Samolot pasażerski, w rzeczywistości wojskowa CASA, lecący z Krakowa do Oslo zostaje uprowadzony. Maszyna zmienia trasę przelotu i kieruje się w stronę Petersburga. W pościg rusza para dyżurna polskich samolotów F-16 i trzy rosyjskie Su-27. Tak wyglądało środowe ćwiczenie w ramach „Vigilant Skies 2013”.
Wspólny system ostrzegania przed incydentami w przestrzeni powietrznej jest jednym ze środków budowy zaufania między Rosją a NATO . Trwające w trzech miejscach Europy , w tym w Polsce ćwiczenia „Vigilant Skies 2013” miały potwierdzić jego skuteczność.
Celem ćwiczenia przeprowadzonego w przestrzeni powietrznej Polski i rosyjskiego Obwodu Kalingradzkiego była weryfikacja sprawności systemu Cooperative Aerospace Initiative. Jego zadaniem jest zapobieganie atakom terrorystycznym przeprowadzanym z wykorzystaniem samolotów cywilnych. Od wymiany informacji o aktywności w przestrzeni powietrznej Rosji i państw NATO zależy bezpieczeństwo pasażerów i możliwość szybkiego przechwytywania maszyn, które stwarzają zagrożenie. – Dziś w sposób praktyczny sprawdzono przydatność systemu – stwierdził gen. dyw. w stanie spoczynku pilot Henryk Pietrzak, pełnomocnik szefa MON. Był to również sprawdzian dla operatorów. – W poniedziałek przećwiczyliśmy to wirtualnie. Dziś udało się pomyślnie zrealizować to ćwiczenie w rzeczywistości – gen. bryg. Hakan Evrim dyrektor ćwiczeń z Turcji.
W scenariuszu dzisiejszego ćwiczenia założono, że lecący z Krakowa do Oslo samolot pasażerski, którego rolę odgrywał wojskowy transportowiec C-295M z 8 Bazy Lotnictwa Transportowego, został opanowany przez terrorystów. Gdy wiadomość dotarła do decydentów, rozpoczęły się prace nad nadaniem statusu „Renegate”. W powietrze poderwała się para dyżurna myśliwców F-16C z 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach. Samoloty zbliżyły się do porwanej maszyny pasażerskiej i towarzyszyły jej.
Tymczasem terroryści postanowili lecieć do Sankt Petersburga w Rosji. Natowskie centrum koordynacyjne systemu CAI poinformowało swego rosyjskiego odpowiednika w Moskwie i rozpoczął się proces wymiany informacji. Rosjanie wysłali w powietrze dwa myśliwce Su-27 stacjonujące w Czkałowsku w rejonie Kaliningradu. Towarzyszyły one porwanemu samolotowi w rosyjskiej przestrzeni powietrznej. Całe zdarzenie zakończyło się szczęśliwie, gdyż pasażerom udało się obezwładnić terrorystów. Samolot zawrócił i w towarzystwie „Jastrzębi” skierował się na lotnisko w Malborku. W dzisiejszym ćwiczeniu uczestniczyło bezpośrednio blisko 80 osób.
Podobne ćwiczenia przeprowadzono w ostatnich dniach także w okolicach Morza Czarnego, w północnej Norwegii i w rejonie Murmańska, czyli tam gdzie stykają się granice państw należących do Sojuszu i Rosji. – Samoloty latają szybko, na odpowiedź na zagrożenie mamy tylko minuty. Dlatego kanały komunikacyjne muszą być wcześniej ustalone, a procedury zdefiniowane – tłumaczy gen. mjr w st. spocz. Koen Gijsbers, szef NATO Communications and Information Agency (NCI Agency).
Koncepcja stworzenia systemu ostrzegania i reagowania na incydenty powietrzne narodziła się w 2002 roku na forum Rady NATO-Rosja, po terrorystycznych zamachach z 11 września 2001 roku. W Rosji i NATO powstały po trzy ośrodki zbierające informacje o potencjalnie niebezpiecznych zdarzeniach w rejonach odpowiedzialności. Po stronie rosyjskiej ośrodki działają w Kaliningradzie, Murmańsku i Rostowie nad Donem. Po stronie natowskiej to centra w Warszawie, norweskim Bodo i w Ankarze w Turcji. Utworzone zostały też dwa centra koordynacyjne. Natowskie ulokowano w Warszawie, a rosyjskie w Moskwie. W warszawskim ośrodku pracuje 10 oficerów i pięciu cywilów.
Warszawskie centrum koordynacyjne ulokowane jest Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Jej prezes Krzysztof Kapis podkreślał, że agencja od dawna współpracuje z wojskiem, dzięki czemu obie strony mogą efektywnie wykorzystywać posiadaną infrastrukturę.
autor zdjęć: DPI MON
komentarze