Najwyższy czas, by Polska rozpoczęła budowę tarczy antyrakietowej. Co z tego, że wojskowy sprzęt jest systematycznie modernizowany, skoro nie mamy obrony przeciwrakietowej, a i przeciwlotnicza nie jest na najwyższym poziomie. O tym, jak poważne jest to zagrożenie, możemy przeczytać chociażby w Białej Księdze Bezpieczeństwa Narodowego RP, opracowanej przez ekspertów Biura Bezpieczeństwa Narodowego – uważa Paweł Wroński, publicysta „Gazety Wyborczej” zajmujący się problematyką wojskową.
Budowa tarczy antyrakietowej jest bardzo skomplikowana, dlatego nie spodziewałbym się szybkiego i bezproblemowego rozstrzygnięcia wszystkich kwestii związanych z tym procesem. Czeka nas długa droga. Na przeszkodzie mogą stanąć chociażby finanse. Wprawdzie MON ma ustawowo zagwarantowane, że dostaje z budżetu państwa 1,95 proc. PKB. Problem w tym, że w ostatnim czasie mamy niewielki wzrost gospodarczy, a to oznacza mniejsze pieniądze przeznaczane na wojsko. Zresztą doświadczenie pokazuje, że w dobie kryzysu najczęściej i najłatwiej obcina się wydatki na obronność. A wtedy trzeba będzie odłożyć na półkę ambitne plany budowy polskiej tarczy antyrakietowej.
Pamiętajmy też, że nie wystarczy wydać kilka miliardów złotych na nowoczesny sprzęt. To nie są czasy, gdy kupowało się armatę i od razu można było z niej strzelać. System obrony przeciwpowietrznej musi być kompatybilny z pozostałym uzbrojeniem, jakim dysponujemy, systemami łączności i przede wszystkim musi współgrać z systemem dowodzenia.
komentarze