Szymon długo nie mógł się zdecydować, jakie jest jego największe pragnienie. Ale kiedy wolontariusze z Fundacji „Trzeba Marzyć” poprosili go, żeby je narysował, wszystko stało się jasne. Chory na białaczkę 6-latek chciał zostać żołnierzem.
– Kiedy dowiadujemy się, jakie jest marzenie chorego dziecka, robimy wszystko, by je spełnić. Czasami są to laptopy, czasami spotkania z idolami. O tym, by zostać żołnierzem marzy wielu chłopców, więc często współpracujemy z wojskiem – mówi przedstawiciel fundacji „Trzeba Marzyć” Rafał Dadej.
Podkreśla, że żołnierze zawsze chętnie pomagają i angażują się w spotkania z dziećmi. - Nigdy nie spotkaliśmy się z odmową – dodaje Dadej. Wolontariusze fundacji mają swoją siedzibę w Trójmieście, więc starają się działać w swoim rejonie. Kiedy Szymon opowiedział o czym marzy, na cel wzięto więc 20 Bartoszycką Brygadę Zmechanizowaną.
– Po rozmowie z przedstawicielem fundacji nie mieliśmy żadnych wątpliwości. Chcieliśmy spełnić marzenie chorego chłopca choćby od razu – opowiada płk Wojciech Dobrzyń, zastępca dowódcy 20 Bartoszyckiej Brygady Zmechanizowanej. To w niej Szymon przez jeden dzień mógł poczuć się jak żołnierz. – Często oglądaliśmy reportaże o takich akcjach, słyszeliśmy, że odbywają się w innych jednostkach, więc dlaczego nie u nas? – dodaje płk Dobrzyń.
Żołnierze i Szymon spotkali się 6 czerwca. Wojskowi próbowali przewidzieć oczekiwania chłopca. – Wiedzieliśmy, że musi być huk, strzelanina, no i grochówka! – mówi dowódca. Trafili w dziesiątkę. – Było super. Jeździłem czołgiem, strzelałem. Wojsko wygląda inaczej niż w filmach, tutaj wszyscy byli bardzo mili – opowiada podekscytowany Szymon. Zwiedził brygadę, przyglądał się, jak ćwiczą żołnierze, dostał swój hełmofon i został pasowany na kandydata na żołnierza.
Taki dzień oderwania się od bolesnej rzeczywistości jest dla chorych dzieci niezmiernie ważny. Dzięki emocjom, podnieceniu, nowym wrażeniom zapominają o chorobie, ale nie tylko: – Czasami wydaje im się, że marzenie jest nie do spełnienia, że nic z tego nie będzie. A kiedy okazuje się, że jednak można, mocniej wierzą, że uda się zrealizować największy plan – walki z chorobą – mówi Rafał Dadej.
Spełnianie marzeń jest też niezwykle ważne dla rodziny chorego dziecka. Szymek do 20 Brygady Zmechanizowanej przyjechał z rodzicami i młodszym bratem. – Wyjazd to dla nich to odskocznia od problemów. Odrywają się od nich na chwilę, a taki dzień pamiętają bardzo długo – mówi Dadej.
– Jestem dzisiaj bardzo szczęśliwy – zapewniał Szymon. Tak jak inne dzieci, które dzięki żołnierzom spełniły swoje marzenia. 7-letni Michał maszerował w defiladzie w 6 Batalionie Powietrznodesantowym, Kuba dostał motocykl od Wojskowego Klubu Motocyklowego z Gliwic, a Adaś, Magda i Weronika spędzili wakacje w Marynarce Wojennej. Ci mali twardziele bez problemu znajdują wspólny język z żołnierzami – w końcu wiedzą, co to walka.
autor zdjęć: kpt. Marek Gwóźdź
komentarze