Oddalona o kilkadziesiąt kilometrów od własnych pododdziałów, niemal w samym środku ugrupowania przeciwnika, grupa dalekiego rozpoznania w dzień i w nocy zbiera, a następnie przekazuje dowództwu precyzyjne i niezwykle cenne informacje.
Desant ze śmigłowców był zaledwie początkiem zadania. Kompania dalekiego rozpoznania
2 Hrubieszowskiego Pułku Rozpoznawczego szybko i sprawnie opuściła miejsce zrzutu, dzieląc się na kilka osobno działających grup. Jedną z nich dowodzi podporucznik Dawid Boroń. On i jego ludzie wylądowali na terenie przeciwnika jako pierwsi, w czasie desantowania używając spadochronów sterujących AD-2000.
– Przeniknęliśmy do naszego rejonu odpowiedzialności rozpoznawczej, zorganizowaliśmy bazę przejściową i rozpoczęliśmy działanie. W tej chwili prowadzimy obserwację, lokalizujemy położenie oraz śledzimy ruchy wojsk przeciwnika. Rano wykryliśmy kolumnę pojazdów, prawdopodobnie część batalionu zmechanizowanego. Informację i zdjęcia natychmiast przekazaliśmy dowództwu – opisuje działanie grupy podporucznik Boroń.
„Boro” – bo tak go nazywają w czasie akcji żołnierze, doskonale zdaje sobie sprawę z ogromnej roli, jaka spoczywa na jego pododdziale. Jest też świadom zagrożenia i możliwości wykrycia kontaktu z przeważającymi siłami, z którymi na dłuższą metę grupa nie byłaby w stanie prowadzić wyrównanej walki. Dlatego każdy ich ruch jest wcześniej dokładnie analizowany, a każdy patrol czy wyjście z bazy jest składową przyjętych ustaleń i wytycznych. Otwarta walka jest ostatecznością, z którą jednak dowódca musi się liczyć podobnie jak jego ludzie, których większość stanowią żołnierze ze sporym bagażem doświadczeń, zdobytych między innymi w czasie udziału w misjach.
– To profesjonaliści, prawdziwi twardziele, chociaż sami nigdy tak o sobie nie mówią i niespecjalnie chcą być tak nazywani. Niektórzy z nich kilkakrotnie służyli w Afganistanie, w grupach rozpoznawczych. W pułku przygotowywani są do niezwykle trudnych skoków wysokich HAHO/HALO, a ćwiczenia, strzelnice i poligony to ich chleb powszedni. Każde otrzymane zadanie traktują niezwykle poważnie, z należytą swojej jednostce wojskowej odpowiedzialnością i zaangażowaniem – chwali swoich ludzi „Boro”. Za chwilę przeprowadzi z nimi krótką odprawę, postawi zadania. Z otrzymanych wcześniej meldunków i na podstawie zdobytych w terenie informacji wynika, że kolejne godziny mogą być „gorące”. Ale jeżeli sytuacja nie ulegnie zmianie, pozostaną w ukryciu, unikając bezpośredniego kontaktu z aktywnie działającym przeciwnikiem. Im będą mniej widoczni, tym bardziej skuteczni…
Ćwiczenie taktyczno-specjalne pod kryptonimem „Delta-13” zakończy tegoroczne zgrupowanie poligonowe pododdziałów i jednostek rozpoznawczych Wojsk Lądowych.
29 maja „rozpoznanie” opuści Drawsko i rozpocznie powrót do swoich garnizonów.
Źródło: mjr Michał Romańczuk
autor zdjęć: mjr Michał Romańczuk
komentarze