Oddziały prezydenta Baszara el-Asada, wspierane przez Iran i szyickich ochotników z zagranicy, rozpoczęły kontrofensywę i przygotowują szturm na leżące na północy kraju Aleppo. Izrael nie wyklucza, że reżim w Damaszku nie tylko przetrwa, ale nawet odzyska kontrolę nad utraconymi terenami. Amerykanie rozważają szybkie dozbrojenie walczących przeciwko Asadowi powstańców.
Wtorek w Syrii rozpoczął się od dwóch eksplozji w centrum Damaszku. Według syryjskich mediów rządowych zginęło 14 osób. Niezależna organizacja monitorująca przestrzeganie praw człowieka w Syrii podała, że ofiar śmiertelnych było 15. Celem ataku był posterunek policji. Większość z zabitych to policjanci, gdyż zamachowiec samobójca zdetonował ładunek wewnątrz komisariatu.
Obserwatorzy konfliktu wewnętrznego w Syrii zauważają przełom na frontach walki. Reżim prezydenta Baszara el-Asada, który przed kilkoma tygodniami sprawiał wrażenie bliskiego upadku, przeszedł do kontrofensywy. Jego oddziały, wsparte przez bojowników libańskiego Hezbollahu, wyparły po zaciekłych walkach powstańców ze strategicznego miasta Kusajr. Państwa arabskie zapowiedziały, że w odwecie za to zaangażowanie wprowadzą sankcje wobec członków szyickiej milicji, która jest blisko powiązana z Iranem. Ten również udziela mocnego wsparcia reżimowi syryjskiemu, po jego stronie walczą też szyici, m.in. z Iraku, Jemenu i Bahrajnu.
Według napływających z Syrii informacji, nowym celem sił prezydenta el-Asada będzie leżące na północy Aleppo, które uchodzi za ekonomiczną stolicę kraju. Miasto to jest częściowo w rękach powstańców. Zaobserwowano, że armia rządowa przerzuca żołnierzy na lotnisko w Aleppo, grupuje oddziały w rejonie zamieszkałego przez Kurdów Ifrin, wysłała też posiłki do dwóch szyickich enklaw na północ od miasta. Eksperci wojskowi uważają, że walki o Aleppo będą długie i krwawe.
Zmiana sytuacji na froncie spowodowała, że Amerykanie rozważają rozpoczęcie uzbrajania rebeliantów. Decyzja może zapaść w tym tygodniu. Wczoraj zaś izraelski minister wywiadu Yuval Steinitz w rozmowie z dziennikarzami w Jerozolimie stwierdził, że reżim el-Asada „może nie tylko przetrwać, ale odzyskać terytoria”. Dotąd politycy izraelscy uważali, że jego upadek jest przesądzony.
Konflikt w Syrii rozpoczął się w marcu 2011 roku. Szacuje się, że do tej pory zginęło tam co najmniej 80 tys. osób. Liczba uchodźców szukających schronienia w państwach ościennych sięga już 1,6 mln. Kolejne miliony Syryjczyków to przesiedleńcy wewnątrz kraju.
Tymczasem w Jordanii, 120 kilometrów od granicy z Syrią, odbywają się duże międzynarodowe ćwiczenia „Eager Lion”. W rozpoczętych 9 czerwca manewrach bierze udział ponad 8 tys. żołnierzy z 19 państw. Jest wśród nich 4500 Amerykanów, a także Brytyjczycy, przedstawiciele Arabii Saudyjskiej, Polski, Czech, Kanady, Włoch, Turcji i kilku krajów regionu. Waszyngton wysłał do Jordanii myśliwce F-16 i zestawy przeciwrakietowe Patriot. Wedle zapowiedzi, jedne i drugie pozostaną tam po zakończeniu ćwiczeń 20 czerwca.
Źródła: AP, Reuters , Al Arabiya, centcom.mil
autor zdjęć: Aleppo Media Center
komentarze