Kiedy płk Stanisław Czosnek, dowódca 1 Warszawskiej Brygady Pancernej, otrzymał pismo z fundacji „Mam marzenie” z prośbą o umożliwienie obejrzenia przez jednego z podopiecznych czołgu, odpowiedź mogła być w zasadzie tylko jedna – zgoda.
Podopiecznym fundacji, którego marzeniem było zobaczyć czołg i żołnierzy, jest Mateusz. Mateusz ma sześć lat, mieszka w Zielonce i jest chory na białaczkę. Pomimo choroby Mateusz jest bardzo pogodnym dzieckiem, ciekawym świata i bardzo interesującym się wojskiem.
Niestety, jego świat to głównie szpital, lekarze i lekarstwa. Mateusz jest krótko po przeszczepie szpiku kostnego, którego dawcą była starsza siostra Karolcia. Więc kiedy z pomocą fundacji „Mam marzenie” pojawiła się możliwość, aby mały Mateusz spełnił jedno ze swoich marzeń i choć na chwilę zapomniał o swoich codziennych zmartwieniach, nikt się nie wahał.
Dowódca 1 Kompanii Czołgów, kpt. Sławomir Jankowski, nie raz udowodnił, że on i jego żołnierze znają się na swoim fachu. Jako czołgiści prezentują naprawdę wysoką klasę. Ale pierwszy raz mieli zetknąć się z małym, ciężko chorym chłopcem. Jak się później przyznali, bardzo się obawiali – czy potrafią ukryć wzruszenie, jak nawiązać z nim kontakt, jak rozmawiać z takim chorym maluchem. Obaw było dużo więcej, ale, jak się później okazało, całkiem niepotrzebnie.
Twardzi czołgiści – kpr. Michał Karulski, st. szer. Piotr Bereda, st. szer. Piotr Świerżewski i st. szer. Dariusz Jankowski – okazali się znakomitymi psychologami. Bardzo szybko zaprzyjaźnili się z Mateuszkiem i pokonali jego początkowe skrępowanie. Pokazywali mu Twardego, z bardzo poważną miną tłumacząc wiele zawiłych spraw, jak ta dlaczego czołg nie ma kierownicy.
Bardzo ciężkim przeżyciem dla wszystkich była chwila, kiedy tata Mateusza opowiadał o jego chorobie i walce z nią. Mało które oczy, tych twardych na co dzień żołnierzy, nie zwilgotniały… Na zakończenie spotkania, w imieniu wszystkich czołgistów brygady, kpt. Jankowski wręczył Mateuszowi prawdziwy beret czołgisty. Z beretem Mateusz nie rozstawał się już do końca wizyty.
Kolejnym punktem, który tego dnia miał zobaczyć Mateusz, był wóz strażacki. Strażacy Paweł Olszewski i Karol Szostak również okazali się bardzo „kontaktowi”, szybko znajdując wspólny język z Mateuszem, który wciąż był pod wrażeniem czołgu. Ale gdy ten założył strażacki hełm, usiadł za kierownicą strażackiego wozu i na dodatek włączył prawdziwą strażacką syrenę, jego szczęściu nie było końca. Kiedy Mateusz dowiedział się wszystkiego o Wojskowej Straży Pożarnej, a wóz strażacki nie miał już przed nim tajemnic, dał się namówić, aczkolwiek ze sporymi obawami, żeby poszukać bomb i min.
W poszukiwaniach pomóc miał doświadczony saper st. szer. Paweł Kowalczuk, ale mimo wszystko Mateusz trochę się bał. Jednak gdy wziął do ręki wykrywacz i zaczął poszukiwania, wszelkie obawy zniknęły. A gdy wykrywacz zasygnalizował, że w ziemi coś jest, odezwała się w nim żyłka poszukiwacza. Wykopany przedmiot okazał się, ,,niezwykle niebezpieczną bombą’’, która dzięki małemu Mateuszowi nie zrobi nikomu krzywdy. Dalsze poszukiwania przyniosły kolejne, równie „niebezpieczne” znaleziska.
Po znalezieniu chyba wszystkich „bomb”, Mateusz udał się do Sali Tradycji. Tam zobaczył atrapy prawdziwych min, karabiny, telefony polowe i mnóstwo innych, równie ciekawych, a tajemniczych przedmiotów. W Sali Tradycji również nastąpił niezwykle ważny moment − Mateusz otrzymał z rąk dowódcy brygady w zastępstwie płk Krzysztofa Radomskiego certyfikat na czołgistę. 17 lipca 2013 stan etatowy 1 Brygady Pancernej powiększył się o jednego, sześcioletniego pancerniaka (chociaż Mateusz rozważa również służbę u saperów i wojskowych strażaków).
Kiedy mama przeczytała i wytłumaczyła Mateuszkowi, co znaczy ten certyfikat, jego szczęście było ogromne. Pamiątkowe zdjęcie i zaproszenie Mateusza na kolejne spotkanie było ostatnim punktem wizyty. Pożegnania nie było, bo jak powiedziała mama Mateusza, lepiej się witać niż żegnać. Umówiono się tylko na kolejne odwiedziny w październiku, kiedy to brygada obchodzi swoje święto. Mateuszek, czekamy.
Źródło: kpt. Zbigniew Gierczak
autor zdjęć: kpt. Zbigniew Gierczak
komentarze