Na „Anakondzie-12” żołnierze mogą liczyć na szybką pomoc medyczną. Na poligonie w Wicku Morskim stanął przenośny szpital wojskowy. Składa się z dwóch kontenerów i pięciu namiotów. Pracuje w nim trzech lekarzy, pielęgniarka i dwóch ratowników medycznych.
W nowoczesnym szpitalu polowym pracują specjaliści z kilku jednostek Marynarki Wojennej. Szef izby chorych chorąży Ireneusz Kruk z 44 Bazy Lotnictwa Morskiego w Siemirowicach chwali wyposażenie placówki. – Wszystko jest estetyczne, łatwo zmywalne. Szafki w kontenerze sali opatrunkowej są pojemne i posiadają bardzo wygodny sposób zamykania – mówi chorąży.
Cały kompleks jest klimatyzowany, a zastosowana w namiotach zewnętrznej i wewnętrznej powłoki tworzy 30-centrymetrową przestrzeń buforową, która jest izolatorem. Namioty są odporne na pleśń, zawilgocenie i promieniowanie UV. Dzięki klimatyzatorom można utrzymać w nich stałą temperaturę. Dodatkowo zewnętrzna powłoka blokuje widmo promieniowania widzialnego oraz bliskiej podczerwieni sprawiając, że obiekt jest trudno wykrywalny dla sensorów termicznych.
Szpital, który składa się z dwóch kontenerów (opatrunkowego KRE-20 i logistycznego KL-20) i pięciu namiotów, może zmieścić się na dwóch ciężarówkach. Dziesięć osób jest w stanie rozłożyć go w ciągu ośmiu godzin.
– Szpital ma własne agregaty dostarczające energię elektryczną – mówi starszy chorąży Krzysztof Chodnicki.
– Wyposażenie placówki umożliwia tamowanie krwawień, zabezpieczanie urazów kończyn i kręgosłupa, opatrywanie oparzeń oraz prowadzenie resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Pozwala na intensywne leczenie przeciwwstrząsowe, przeciwbólowe i przeciwzapalne – wylicza por. lek. Dawid Parzybut, koordynator medyczny obiektu.
W szpitalu pracuje 10 osób: trzech lekarzy, pielęgniarka, dwóch ratowników medycznych, podoficer sanitarny i trzech kierowców-ratowników. Punkt dysponuje trzema wyjazdowymi zespołami medycznymi.
autor zdjęć: Maciej Szopa
komentarze