nocy do Wrocławia na pokładzie samolotu CASA. Wszyscy trafili do 4 Wojskowego Szpitala Klinicznego. Ich stan jest stabilny, a w placówce pozostaną co najmniej przez kilka dni. W Polsce leczy się już kilkadziesiąt ofiar zamieszek na Ukrainie.
Misja Casy z 8 Bazy Lotnictwa Transportowego w Krakowie rozpoczęła się wczoraj późnym popołudniem. Samolot poleciał do Kijowa. Około północy był już z powrotem w Polsce – tym razem we Wrocławiu. Do tamtejszego szpitala trafiło 18 osób rannych podczas ubiegłotygodniowych starć na Majdanie.
– Wszystkie są w stabilnym stanie, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo – informuje Marzena Kasperska, rzecznik 4 Wojskowego Szpitala Klinicznego z Polikliniką we Wrocławiu. Dziś przed południem poszkodowani przechodzili jeszcze specjalistyczne badania. – Dopiero one pozwolą określić, na ile poważne są obrażenia, a co za tym idzie jak długo pacjenci pozostaną w naszym szpitalu. Wstępnie można założyć, że będzie to na pewno kilka dni – tłumaczy Kasperska.
W ciągu ostatnich kilku dni samoloty polskiej armii latały już na Ukrainę dwukrotnie. W nocy z piątku na sobotę do Krakowa przyleciało dziewięciu rannych. – Transporty są prowadzone w porozumieniu z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. To oni wysyłają sygnał, określają zapotrzebowanie, my odpowiadamy za organizację i przeprowadzenie misji – tłumaczy ppłk Szczepan Głuszczak, rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Według gen. broni pil. Lecha Majewskiego, dowódcy generalnego, ewakuacje medyczne pokazują możliwości techniczne wojska, ale też jego zdolność współdziałania z innymi służbami. – Dla wojska to sprawdzian wyszkolenia bojowego w czasie pokoju. Do takich zadań żołnierze się szkolą i wykonują je niezależnie od pory dnia czy nocy, często już w ciągu kilku godzin po zgłoszeniu zapotrzebowania – podkreśla gen. broni pil. Lech Majewski.
W nocnym locie do Kijowa brali udział niezwykle doświadczeni piloci oraz lekarze. Za sterami Casy zasiedli kpt. Arkadiusz John (I pilot) i kpt. Krzysztof Kowalczuk (II pilot). W składzie załogi znaleźli się też technik pokładowy kpt. Konrad Kaznowski oraz technik załadunku chor. Robert Spyt.
Rannymi zajmowało się dwóch lekarzy: mjr dr n. med. Zbigniew Macioł (szef Zespołu Ewakuacji Medycznej) i kpt. dr n. med. Marcin Kura (anestezjolog). Towarzyszyło im też troje ratowników medycznych: chor. Piotr Zwaliński, kpr. Jerzy Broźny i kpr. Małgorzata Michoń.
W tej chwili w polskich szpitalach leczonych jest kilkudziesięciu obywateli Ukrainy rannych podczas starć za naszą wschodnią granicą. Trafili m.in. do szpitali w Warszawie, Krakowie, Łęcznej i Przemyślu. Wśród nich są osoby z obrażeniami głowy i twarzy, mężczyzna z połamanym obojczykiem oraz inny, który stracił dłoń. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych deklaruje, że do swoich szpitali jest w stanie przyjąć 350 rannych.
autor zdjęć: Bartosz Bera, Jacek Łazarczyk
komentarze