Wojskowe Zakłady Mechaniczne w Siemianowicach Śląskich podpisały umowę z fińską Patrią Land Service. Dzięki niej przez kolejne 10 lat produkcja transporterów opancerzonych będzie się odbywała w śląskim zakładzie. Finowie zgodzili się na przekazanie technologii. Mamy także zagwarantowaną możliwość modernizowania Rosomaków zgodnie z naszymi potrzebami.
Film: Mateusz Płoski/ portal polska-zbrojna.pl
Porozumienie podpisano w obecności Tomasza Siemoniaka, ministra obrony narodowej, oraz wiceministrów Waldemara Skrzypczaka i Dariusza Bogdana z ministerstwa gospodarki. Podpisy pod dokumentem złożyli Adam Janik, prezes WZM, oraz Markku Bollmann, wiceprezes Patrii.
– Po wielu miesiącach twardych negocjacji, prowadzonych przez dwa ministerstwa: obrony i gospodarki oraz WZM z Siemianowic Śląskich i naszych fińskich partnerów, udało się uzgodnić warunki umowy. Przedłużenie licencji o 10 lat pozwoli na rozwój zakładu w Siemianowicach, który zatrudnia blisko pięćset osób i współpracuje z ponad 100 firmami, dającymi pracę ponad 3 tysiącom osób – mówił minister Siemoniak.
Polska może nie tylko produkować przez kolejne dziesięć lat Rosomaki, ale zyskała również prawo do ich serwisowania i naprawiania do 2052 roku, prawo do 65 wprowadzonych w ostatnich latach kluczowych modernizacji oraz swobodę eksportową. Niestety, nic za darmo. Choć wszystkich szczegółów finansowych umowy nie ujawniono, wiadomo, że koszt licencji pokryją (w części bądź w całości) niewykonane fińskie zobowiązania offsetowe.
Dlaczego negocjacje z Finami trwały tak długo i były tak trudne? My mieliśmy uzasadnione poczucie, że dziesięć lat temu podpisaliśmy niezbyt korzystną umowę i domagaliśmy się nowej, sprawiedliwej, która m.in. uznawałaby prawa do naszego wkładu w rozwój Rosomaka. Finowie utrzymywali, że chcemy zawłaszczyć ich własność intelektualną.
- Absolutnie nie podważamy ich praw autorskich do tych wozów. Chcemy mieć jednak prawo do ich rozwoju, modernizacji i eksportu – tłumaczył w czerwcu w rozmowie z portalem polska-zbrojna.pl Waldemar Skrzypczak, wiceminister obrony. Chodziło m.in. o 600 poprawek i modyfikacji, które opracowali dla Rosomaków polscy inżynierowie i żołnierze. – Finowie nie chcą przyznać, że te poprawki są polskim dokonaniem. To jedna z kwestii spornych w rozmowach z Patrią. Niestety, wynika to z błędów, jakie popełniono, podpisując pierwszą umowę. Wówczas nie zagwarantowaliśmy sobie tego, że wprowadzone przez nas modyfikacje są naszą własnością – dodawał Skrzypczak.
Polacy, aby dostosować Rosomaki do wymogów misji w Afganistanie, wykonali tytaniczną pracę modernizacyjną. Wprowadzili kilkaset mniejszych i większych poprawek. Dobrym przykładem ulepszeń wprowadzonych w Rosomakach na polskie życzenie jest wyposażenie ich w akustyczny system wykrywania i lokalizacji stanowisk strzeleckich Pilar oraz w kamery do bocznej obserwacji z monitorami dla żołnierzy desantu.
Gdy okazało się, że polska armia chce kupić dodatkowych trzysta Rosomaków, ich producent – WZM Siemianowice Śląskie usiadł z Patrią do rozmów o przedłużeniu licencji. Poza kwestią jej kosztów, spraw związanych z serwisem i naprawami pojazdów w najbliższych latach, najbardziej drażliwą kwestią sporną była właśnie sprawa praw do opracowanych przez Polaków modyfikacji.
Bardzo długo, właściwie do ostatnich dni negocjacji, Finowie nie chcieli się zgodzić na ich przekazanie Siemianowicom. Nawet groźby MON, że zerwie rozmowy, nie kupi dodatkowych trzystu Rosomaków, a niewykonany offset skieruje do sądu, długo nie przynosiły rezultatu.
autor zdjęć: Seweryn Sołtys
komentarze