Dziś miałam okazję zobaczyć Polę i Zarkę – dwie malutkie, afgańskie dziewczynki, które zna prawie cała Polska. Ich losy splotły się dzięki polskim żołnierzom. Skrzywdzone przez okrutną wojnę dostały od nich szansę na normalne życie.
Pierwsza, Pola, jest kilkutygodniowym niemowlakiem. Żołnierze z naszego kontyngentu, jadąc w patrolu, znaleźli ją porzuconą przy drodze. Zabrali i otoczyli opieką. Wkrótce do szpitala, w którym przebywała Pola, zgłosiło się młode afgańskie małżeństwo. Postanowiło adoptować dziewczynkę.
Zarka zaś jest kilkuletnią dziewczynką, którą została ofiarą strzelaniny między miejscowymi grupami rebeliantów. Ranna trafiła do polskiego szpitala w Ghazni, bo lokalni lekarze nie byli w stanie jej pomóc. Nasi lekarze zajęli się nią bardzo troskliwie. Niestety noga dziewczynki wymaga jeszcze wielu zabiegów i długotrwałej rehabilitacji. Żołnierze rozpoczęli zbieranie pieniędzy, by pokryć koszty dalszego leczenia.
Razem ze mną do Afganistanu przyleciała Beata Błaszczyk, szefowa Stowarzyszenia „Szkoły dla pokoju”. Dla obu dziewczynek przywiozła dary, które Stowarzyszenie zebrało w kraju. Pani Beata opowiadała, że Polacy bardzo żywo reagowali na tragiczne losy dziewczynek i bardzo chcą pomagać. Niesamowita jest historia pewnej niewielkiej paczki z ubrankami i dziecięcymi kosmetykami. Zrobiła ją polska dziewczynka, która też ma na imię Pola.
Zarka też dostała prezenty: zabawki, ubrania, trochę kosmetyków. W szpitalu w Ghazni odwiedził ją dzisiaj minister obrony Tomasz Siemoniak. Zarka mimo choroby jest bardzo wesołym, uśmiechniętym dzieckiem. Ani trochę nie speszyła się, gdy zawitało do niej tak dużo ludzi.
Wieczorem do bazy przyjechała Pola ze swoimi rodzicami. To bardzo biedni, skromni ludzie. Ucieszyli się z prezentów, choć gdy słuchali o tym, jacy są popularni w Polsce, byli bardzo zakłopotani. Zapytani, czego im potrzeba, długo wahali się, co odpowiedzieć. W końcu ojciec Poli wydusił z siebie, że przydałby się opał, bo idzie zima.
Zachodnie społeczeństwa często nie mają pojęcia, jak skromnie żyje większość afgańskich rodzin. To biedny kraj, w którym trwa wojna. Zimą najzwyklejsze rzeczy – koce, ubrania czy buty – są na wagę życia. Niestety, najczęściej życia dzieci, które są najsłabsze.
komentarze