Defendery, nagrody Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach, zamiast być laurem dla najbardziej innowacyjnych i nowatorskich produktów, prezentowanych na targach, bardzo często są uważane za papierek lakmusowy popularności danej firmy – pisze Krzysztof Wilewski, publicysta portalu polska-zbrojna.pl.
Pamiętam bardzo dobrze, kiedy po raz pierwszy pojechałem na zagraniczne targi zbrojeniowe. Szef wysłał mnie do Paryża na największe na świecie targi lotnicze – Le Bourget. Impreza zaskoczyła mnie nie tylko rozmachem, ale przede wszystkim wzorową organizacją i – co dla dziennikarza najcenniejsze – świetnie zorganizowanym centrum prasowym. Do tej pory brałem udział jedynie w MSPO w Kielcach, dlatego zdziwiłem się, że na imprezie tej rangi nie ma żadnego konkursu, nagród i wyróżnień. No bo przecież u nas, w Polsce, są Defendery, Grand Prix, nagrody resortowe itd.
Polscy dziennikarze, których spotkałem w Paryżu, a którzy na tego typu imprezach bywali już niejednokrotnie, powiedzieli mi, że spośród liczących się targów zbrojeniowych, tylko w Kielcach przyznaje się nagrody. Nie ma ich na największych na świecie targach zbrojeniowych Eurosatory, które co dwa lata odbywają się w Paryżu. Wystawowych laurów nie przyznaje się także na DSEi, drugich co do wielkości targach, organizowanych w Londynie.
Czy to oznacza, że powinniśmy zrezygnować z nagród MSPO? Absolutnie nie. Zdecydowanie jednak musi się zmienić ich formuła. Obecnie, zamiast nagród za innowacyjność i nowatorstwo, Defendery przypominają konkurs piękności i popularności danej firmy. Taki stan rzeczy wynika niestety w dużej mierze z przyjętej przez organizatorów targów formuły, że impreza odbywa się co roku. Rozumiem jej motywy, bo Targi Kieleckie to firma komercyjna, która ma zarabiać. Jednak efekt corocznego salonu jest taki, że rodzima zbrojeniówka nie zawsze ma do pokazania coś ciekawego, wyjątkowego, innowacyjnego i nowatorskiego. Zamiast nowości, na targach jest więc prezentowane wszystko to, co dana firma ma w swojej ofercie.
Przekłada się to automatycznie na poziom Defenderów i fakt, że z braku faktycznych nowości, często są nagradzane produkty militarne obecne już na rynku długi czas i które były innowacyjne, ale parę lat temu.
Organizatorzy targów w Kielcach zdecydowanie powinni przemyśleć formułę Defenderów i zamiast, jak zapowiadają, zwiększyć ich liczbę, ograniczyć je do kilku, np. do trzech. Wtedy byłaby większa szansa na to, że laury trafią tam, gdzie powinny, a nie do firm, którym zależało na nich tylko ze względów wizerunkowych.
komentarze