Polskie Zakłady Lotnicze w Mielcu stworzyły wierną replikę przedwojennego polskiego bombowca „Łoś”. Samolot skonstruowany w latach 30. brał udział w II wojnie światowej. Do dziś ani jeden jego egzemplarz nie zachował się w dobrym stanie. Dlatego mielecki bombowiec będzie atrakcją dla pasjonatów lotnictwa.
Zrekonstruowanego „Łosia” będzie można zobaczyć już 29 września.
- W tej chwili trwają ostatnie prace. ,,Łoś" właśnie został pomalowany
- usłyszeliśmy w mieleckiej spółce. Bombowiec jest odtwarzany w skali 1:1.
W zakładach powstaje tak zwany model sylwetkowy - kształtem oraz wielkością przypomina autentyk, nie jest jednak budowany z oryginalnych części i nie będzie mógł latać. Model stanie w przyzakładowym muzeum.
W 1934 roku trójka konstruktorów - Jerzy Dąbrowski, Piotr Kubicki oraz Franciszek Misztal - złożyła w Ministerstwie Spraw Wojskowych projekt średniej wielkości bombowca. Pomysł spotkał się ze sporym zainteresowaniem. Współgrał bowiem z popularną wówczas koncepcją, w myśl której to właśnie bombowce powinny stanowić główną siłę Wojsk Lotniczych.
Bardzo szybko ruszyły prace nad prototypem. W grudniu 1936 roku doszło do oblotu pierwszego egzemplarza. Armia przekonała się do bombowca i rozszerzyła pierwotne zamówienie o kolejne maszyny. - ,,Łoś'' jak na owe czasy był samolotem nowoczesnym. Zyskał wysokie oceny nie tylko w Polsce, ale i za granicą - podkreśla prof. Bogusław Polak, historyk z Politechniki Koszalińskiej.
Bombowiec był stosunkowo lekki, a przez to szybki. Mógł osiągać prędkość nieco ponad 400 km/h. Jego maksymalny zasięg przy małym obciążeniu został wyliczony na niemal trzy tysiące kilometrów. Był zdolny do przenoszenia bomb o łącznej masie 2500 kilogramów.
Bombowiec był prezentowany podczas wystaw lotniczych w Belgradzie i Paryżu. Wzbudził zainteresowanie kontrahentów m.in. z Bułgarii, Turcji, Jugosławii i Hiszpanii. W kilku przypadkach doszło do podpisania nigdy nie zrealizowanych kontraktów na produkcję i dostawę maszyny.
,,Łosie" były produkowane w fabrykach PZL w Warszawie oraz Mielcu. Do wybuchu wojny powstało 120 bombowców. Do jednostek trafiło 70. Maszyny służyły w dwóch dywizjach i były wykorzystywane m.in. do bombardowania niemieckich kolumn pancernych.
- Nie był to najszczęśliwszy pomysł. Aby zbombardować znajdującą się w ruchu kolumnę, maszyny musiały lecieć stosunkowo nisko. Stanowiły łatwy cel – opowiada prof. Polak. Podczas Kampanii Wrześniowej wiele samolotów zostało zniszczonych. Część trafiło do Rumunii, gdzie tamtejsza armia po prostu je skonfiskowała. ,,Łosie'' zostały potem użyte m.in. do bombardowania Koszyc, które należały wówczas do Węgier.
-,,Łosi" było zbyt mało, by mogły mieć realny wpływ na losy Kampanii Wrześniowej. Zresztą w tym czasie nasza armia była w fazie przezbrajania. Zakrojony na szeroką skalę projekt miał się zakończyć w 1944 roku. Wybuch wojny położył mu kres - tłumaczy prof. Polak. Po wojnie produkcja ,,Łosi" nie została wznowiona.
autor zdjęć: NAC
komentarze