Czym żyła Warszawa we wrześniu 1939 roku? Zapraszamy do naszego cyklu artykułów prezentujących codzienność Polski i stolicy widzianą oczami ówczesnej prasy. O tym pisały m.in. „Polska Zbrojna”, „Robotnik”, „Kurjer Poranny” i „Kurjer Warszawski”.
Dziś 70 bombowców pojawiło się nad Warszawą, z tego siedem strąciliśmy – wyliczał 6 września „Kurjer Warszawski”. Tego dnia atakowane były głównie mosty na Wiśle. Poza tym bomba spadła na pusty dom na Ochocie i pusty plac na Pradze. Jednak już 8 września nieprzyjaciel zbombardował Śródmieście. Atakowanie tak gęsto zaludnionego i pozbawionego znaczenia wojskowego obszaru usprawiedliwić się nie da – pisał „Kurjer Poranny”.
Tydzień po rozpoczęciu wojny raporty wojskowe ukazujące się w prasie nadal podtrzymywały nadzieję na zwycięstwo. 30 samolotów polskich bombardowało Berlin i wszystkie powróciły do swych baz. Strąciliśmy nad Polską 35 niemieckich samolotów – donosiła 7 września „Polska Zbrojna”. Także informacje z zachodniego frontu napawały optymizmem. Linia Zygfryda skompromitowana, nie wytrzymała pierwszego natarcia wojsk francuskich, przerwana została w siedmiu punktach – podawał 6 września „Robotnik”. A „Kurjer Warszawski” wyliczał: Między Mozelą a Renem wojska francuskie idą naprzód. Eskadry angielskie odbyły rajd nad Niemcami. Wojska angielskie i francuskie opanowały wszystkie mosty na Renie. Front niemiecki na całej linii został przerwany. Trzy niemieckie krążowniki zatopione.
Coraz więcej miejsca w gazetach zajmowały jednak złe wiadomości. Po trwającej kilka dni bohaterskiej obronie Westerplatte padło – informował 9 września „Robotnik”. A mieszkańcy stolicy rozpoczęli modlitwy w intencji zwycięstwa. W kościołach warszawski lud kornie modli się do Boga – relacjonował 9 września dziennikarz „Kurjera Porannego”. Bóg jest z nami. Cały Kościół modli się o zwycięstwo polskiego oręża – dodawały inne gazety.
W Warszawie przybywało rannych i dzienniki apelowały o użyczanie im łóżek i pościeli. Kobiety były wzywane do pomocy w szpitalach i punktach opatrunkowych. Towarzystwo Trzeźwości i PCK organizowało kursy ratowniczo-sanitarne. Ofiary wypadków należy przewozić samemu do ambulatorium pogotowia z powodu uszczuplenia personelu Pogotowia Ratunkowego – radził „Kurjer Poranny”. Ranni – jak informowała gazeta – przewożeni tramwajami byli zwolnieni z opłaty.
Życie w Warszawie coraz bardziej podporządkowane było wojnie. W restauracji na Wspólnej spotkali się restauratorzy chrześcijańscy, by zastanowić się jak ograniczyć jadłospis czy zorganizować zastępstwa pracowników. Szwalnia PCK apelowała na łamach prasy o wypożyczenie maszyn do szycia. W tramwajach zaczęły pełnić służbę konduktorki, żony i córki tramwajarzy. Uliczne sygnały świetlne zostały zamaskowane – czytamy na stronach dzienników. „Polska Zbrojna” przypominała, że w czasie alarmu bombowego, po ulicach miasta mogą poruszać się tylko samochody z biało-czerwonymi chorągiewkami, należące do władz miasta, urzędów i wojska.
Każda rodzina powinna posiadać odbiornik radiowy umożliwiający odbiór komunikatów OPL o każdej porze. Ich odbiór bez prądu i baterii zapewni aparat detektorowy Detefon do nabycia w salonie państwowych Zakładów Tele- i Radiotechnicznych – głosiło ogłoszenie na stronach „Kurjera Porannego”. Jednocześnie ostrzegano przed podejrzanymi osobami, które odwiedzają mieszkańców stolicy i powołując się na zarządzenie władz, żądają wydania radioodbiorników. To zwykli oszuści, nie dajmy się nabrać – alarmował 8 września „Kurjer Warszawski”.
komentarze