Europejscy przywódcy spotkali się w poniedziałek na nadzwyczajnym szczycie poświęconym bezpieczeństwu na kontynencie. To reakcja na płynące z USA sygnały, że Europa nie będzie uczestniczyć w rozmowach pokojowych między Rosją a Ukrainą. Polskę na spotkaniu, którego inicjatorem był prezydent Francji Emanuel Macron, reprezentował premier Donald Tusk.
Nieformalny europejski szczyt w Paryżu, odbiegający od unijnego formatu, żeby mogła w nim wziąć udział także Wielka Brytania, został zwołany w trybie nadzwyczajnym. Jego inicjatorem był Emanuel Macron, prezydent Francji. Uczestnikami szczytu, oprócz gospodarza i Wielkiej Brytanii, byli szefowie rządów najważniejszych państw Unii Europejskiej: Danii, Hiszpanii, Holandii, Niemiec, Polski i Włoch. Do Paryża przyjechali również: szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i sekretarz generalny NATO Mark Rutte.
Pilne spotkanie to reakcja na zakończoną w weekend Monachijską Konferencję Bezpieczeństwa, na której specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy i Rosji gen. Keith Kellogg stwierdził, że „Europy nie będzie bezpośrednio przy stole negocjacyjnym w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie, bo nie chcemy powtórki z Mińska". Chodzi o tzw. porozumienia mińskie, wypracowane z udziałem Rosji, Ukrainy, Francji i Niemiec, które miały wstrzymać walki toczące się od 2014 roku na Donbasie. Amerykański polityk dodał też, że wyznaczył sobie termin 100 dni na osiągnięcie porozumienia.
– Wszyscy bez wyjątku jesteśmy w dość trudnej sytuacji, mówię tutaj o wszystkich państwach Zachodu. Wojna ukraińska niestety spowodowała właśnie taką obiektywnie bardzo trudną sytuację i duże emocje, ale ktoś musi powiedzieć, że w interesie Europy i USA jest jak najbliższa współpraca – powiedział Donald Tusk przed wylotem do Paryża. Odniósł się też do spekulacji o możliwym wysłaniu polskiego wojska do Ukrainy. – Jeśli chodzi o wsparcie ze strony Polski, uważam, że temat jest rozstrzygnięty. Polska będzie wspierała Ukrainę tak jak do tej pory: organizacyjnie, zgodnie z naszymi możliwościami finansowo i humanitarnie. Nie przewidujemy wysłania polskich żołnierzy na teren Ukrainy – zadeklarował premier.
Odmienne deklaracje złożyła Wielka Brytania. – Jesteśmy gotowi odegrać wiodącą rolę w przyspieszeniu prac nad gwarancjami bezpieczeństwa dla Ukrainy. Oznacza to również gotowość i chęć wysłania własnych wojsk na miejsce, jeśli będzie to konieczne – napisał premier Keir Starmer w opublikowanym na łamach dziennika „Daily Telegraph" oświadczeniu.
Nie dla narzucania pokoju Ukrainie
Politycy biorący udział w nieformalnym spotkaniu w Paryżu nie wystosowali wspólnego oświadczenia. Cześć z nich ujawniła jednak swoje stanowiska, tak jak kanclerz Niemiec. „Sytuacja jest trudna dla Europy. Rozpoczęliśmy dyskusję na temat pokoju dla Ukrainy. Nie oznacza to jednak, że można narzucić pokój i że Ukraina musi zaakceptować to, co zostanie jej przedstawione” – taki wpis Olaf Scholz opublikował na platformie X. – Umówiliśmy się z uczestnikami tego spotkania, że będziemy raczej dyskretni – tak swoją konferencję po wyjściu z Pałacu Elizejskiego rozpoczął Donald Tusk. – Ale mogę publicznie potwierdzić, że odnośnie do tego, z czym przyjechałem do Paryża, czyli z tym stanowiskiem Polski dotyczącym sytuacji wokół Ukrainy i relacji transatlantyckich, pozostali uczestnicy spotkania mieli podobny pogląd – powiedział. Podkreślił przy tym, że spotkanie nie miało charakteru formalnego i nie zapadły na nim żadne decyzje. – Wszyscy bez wyjątku uznali, że kluczowa jest jak najbliższa współpraca wszystkich sojuszników w ramach NATO – dodał. Donald Tusk zaznaczył też, że „sojusz transatlantycki i przyjaźń ze Stanami Zjednoczonymi znajdują się na nowym etapie”. – Nadszedł czas na dużo większą zdolność Europy do samoobrony. Tu jest jednomyślność w sprawie zwiększenia wydatków na obronność. To absolutna konieczność. Nie ma co się irytować, gdy amerykański sojusznik mówi, żebyśmy wydawali więcej. Te słowa znajdują uzasadnienie w faktach – powiedział premier.
– Polska jest liderem, jeśli chodzi o poziom wydatków na obronność, więc polskie stanowisko jest bardzo respektowane. Nie chciałem zawstydzać moich rozmówców, ale to jasne, że pułap osiągany przez niektóre państwa członkowskie jest absolutnie niewystarczający. Nie będziemy mieli 100 proc. pewności, jak będą wyglądały negocjacje. Co do jednego jest pewność. Unia Europejska i sojusznicy, czyli Norwegia i Wielka Brytania, będą mogli skutecznie stabilizować sytuację w regionie i wspierać Ukrainę w utrzymaniu suwerenności, jeśli będą zdolni do skutecznej obrony. W tej chwili tak nie jest – podsumował szef polskiego rządu.
autor zdjęć: NATO

komentarze