Właśnie minęło pół roku, od kiedy podporucznik Damian Wojsa dowodzi plutonem. Do 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej trafił po promocji oficerskiej. Jak twierdzi – sam wybrał jednostkę, w której chciał służyć.
Dlaczego zdecydowałeś się, aby z wojskiem związać swoje życie?
Główną motywacją były tradycje rodzinne. Decyzję podjąłem już w czasach gimnazjum. Początkowo chciałem dostać się do lotnictwa, jednak ze względów zdrowotnych nie udało się. W pierwszym roku po ukończeniu liceum nie było naboru do szkoły oficerskiej, więc musiałem trochę poczekać. Od znajomego dowiedziałem się o wznowionym naborze i udało się dostać. Jedno z moich marzeń zostało spełnione.
Czy szkoła przygotowała Cię do służby w jednostce?
Dała podstawy wiedzy, ale tylko tej teoretycznej. Jeżeli chodzi o praktykę, to według mnie, szkoła przygotowuje do służby w bardzo małym stopniu.
Na pewno to, jak wygląda życie w jednostce, a nauka w szkole oficerskiej, to są dwie różne sprawy. Nie można tego porównywać ze sobą w żaden sposób. Po przyjściu do jednostki młodzi dowódcy stykają się z nową rzeczywistością. Ja wkroczyłem w etap zgrywania kompanii. W szkole mówiono, że na wszystko będzie czas, że zaczniemy stopniowo: od drużyny, przez pluton i dopiero zgrywanie kompanii. Okazało się, że tego czasu nie ma − zostaliśmy rzuceni na głęboką wodę.
W szkole nacisk powinien być położony na większą ilość praktyk oraz można by się zastanowić nad zmianą ich terminu, żeby nie odbywały się w okresie urlopowym. Powinny być organizowane wtedy, kiedy jest największa ilość szkoleń poligonowych. Mielibyśmy szansę, aby nauczyć się jak najwięcej.
Jakie były Twoje oczekiwania przed przyjściem do 17 WBZ?
Spodziewałem się dużej ilości pracy oraz samokształcenia, żeby nadrobić wszystkie zaległości. Wiedziałem, że będę musiał pracować nad tym, do czego szkoła nie zdążyła mnie przygotować. Jednocześnie miałem duże oczekiwania. Bardzo liczę na wyjazd na misję. To był jeden z powodów, dla których wybrałem tą brygadę. Do tej pory nie zawiodłem się. Jestem zadowolony z tego, jak wygląda szkolenie. W ubiegłym tygodniu uczestniczyłem w ćwiczeniu taktycznym kompanii, co było dla mnie naprawdę dużym doświadczeniem. Wcześniej nie brałem udziału w tego typu przedsięwzięciach.
Jak wyglądała kwestia sprzętu? W brygadzie służysz na Rosomakach.
Do tej pory szkoliłem się w oparciu o BWP-y. Pierwsze zderzenie z Rosomakami miało miejsce na praktykach, które odbywałem w Międzyrzeczu jako dowódca drużyny. Po przyjściu do jednostki miałem zderzenie ze sprzętem w całej okazałości. Ale właśnie największą obawą przed rozpoczęciem służby było przejmowanie sprzętu oraz związana z tym odpowiedzialność finansowa. Na szczęście mój czas na przyjęcie wozów trochę wydłużony, także wiem, jak to się odbywa i z pewnością ten stres jest mniejszy.
Jakie są wrażenia po pół roku służby w 17 Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej?
Bardzo pozytywne. Jestem bardzo zadowolony ze służby w tej brygadzie. To, co mnie bardzo zdziwiło na początku, to podejście żołnierzy z wielkim doświadczeniem. Po przyjściu do jednostki we wrześniu ubiegłego roku zostałem przyjęty w miarę przyjaźnie. Nie odczułem, że żołnierze patrzą na mnie jak na młodego, który pewnie nic nie umie. Było zupełnie inaczej. Szczególnie podoficerowie wyciągnęli do mnie pomocną dłoń. Mam bardzo doświadczonych podoficerów. Ogólne wrażenie było bardzo pozytywne.
Jak to jest dowodzić doświadczonymi żołnierzami, którzy przeżyli wiele poligonów, 2 grupy bojowe oraz kilka misji?
Jest to naprawdę fajna sprawa, jeśli ma się takich dowódców, podoficerów, jakich ja mam u siebie. Takich, którzy widzą, że gdy chcę coś zrobić, a nie za bardzo wiem, jak do tego podejść od strony typowo praktycznej, zawsze służą pomocą. Nie jest tak, że chcą mnie wepchnąć na minę. Przed każdymi zajęciami omawiamy wspólnie moją wizję. Ja mam swoje przemyślenia, oni mają swoje uwagi. Wspólnie wypracowujemy, jak zorganizować i przeprowadzić zajęcia. Wtedy wszystko fajnie wychodzi w praktyce.
Co sprawia największe trudności?
To, żeby każdy z żołnierzy był dobrze zmotywowany i zaangażowany. Każdy żołnierz ma swoje preferencje: jeden lubi taktykę, inny woli strzelanie. Ciężko to zebrać w całość. Im ciekawsze zajęcia, tym żołnierze są bardziej zaangażowani.
A co sprawia największą przyjemność?
Dobrze wykonane zadanie.
Jak widzisz swoją służbową przyszłość. Gdzie będziesz za 10 lat?
Chcę być dowódcą. Druga kwestia to wyjazd na misję. A za 10 lat – wyśmienicie byłoby, gdybym został dowódcą kompanii.
Co rodzina na myśli o Twoim wyborze?
Rodzina była zadowolona, że chcę kontynuować tradycje rodzinne. Małżonka nie miała nic przeciwko, chociaż wiedziała, że wiąże się to dużymi wyrzeczeniami: częste wyjazdy na poligon, w perspektywie wyjazdy na misje. Wszystko to wiąże się z dłuższą rozłąką. Szczęśliwie, wszyscy mnie wspierają.
* * *
Ppor. Damian Wojsa ukończył pięcioletnią Wyższą Szkołę Oficerską Wojsk Lądowych im. gen. Tadeusza Kościuszki we Wrocławiu. Promowany na pierwszy stopień oficerski w 2012 roku. Obecnie dowodzi 1 plutonem 2 kompanii 1 Batalionu Piechoty Zmotoryzowanej Ziemi Rzeszowskiej.
Źródło: por. Martyna Fedro-Samojedny
autor zdjęć: archiwum prywatne
komentarze