Właściciel repliki XV-wiecznej armaty nie pójdzie do więzienia. Sąd Rejonowy w Ostródzie uniewinnił go od zarzutu nielegalnego posiadania broni. Nie przychylił się także do żądania prokuratury, by ukarać go 2 tys. złotych grzywny i nakazał oddać armatę właścicielowi. Wyrok nie jest prawomocny.
Prokuratura zarzucała 36-letniemu mieszkańcowi ostródzkiej wsi, że przechowywał na swojej posesji nielegalną broń, czyli armatę. Oskarżony nie przyznał się do winy. Twierdził, że armata jest repliką broni, na którą nie trzeba zezwolenia. Tłumaczył, że dziesięć lat temu na Polach Grunwaldzkich wymienił posiadaną przez niego wcześniej armatę, na armatę czarnoprochową, z której strzelano podczas rekonstrukcji. Nie przyszło mu do głowy, że to nielegalna broń.
Prokuratura nie dała wiary tym wyjaśnieniom i wystąpiła do Wojskowego Instytutu Techniki Uzbrojenia w podwarszawskiej Zielonce o ekspertyzę techniczną. Biegli uznali, że armata nie jest repliką, gdyż do jej produkcji zastosowano inne materiały niż do pochodzącego z XV wieku oryginału. Orzekli także, że skoro z armaty można oddać strzał, to zgodnie z Ustawą o broni i amunicji jest ona bronią, a na broń wymagane jest pozwolenie.
Sąd musiał rozstrzygnąć, czym jest replika. A to okazało się niełatwe, gdyż jak tłumaczył sędzia Robert Różalski, różne słowniki podają różne definicje. Według jednych jest to wierna kopia, jednak zdaniem innych możliwe są odstępstwa od oryginału. – To ustawodawca musi precyzyjnie określić czym jest replika – wyjaśnił sędzia i rozstrzygnął wątpliwości na korzyść oskarżonego. Uniewinnił Piotra S. i nakazał zwrócenie mu armaty. Sędzia uznał też, że ani przechowywanie armaty, ani strzelanie z niej na wiwat nie zagrażało ładowi publicznemu czy postronnym osobom.
Nie wiadomo, czy prokuratura odwoła się od tego wyroku. Prokurator Zdzisław Łukasiak chce najpierw poznać pisemne uzasadnienie wyroku.
autor zdjęć: Sylwia Guzowska
komentarze