Nagrody Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego przyznawane są od dwudziestu lat, ale przyznam, że mam do nich ambiwalentny stosunek.
Nie neguję potrzeby istnienia Defenderów. Bo i twórcom innowacyjnych produktów jest miło, gdy ktoś docenia ich pracę, a i zwiedzającym targi łatwiej zauważyć nowatorskie rozwiązania, gdy przed danym wyrobem stoi tabliczka z napisem „Produkt zgłoszony do nagrody Defender”.
Niektórzy branżowi dziennikarze i organizatorzy targów lansują taki związek przyczynowo-skutkowy: Defender = sukces handlowy = sukces militarny. Tyle że mnie to nie przekonuje.
Owszem. Analizując listę uzbrojenia i sprzętu wojskowego, który do tej pory otrzymał statuetki, a na potrzeby jednego z artykułów pokusiłem się o taką syntezę, nie można nie zauważyć, że większość z nagrodzonego UiSW trafiła do wyposażenia polskiej armii. Sukces? No, na papierze sukces. Czy jednak rzeczywiście Defender dla PZL-Świdnik, który w 2007 roku otrzymał targowe Grand Prix za śmigłowiec Głuszec, przyczynił się do kupna przez naszą armię tych maszyn? Śmiem wątpić.
To polskie wojsko zleciło w 2004 roku Świdnikowi zmodernizowanie Sokołów zgodnie z natowskimi standardami. Inżynierowie z PZL odwalili kawał dobrej roboty i za to Defender im się należał. Podobnie było rok później. W 2008 roku Grand Prix MSPO otrzymał Rosomak w wersji tzw. afgańskiej, czyli transporter, który zbudowano w oparciu o poprawki, jakich zażyczyło sobie wojsko na podstawie wniosków płynących z misji. Znów inżynierom cześć i chwała. Idąc dalej tym tropem. Nagrodzona w 2009 roku stacja rozpoznania pokładowych systemów elektronicznych Gunica nie powstałaby bez wojska, które uczestniczyło w całym procesie badawczo-rozwojowym.
Czy możemy więc mówić o Defenderze w kategoriach handlowej trampoliny? Możemy, ale w mojej ocenie nie jest to trampolina do polskiej armii. Świadczy o tym długa lista produktów, które owszem, tę nagrodę dostały, ale nigdy, albo jak kto woli „do tej pory”, nie trafiły do służby w polskiej armii. Pamiętacie tych „zwycięzców”? Zakłady Metalowe Łucznik S.A. i ich pistolet osobisty MAG 95 (Defender w 1997 roku). ALTEA i motocykl wojskowy Cagiva (1998 rok), Mercedes-Benz i Unimog V1400 Pioneer Truck (1999 rok), STN Atlas Elektronik GmbH i system obserwacyjno-rozpoznawczy BAA (2000 rok), Ibcol Technical Services GmbH i śmigłowiec bezzałogowy Camcopter (2001), Auto-Adapta – ambulans kontenerowy medyczny na podwoziu mercedesa 313 (2003 rok), Centrum Naukowo-Produkcyjne Elektroniki Profesjonalnej Radwar i przeciwlotniczy zestaw artyleryjski Loara (2004 rok), Constructions Industrielles de la Mediterranee i Mobilny Most Pontonowy (2005 rok), Hertz Systems i system monitorowania i nadzoru służb wartowniczych w technologii GPS (2006 rok), AMZ-Kutno i lekki wielozadaniowy pojazd opancerzony Tur (2007 rok). Wiem, lista nużąca i długa. Ale szczerze. Pamiętacie? Tak myślałem.
Defendery u swojego początku miały być nagrodą za innowacyjność i nowatorstwo od inżynierów dla inżynierów. Dziś są bardzo dalekie od tych ideałów. Skoro organizatorzy kieleckich targów tak chętnie porównują się z Eurosatory i DSEi, czemu nie wezmą z tych imprez przykładu? Ani w Paryżu, ani w Londynie nie przyznaje się wystawowych nagród. MSPO chyba już też do tego dorosło.
komentarze