Porywisty wiatr, ulewny deszcz, kilkumetrowe fale, a zaraz potem pełne słońce i cisza – zmienna pogoda to standard na Bałtyku o tej porze roku. Ale to najlepszy czas, by przećwiczyć różne warianty akcji ratowniczych. Dziś kończą się kilkudniowe manewry na Zatoce Gdańskiej z udziałem dwóch okrętów Marynarki Wojennej.
W szkoleniu wzięły udział ORP „Piast” i ORP „Maćko”. Obie jednostki należą do Dywizjonu Okrętów Wsparcia. Od poniedziałku operowały na wodach Zatoki Gdańskiej. – Ćwiczyły udzielanie pomocy okrętom i statkom, które znalazły się w sytuacjach kryzysowych: osiadły na mieliźnie, miały awarię systemu wodnego, przeciek, pożar, wymagały holowania – wylicza kmdr ppor. Radosław Pioch, rzecznik 3 Flotylli Okrętów.
Manewry miały pomóc w zgraniu załóg, a także w synchronizacji urządzeń nawigacyjnych, znajdujących się na obydwu okrętach. Na tym jednak nie koniec. – Trenowali także nurkowie. Ćwiczyli oni zejścia z pokładu okrętów pod wodę na głębokość 40 m – tłumaczy kmdr ppor. Pioch.
ORP „Piast”
Tego typu manewry organizowane są kilka razy w roku. – To bardzo ważne, aby przećwiczyć działania okrętów i ich współdziałanie oraz podwodne prace nurkowe w różnych warunkach pogodowych – podkreśla kmdr Krzysztof Jasiński, dowódca Dywizjonu Okrętów Wsparcia.
ORP „Piast” to jedna z dwóch jednostek ratowniczych wybudowanych na potrzeby polskiej Marynarki Wojennej. Został przystosowany m.in. do poszukiwania i ewakuacji rozbitków. Może prowadzić prace podwodne nawet do głębokości 110 m, na przykład pomagać załogom uszkodzonych okrętów podwodnych i podnosić z dna morskiego przedmioty o masie do 10 t. Podobne zadania może wykonywać ORP „Maćko”. W skład załogi tego okrętu wchodzi grupa nurków, którzy są w stanie schodzić na głębokość 45 m. „Maćko” w razie potrzeby może też zasilać energią elektryczną jednostkę, której systemy uległy awarii. Daje to specjalistom czas na jej usunięcie.
autor zdjęć: kmdr ppor. Radosław Pioch, Marian Kluczyński
komentarze