Wokół kontraktów zbrojeniowych zawsze toczyła się gra lobbingowa. Trudno się więc dziwić, że dzieje się tak i teraz, kiedy MON zamierza wydać miliardy złotych na zakupy. Niestety, w Polsce firmy lobbingowe często koncentrują się na czarnym PR. Nie tyle prowadzą kampanię, w której podkreślają zalety produktu swoich klientów, co rozpowszechniają pogłoski o wadach sprzętu produkowanego przez konkurencję – uważa Paweł Wroński, dziennikarz Gazety Wyborczej zajmujący się m.in. tematyką wojskową.
Lobbyści chcąc przekonać media do swoich racji, posługują się różnymi metodami. A to zapraszają dziennikarzy na kolacje, a to na wyjazdy studyjne. Jeśli nie odbywają się one w luksusowych ośrodkach wczasowych tylko w zakładach, gdzie produkowany jest sprzęt, to jest to forma zdobywania informacji do przyjęcia. Ale absolutnie niedopuszczalne jest oferowanie dziennikarzom pieniędzy czy wartościowych przedmiotów.
To oczywiste, że lobbyści próbują manipulować dziennikarzami. Środowisko dziennikarskie zdaje sobie jednak z tego sprawę. Ważne jest, co dziennikarz zrobi z tym co usłyszał. Czy zachowa się uczciwie i w artykule przeprowadzi rzetelną analizę porównującą zalety i wady kilku produktów. Czy też napisze tekst pochwalny na temat sprzętu czy uzbrojenia lansowanego przez lobbystę.
W Polsce firmy lobbingowe stosują czarny PR. Nie tyle prowadzą kampanię, w której podkreślają zalety produktu klientów, których reprezentują, co rozpowszechniają pogłoski o wadach sprzętu produkowanego przez konkurencję. Takim klasycznym przykładem były informacje krążące w mediach, gdy MON kupował samoloty wielozadaniowe dla wojska.
Niektórzy dziennikarze alarmowali, że samoloty F 16 nie mogą lądować na polskich lotniskach, bo ich płyty nie są do tego przygotowane. Inni, wobec Gripenów podnosili zarzut, że produkowane są przez kraj spoza NATO w związku z tym nie będą mogły współdziałać z maszynami i systemami lotniczymi Sojuszu. Podobne gry toczyły się także przed podpisaniem kontraktu na dostawę transporterów Rosomak. Wówczas pojawiały się zarzuty dość absurdalne dla specjalistów, ale brzmiące groźnie dla laików, np. że Rosomak nie pływa, a więc tonie w wodzie.
Wielkie kontrakty, jakie Polska będzie podpisywać na dostawę sprzętu dla wojska z pewnością uaktywnią lobbystów. W końcu przekonywanie, że towar ich klientów jest najlepszy to ich praca.
komentarze