To nie był łatwy skok. Przejmujący wiatr, mróz, a w końcu zmrożona ziemia, na której musieli wylądować. Żołnierze dźwigali także ważący przeszło 20 kilogramów zasobnik i broń. Spadochroniarze 16 Batalionu Powietrznodesantowego stawili się na poligonie w Nowej Dębie z pełnym wyposażeniem.
Do skoku szkolno-bojowego, czyli takiego z pełnym wyposażeniem, szykowali się od dawna. Na lotnisko w podkrakowskich Balicach przyjechali z bronią i maksymalnie wyładowanymi zasobnikami, każdy ważył ponad 20 kg. W nich mieli wszystko, co będzie przydatne podczas szkolenia, m.in umundurowanie, śpiwory, wodę i suche racje żywnościowe. – Zasobniki są ciężkie, ale nie ma w nich amunicji – mówi kpt. Marcin Gil, rzecznik 6 Brygady Powietrznodesantowej. Zanim żołnierze wylądują, odpinają zasobnik, który chwilę przed nimi opada na ziemię. Lądując z przypiętym zasobnikiem, ze względu na duże obciążenie, mogliby połamać nogi.
Na Balicach na spadochroniarzy czekał Hercules C-130 z 33 Bazy Lotnictwa Transportowego z Powidza. Do skoku przygotowywało się ponad 140 żołnierzy. Planowano trzy wyloty. Mróz i wiatr nie sprzyjał skokom. Ostatecznie w dwóch nalotach skok wykonało 80 skoczków. Z lecącego na wysokości 300 metrów i z prędkością 250 km/h samolotu wyskoczyli głównie spadochroniarze z plutonu rozpoznawczego i kompanii szturmowej. Wśród nich był także dowódca spadochroniarzy płk Adam Joks. Wszyscy szybowali na okrągłych spadochronach AD-95.
Pozostali żołnierze 16 Batalionu Powietrznodesantowego na poligon w Nowej Dębie dotarli samochodami. W sumie ok. 200 wojskowych z tej jednostki będzie ćwiczyć na poligonie do końca lutego.
– Skok spadochronowy to dopiero początek. Zgodnie ze scenariuszem desantowaliśmy się na tyły przeciwnika i tak rozpoczęliśmy działanie – opowiada ppłk Daniel Różański, dowódca 16 Batalionu Powietrznodesantowego.
Żołnierze w Dębie tworzą 2 grupę powietrznodesantową. Przez najbliższe dni będą m.in. ćwiczyć opanowanie obiektu i organizowanie zasadzek. Szkolić będą także umiejętności strzeleckie w dzień i w nocy oraz trenować procedurę wezwania ognia z pola walki, tzw. Call for Fire. – Szkolenie jest tak zaplanowane, żeby żołnierze nie mieli za dużo czasu na odpoczynek. Niektóre zajęcia trwać będą przez całą noc – mówi ppłk Różański.
16 Batalion Powietrznodesantowy jest kolejną jednostką 6 BPD, która szkoli się w Nowej Dębie, ale pierwszą, która na poligon dotarła na spadochronach. Niedawno trening poligonowy odbyli spadochroniarze z pododdziałów dowodzenia, saperzy, chemicy, logistycy i przeciwlotnicy – w sumie 350 wojskowych, następnie szkoliło się ok. 300 żołnierzy z 18 Bielskiego Batalionu Powietrznodesantowego.
O ćwiczeniach spadochroniarzy czytaj więcej na portalu polska-zbrojna.pl.
Zimowe skoki na Pustynię Błędowską
|
10 ton ładunków na spadochronach |
autor zdjęć: kpt. Marcin Gil
komentarze