1963 metry pamięci

To jedyna w Polsce taka inicjatywa sportowa. W ponad 240 miastach Polski jednego dnia biegacze upamiętnili żołnierzy wyklętych.

Józef Franczak „Lalek” silnie związany był z Lubelszczyzną. Tu się urodził, tu działał i tu w 1963 roku zginął z rąk funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. „Na Lubelszczyźnie bardzo długo walczyły oddziały niezłomnych, choć los tych żołnierzy w zasadzie po roku 1947 był przesądzony. Komuniści niepodzielnie przejęli bowiem władzę i było tylko kwestią czasu, kiedy poszczególne oddziały zostaną spacyfikowane, a żołnierze poniosą najwyższą karę”, wyjaśnił historyk dr Robert Derewenda z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. „Walczyli jednak do końca. »Lalek« chciał wyrwać się z potrzasku, gdy zorganizowano na niego obławę. Zginął z bronią w ręku”, podkreślił naukowiec.

Miłość do ojczyzny naszym prawem

Pomysł grupy zapaleńców, którzy chcieli uczcić pamięć żołnierzy wyklętych, podjął cały kraj. Cztery lata temu nad Zalewem Zegrzyńskim biegło zaledwie 50 pasjonatów. W tym roku Tropem Wilczym ruszyło około 60 tys. osób. W samym Lubelskiem zorganizowano 20 biegów, największy w stolicy województwa. Na dwóch dystansach (symboliczne 1963 m nawiązujące do daty śmierci „Lalka” oraz trzykrotność tego dystansu – 5889 m) rywalizowało ponad 600 osób. Chętnych do udziału było znacznie więcej niż miejsc. „W tej edycji dostaliśmy dwa razy więcej pakietów niż przed rokiem, a listy startowe wypełniły się momentalnie. Wielu chętnych musi poczekać do następnego roku”, przyznał Marcin Bielski, prezes Fundacji Rozwoju Sportu w Lublinie, po raz drugi współorganizującej lubelski bieg.

Trasę wyznaczono w Ogrodzie Saskim, podobnie jak przed rokiem. Wąskie alejki najstarszego parku miejskiego w Lublinie już kilkadziesiąt minut przed startem opanowali biegacze – przedstawiciele grup biegowych z całego regionu, wyczynowi sportowcy, przede wszystkim jednak lublinianie, którzy w sposób sportowy postanowili uczcić pamięć żołnierzy niezłomnych. „Kilka lat temu dowiedziałem się, że moim sąsiadem był człowiek, który wydał »Lalka«”, wyjaśnił swoją motywację Henryk Kowalski, sześćdziesięciosześciolatek z Lublina. Symboliczny dystans 1963 m postanowił pokonać z jeszcze jednego powodu. „Mój szwagier był żołnierzem wyklętym. Przesiedział 13 lat we Wronkach. Miał trzykrotną karę śmierci, po 12 latach zamienioną na dożywocie. Ten bieg dedykuję zatem nie tylko »Lalkowi«, lecz także wszystkim żołnierzom niezłomnym”, podkreślił Kowalski.

Część uczestników zdecydowała się na start w gronie rodzinnym. Karolina Lato przyszła do biura zawodów z synkiem. „Jest dobrze ubrany, więc na pewno nie będzie mu zimno, a wartości patriotyczne trzeba wpajać dzieciom od najmłodszych lat”, przekonywała mama małego biegacza. Niespełna trzyletni chłopiec pokonał trasę w wózku – był jednym z najmłodszych uczestników biegu. „To nie kwestia wysiłku, lecz pamięci o tych wszystkich, którzy podporządkowali swoje życie temu, byśmy mogli teraz biec w barwach narodowych”, przyznał z kolei Michał Krzosek. Pobiegł w mundurze wojskowym. „Mam za sobą udział w kilku biegach wojskowych, więc dziś również postanowiłem wystartować w takim ubiorze”, dodał młody biegacz z Lublina, na co dzień cywil.

Większość startujących włożyła jednak koszulki z wizerunkiem żołnierzy wyklętych. Uwagę przykuwały też stroje w patriotycznych barwach. „Pamiętamy o wszystkich, którzy walczyli za naszą ojczyznę. W końcu na koszulkach mamy łacińską sentencję »amor patriae
nostra lex«, czyli miłość do ojczyzny naszym prawem. Jesteśmy dumni z żołnierzy wyklętych, a odwdzięczamy się im właśnie tym biegiem”, wyjaśnił Lech Olejniczak z Husaria Race Team. Drużyna mistrzów Polski w biegach z przeszkodami z dumą prezentowała ciemne trykoty z symboliką narodową.

Nie o wynik chodziło

Zawodowych sportowców było znacznie więcej na listach startowych. Żołnierzy antykomunistycznego podziemia symbolicznym biegiem postanowił uczcić m.in. Veljko Nikitović. Do niedawna podpora grającego w piłkarskiej ekstraklasie Górnika Łęczna, a dziś asystent trenera Franciszka Smudy pokonał dłuższy dystans. Biegł ramię w ramię z Jakubem Drzewieckim, rzecznikiem prasowym drużyny. „Przed startem dużo czytałem o żołnierzach wyklętych. Wiem, że są to ludzie, którzy stawiali mocny opór komunistycznej władzy. W Serbii, skąd pochodzę, pod koniec II wojny światowej też tworzyły się takie grupy, tym bardziej chciałem wziąć udział w tym wydarzeniu”, przyznał Veljko Nikitović, który w piłkarskiej ekstraklasie rozegrał 107 spotkań. Z kolei rzecznik Górnika Łęczna dodał, że klub sportowy z Lubelszczyzny jest odpowiedzialny nie tylko za wychowanie fizyczne, lecz także za edukację młodego pokolenia. „Chcemy pielęgnować pamięć o żołnierzach podziemia antykomunistycznego, bo historia i tradycja są dla nas niezwykle ważne”, wyjaśnił Drzewiecki.

W końcowej klasyfikacji lubelskiego biegu dominowali zawodowi lekkoatleci. Symboliczne 1963 m najszybciej pokonał Michał Kitliński z Akademickiego Związku Sportowego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, brązowy medalista niedawnych mistrzostw Polski juniorów na dystansie 800 m. Na mecie wyprzedził dwóch klubowych kolegów. „Rzeczywiście, jeżeli chodzi o klub, wyszło bardzo dobrze. Dla mnie najważniejsze jest jednak to, że udało mi się namówić do startu w tak ważnym biegu dwóch kolegów z klasy, którzy nie biegają zawodowo”, podkreślił licealista z Lublina. Na dystansie trzykrotnie dłuższym zwyciężył natomiast znany lubelski biegacz Dariusz Listopad. „To dla mnie wyjątkowy bieg i symboliczne zwycięstwo. Nie ukrywam, że lubię się ścigać, ale aspekt historyczny był dla mnie dziś najważniejszy, więc nie o wynik chodziło”, powiedział po przekroczeniu linii mety zmęczony, ale szczęśliwy zwycięzca.

Jak uczcić ich pamięć

Dobre wyniki to efekt wsparcia kibiców. Już godzinę przed startem kręte alejki parku wypełniły się widzami. Wielu przyszło dopingować swoich bliskich, ale sporo osób pojawiło się także z innego powodu. „Jesteśmy tu wyłącznie z patriotycznej potrzeby. Mam w domu wiele książek o żołnierzach wyklętych. To byli niesamowici ludzie, którzy poświęcili swoje zdrowie i życie dla ojczyzny. Najpierw cierpieli oni, a później ich rodziny”, wyjaśnił powód przyjazdu do Lublina Piotr Błaszczak z Majdanu Brzezickiego. To w tej miejscowości urodził się Antoni Kopaczewski „Lew”, podkomendny mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory”.

Kilkuosobowa delegacja z miejscowości leżącej nieopodal Piasków z biało-czerwonymi flagami i w patriotycznych strojach przez całe zawody głośno dopingowała wszystkich biegaczy. „Do tej pory nie wiem, jakie były losy mojego ojca w tamtych czasach”, przyznał Andrzej Kędziora, który także pojawił się w Ogrodzie Saskim, by wspierać biegaczy. „Pewnego dnia został zabrany przez ubecję z domu przy ulicy Głowackiego, kilka przecznic stąd, i nie było go przez trzy lata. Mama odnalazła go w więzieniu w Szczecinie”, dodał kibic z Lublina.

Spotkanie w Ogrodzie Saskim to była nie tylko rywalizacja sportowa, wiele bowiem działo się również w pobliżu biura zawodów. Tu swoje stanowisko przygotowała Roztoczańska Konna Straż Ochrony Przyrody, a między biegaczami i kibicami przechadzali się przedstawiciele stowarzyszenia w ułańskich mundurach. „Łączymy trzy pasje: jazdę konną, ochronę przyrody i tradycje 25 Pułku Ułanów Wielkopolskich. Krzewimy również wartości patriotyczne wśród studentów, dlatego nie mogło nas tu zabraknąć”, wyjaśnił Paweł Kołodziejczyk, zastępca komendanta Straży. Jej przedstawiciele nie tylko wspierali biegaczy, lecz sami także wystawili drużynę, która pokonała oba dystanse.

Biegaczy wsparli też żołnierze zawodowi. Batalion Dowodzenia Wielonarodowej Brygady przygotował niespodziankę dla wszystkich wbiegających na metę. Rozdawane zwykle po zawodach napoje izotoniczne zastąpiła wojskowa grochówka. „Przygotowaliśmy 300 l zupy z warzywami, boczkiem, kiełbasą, czosnkiem, majerankiem i innymi tajnymi składnikami”, zachwalał potrawę st. szer. Mariusz Krasnopolski. Taki posiłek regeneracyjny docenili biegacze, którzy szybko ustawili się w krętej kolejce i po zawodach, przy talerzu gorącej grochówki, dyskutowali o przebiegu rywalizacji i losach żołnierzy wyklętych.

„Ci żołnierze walczyli, więc w jaki sposób najlepiej uczcić ich pamięć? Zapalenie znicza i położenie kwiatów to za mało. Natomiast coś, co nas angażuje fizycznie, jest świetnym pomysłem. Dziś nie znam nic lepszego niż bieg upamiętniający tych żołnierzy”, przyznał historyk Robert Derewenda.            

Piotr Raszewski

autor zdjęć: Piotr Raszewski





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO