Dowódca plutonu manewrowego Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej nie może ujawnić swojego nazwiska. Ma na pagonach dwie gwiazdki i pseudonim Szakal. Ze swoimi ludźmi zakończył właśnie kolejny trening - ochronę ważnej osoby. Był to jeden z wielu epizodów taktycznych ćwiczonych przez żandarmów podczas manewrów „Anakonda –12”.
– Ochrona VIP-ów wpisana jest w nasze obowiązki. Podczas Euro 2012 osłanialiśmy przebywających w Polsce ministrów obrony kilku państw – mówi Szakal.
Zadania żandarmów są ściśle rozpisane – pierwsza sekcja działa w tzw. strefie zero i jest odpowiedzialna za bezpośrednią ochronę. Jej zadaniem jest „sklejanie” VIP-a, czyli otoczenie go szczelnym kordonem. Druga sekcja, wsparcia taktycznego, jest oddalona i czuwa w samochodach. W razie ataku wspiera kolegów ogniem. Do niej należy także organizowanie ewakuacji. – Przez cały czas trzeba być bardzo skoncentrowanym, mieć oczy dookoła głowy. Jeśli w kierunku ochranianej osoby padną strzały, błyskawicznie tworzymy krąg i osłaniamy ją własnym ciałem – wyjaśnia podporucznik.
Praca jest tym trudniejsza, że zachowanie ochranianych osób w sytuacjach ekstremalnych jest nieprzewidywalne. Gdy rozlega się huk wystrzałów, zazwyczaj – zgodnie z instynktem samozachowawczym – padają na ziemię. Problemy zaczynają się, gdy trzeba nakłonić VIP-a do wstania i wycofania się do oddalonego nieco pojazdu. – Sparaliżowani strachem oficjele często nie słuchają poleceń i wówczas nie pozostaje nic innego, tylko potraktować ich jak paczkę, którą trzeba przenieść i umieścić we wnętrzu wozu – mówi jeden z żołnierzy.
Swoją robotę w zależności od potrzeb lub sytuacji wykonują w mundurach lub po cywilnemu. W pełnym umundurowaniu i wyposażeniu działają w strefach konfliktów zbrojnych, np. w Afganistanie lub wojskowych polach ćwiczeń. W garniturach podczas różnego rodzaju konferencji, oficjalnych wizyt i spotkań. Do ubioru dopasowują rodzaj uzbrojenia i wyposażenia.
autor zdjęć: Bogusław Politowski
komentarze