Kubańczycy są w coraz trudniejszej sytuacji gospodarczej i zależy im na zniesieniu embarga, jakim obłożyły ich Stany Zjednoczone. Ale ujawnienie transportu broni do Korei Północnej na pewno im w tym nie pomoże – mówi Vincent Severski, były oficer wywiadu, pisarz.
Dwa dni temu na północnokoreańskim statku, który z Kuby płynął do Korei, odnaleziono: dwa samoloty MiG-21, 15 silników tych myśliwców, rozłożone na części pociski rakietowe i dwie baterie przeciwlotnicze.
Trudno mi uwierzyć w wyjaśnienia kubańskiego ministerstwa spraw zagranicznych, które zapewnia, że broń miała być w Korei Północnej tylko modernizowana.
W przypadku kraju, który boryka się z problemami finansowymi, to mało przekonujące tłumaczenie. Z drugiej strony mamy bowiem Koreę, państwo obłożone embargiem ONZ na eksport i import broni, które szuka miejsca, gdzie mogłoby kupować części zamienne. Zwłaszcza, że stale znajduje się w stanie wojny. Koreańczycy zwracają się więc do tych krajów, które mają problemy i byłyby gotowe zaryzykować złamanie embarga. Kuba idealnie wpisuje się w ten wzorzec. To najbardziej prawdopodobny scenariusz wyjaśniający całą sprawę.
Tyle że Kuba przyłapana na gorącym uczynku straci więcej niż mogłaby zyskać. Kraj ten sam zabiega o zniesienie embarga handlowego, jakim lata temu obłożyły go Stany Zjednoczone. Szansa na przełom w tej sprawie pojawiła się w ubiegłym roku. Jednak ujawnienie transportu broni do Korei Północnej może staraniom Kuby bardzo zaszkodzić. Zwłaszcza, że nie wiadomo, ilu takich transportów z kubańskiego portu nie udało się wcześniej wykryć.
komentarze