To pierwszy w historii międzynarodowy dokument wprowadzający kontrolę nad handlem bronią konwencjonalną. W siedzibie ONZ w Nowym Jorku podpisali go przedstawiciele 67 krajów. Polska uczyni to do końca czerwca, rząd przygotowuje w tej sprawie uchwałę. Jednak eksperci ostrzegają: jeśli nie ratyfikują go najwięksi eksporterzy broni, dokument będzie miał niewielkie znaczenie.
Traktat wprowadza jednolite przepisy dla wszystkich zagranicznych transferów broni – od pistoletów i karabinów, do czołgów i śmigłowców bojowych. W ten sposób mają zniknąć luki prawne, które ułatwiają nielegalną sprzedaż. Gdy umowa wejdzie w życie, państwa, które ją podpisały, będą musiały sporządzać między innymi raporty dotyczące handlu bronią i składać je w ONZ.
Jako pierwszy swój podpis pod traktatem złożył minister spraw zagranicznych Argentyny Hector Zimerman. Podpisały go także m.in.: Australia, Brazylia, Japonia, Norwegia, Republika Korei, Szwajcaria oraz 23 członków Unii Europejskiej.
Dokumentu na razie nie sygnowały Stany Zjednoczone, które są największym eksporterem broni na świecie. John Kerry, sekretarz stanu, wyjaśniał, że Amerykanie czekają, aż ONZ zakończy oficjalne tłumaczenie traktatu.
Spośród krajów UE pod dokumentem nie podpisały się jeszcze: Bułgaria, Irlandia, Słowacja oraz Polska. Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało nas, że przyłączenie się naszego kraju to tylko kwestia czasu. Rząd pracuje właśnie nad uchwałą umożliwiającą parafowanie dokumentu. – Spodziewamy się, że do końca tego tygodnia dokument zostanie przyjęty, a Polska podpisze traktat w najbliższym możliwym terminie, najprawdopodobniej jeszcze przed końcem czerwca – usłyszeliśmy w biurze prasowym resortu.
Traktat trzeba jeszcze ratyfikować. Wystarczy, że uczyni to 50 państw spośród tych, które go podpisały. Jego zapisy wejdą w życie 90 dni od daty ratyfikacji.
Dyplomaci ONZ ostrzegają jednak, że skuteczność tego dokumentu może być ograniczona, jeśli główni eksporterzy i importerzy broni odmówią jego przyjęcia. Najwięksi na rynku handlu bronią to m.in.: USA, Rosja, Indie i Arabia Saudyjska. W kwietniu, gdy uzgadniano treść traktatu, poparły go 154 kraje, ale Chiny, Indie i Rosja oraz 20 innych państw wstrzymały się od głosu. Przeciwne były Iran, Korea Północna i Syria.
– Najważniejsze jest to, że traktat już jest i że ustalono pewne normy prawne. Z pewnością pozytywny wydźwięk ma fakt, że w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ zagłosowały przeciwko niemu tylko trzy państwa. Miejmy nadzieję, że ci, którzy wówczas wstrzymali się od głosu, zmienią zdanie – mówi Łukasz Kulesa, ekspert z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Dodaje, że teraz ważną rolę mają do odegrania organizacje pozarządowe, które powinny naciskać na szybkie przyjęcie traktatu zarówno przez państwa wahające się, jak i te, które już go podpisały.
– Sądzę, że dokument podpiszą Chiny, Rosja i Indie, ponieważ w żaden sposób nie zagraża on ich interesom. Zadbały o to podczas negocjacji, bo w gestii państw pozostała ostateczna decyzja w sprawie przyznawania licencji eksportowej – dodaje Łukasz Kulesa.
Prace nad traktatem o handlu bronią trwały siedem lat. Jego zapisy mają powstrzymać niekontrolowany przepływ broni i amunicji, który sprzyja łamaniu praw człowieka. Roczną wartość światowego handlu wszystkimi rodzajami broni konwencjonalnej szacuje się na około 70 mld dolarów.
Źródła: Reuters, dw.de, un.org
autor zdjęć: ONZ
komentarze