Gdy kilkadziesiąt ciężkich czołgów Leopard pędzi przez poligon w Drawsku Pomorskim, ziemia dookoła drży. To żołnierze z 10 Brygady Kawalerii Pancernej zajmują pozycje obronne. Poligonowe obozowisko szybko pustoszeje, bo kolejny dzień na „Anakondzie-12” zaczął się alarmem.
Wojsko ze Świętoszowa dostało zadanie przemieszczenia się na linię obrony. Ruszają nie tylko czołgi, ale także pododdziały zmechanizowane, rozpoznawcze, inżynieryjno-saperskie, logistyczne i wszystkie inne.
St. szer. Andrzej Psiuch od ośmiu lat jeździ najnowocześniejszym czołgiem polskiej armii. Jest też mechanikiem Leopardów 2A4. – Wóz jest właściwie bezawaryjny. A nawet gdy zdarzy się jakaś usterka, można ją bardzo szybko usunąć. Wymiana silnika zajmuje zaledwie pół godziny. Zaletą tego ciężkiego czołgu jest duża mobilność i łatwość prowadzenia – opowiada szer. Psiuch. Podkreśla, że to dobrze, że maszyny mogą się sprawdzić w tak dużych ćwiczeniach jak „Anakonda-12”.
Oprócz czołgów w rejon obrony jadą bojowe wozy piechoty, wozy rozpoznania, specjalistyczny sprzęt saperów i łącznościowców. Nic dziwnego, że wiele poligonowych dróg pasa taktycznego Mielno zapełniły kolumny pojazdów. Widoczne z daleka samochody osobowo-terenowe HMMWV są uzbrojone w nowoczesne wielolufowe karabiny maszynowe. Jadą nimi żołnierze armii USA z 18 Brygady Military Police wspierający działanie Polaków. Nad kolumnami krążą śmigłowce.
Gdy czołgi, wozy bojowe i samochody dotrą do lasu, żołnierze maskują je i rozbudowują fortyfikacje całego rejonu obrony. – Zadaniem mojego batalionu czołgów oraz innych wspierających mnie pododdziałów będzie niedopuszczenie do przedarcia się tędy nacierających wojsk przeciwnika – opowiada mjr Paweł Michalski, dowódca batalionu czołgów. Major podkreśla, że ćwiczenia, które toczą się w trudnym zalesionym terenie, pełnym jezior, mają charakter operacji połączonych. – Pancerniacy współpracują z piechotą, artylerią i wojskami sił powietrznych. Mówiąc najprościej, współdziałają tutaj ze sobą wszystkie rodzaje wojsk i to jest bardzo ciekawe. Czołgi będą prawdopodobnie użyte do odparcia ataku przeciwnika i być może ruszą do kontrataku jako siła przełamania – dodaje mjr Michalski.
St. szer. Kamil Fiks nie zna się na skomplikowanej taktyce, ale bez jego umiejętności i zaangażowania załoga Leoparda może nie wykonać zadania. – Beze mnie czołg nie będzie mógł strzelać, więc w wozie jestem drugim po dowódcy – żartuje szer. Fiks. W wojsku służy od pięciu lat. – Nie mam więc obaw, że zawiodę – mówi spokojnie.
Nie wszyscy z 10 Brygady Kawalerii Pancernej są równie doświadczeni w bojach jak załogi Leopardów. Na „Anakondę” w pododdziałach pancerniaków przyjechało ponad 200 żołnierzy Narodowych Sił Rezerwowych. Dla nich to szczególnie ważne ćwiczenia. Mają szansę sprawdzić się w działaniu i poznać ludzi, z którymi przyjdzie im służyć.
autor zdjęć: Bogusław Politowski
komentarze