Jeżeli porównamy chińskie siły zbrojne sprzed dwóch, trzech dekad oraz dzisiejsze, otrzymamy dwa zupełnie nieprzystające do siebie obrazy. Proces modernizacji ciągle trwa i jest mocno widoczny w siłach powietrznych oraz strategicznych wojskach rakietowych. Jednak największe przeobrażenia stały się udziałem marynarki wojennej.
Lotniskowiec Liaoning na wodach Hong Kongu
W ciągu ćwierćwiecza chińska marynarka wojenna z siły zdolnej w zasadzie wyłącznie do obrony wybrzeża stała się drugą, po US Navy, siłą morską w skali globu. Skala i tempo tego wzrostu są bezprecedensowe, a co najbardziej martwi amerykańskich polityków i wojskowych – nie wiadomo, gdzie są jego granice. W zasadzie nie wiadomo również, czy w ogóle zostały one wytyczone, czy też zmieniają się wraz z rosnącymi zdolnościami chińskich stoczni i kadry inżynierskiej oraz rosnącą rolą Chin w systemie międzynarodowym i zmieniającym się nastawieniem tamtejszej klasy politycznej.
Wydaje się, że nie będzie przesady w stwierdzeniu, iż dla Stanów Zjednoczonych proces rozbudowy Marynarki Wojennej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej jest dziś głównym wyzwaniem natury militarnej, z jakim przychodzi im się mierzyć. Dość powiedzieć, że o ile w 2004 roku US Navy górowała liczebnie nad marynarką chińską, posiadając o 76 okrętów więcej, o tyle w 2022 roku stosunek ten zmienił się do 39 jednostek na niekorzyść USA. Warto przyjrzeć się pokrótce, jakie klasy okrętów budował w tym okresie Pekin, a przyczynkiem do tego może być cyklicznie aktualizowane opracowanie przygotowywane na potrzeby amerykańskiego Kongresu.
Przyjmując dwa ww. lata jako punkty graniczne, chiński stan posiadania w klasie strategicznych atomowych okrętów podwodnych zmienił się z jednego na sześć, przy czym trzeba podkreślić, że są to wyłącznie nowe jednostki, z nowo opracowanymi pociskami balistycznymi na pokładzie. Podobnie rzecz ma się z atomowymi okrętami uderzeniowymi, w tym przypadku amerykańskie opracowanie mówi o sześciu okrętach w 2004 roku i takiej samej liczbie w 2022 roku, jednak kryje się tutaj błąd i w 2004 było to pięć jednostek, które w ciągu kolejnych lat zostały wycofane ze służby i zastąpione nowymi okrętami we wspomnianej liczbie. Z kolei liczba konwencjonalnych okrętów podwodnych spadła nieznacznie (o cztery jednostki, osiągając stan do 47 okrętów), jednak podobnie jak we wcześniejszych przypadkach należy tu przypomnieć o unowocześnieniu całej klasy poprzez zastąpienie starszych jednostek znacznie nowocześniejszymi.
Typ 094 Jin to atomowe okręty podwodne zdolne przenosić pociski balistyczne
Nowością w chińskiej marynarce są lotniskowce – dziś w linii znajdują się dwa okręty, trzeci przechodzi próby morskie. Z zera do ośmiu wzrosła liczba krążowników, choć tu można się nieco spierać, sami Chińczycy klasyfikują bowiem okręty typu 055 jako duże niszczyciele. Jeśli o tych drugich mowa, to ich liczba wzrosła o 21 jednostek (do 42), fregat o cztery (do 47). W linii pojawiła się również nieobecna do tej pory klasa korwet, jednak mówiąc o 50 jednostkach w marynarce, nie sposób zapomnieć o kolejnych 22, które po zaledwie kilkuletnim okresie służby zostały z niej wycofane i przekazane straży wybrzeża. W dość niewielkim stopniu (o 17 okrętów) wzrosła liczba okrętów desantowych, choć trzeba tu podkreślić pojawienie się klasy helikopterowców (ang. LHA, 3 jednostki). Ogółem w omawianym okresie MW ChAL-W powiększyła się o 112 okrętów, podczas gdy US Navy odnotowała spadek o trzy jednostki.
Pisząc o chińskiej marynarce wojennej, warto zwrócić uwagę na kilka trendów. Po pierwsze Chiny budują flotę o globalnych zdolnościach, nie będzie to jednak flota globalnej obecności, tak jak ma to miejsce w przypadku US Navy. Dziś ChRL posiada tylko jedną zamorską bazę (w Dżibuti), wciąż nie jest do końca znany status kolejnej, położonej na terytorium Kambodży. Bez wątpienia jednak celem Pekinu jest dominacja w regionie, co z kolei stoi w sprzeczności z interesami USA. Pekin z jednej strony buduje marynarkę oceaniczną (ang. blue water navy), z drugiej zaś pozyskuje mniejsze okręty (korwety) przeznaczone głównie do działań w strefie litoralnej. Warto zaznaczyć, że brak nacisku na rozbudowę floty desantowej świadczy o tym, że motorem rozbudowy marynarki nie jest kontekst tajwański. Wreszcie nie można zapominać o kwestii odstraszania nuklearnego. Wraz z przekazaniem do służby okrętów typu JIN Chiny weszły w posiadanie podwodnego komponentu triady jądrowej i są zdeterminowane go rozbudowywać, o czym świadczy m.in. przezbrojenie wspomnianych jednostek w pociski typu JL-3, które mogą występować w wariancie wielogłowicowym (ang. MIRV), przenosząc prawdopodobnie po trzy ładunki.
90 lat temu tzw. długi marsz ocalił oddziały komunistycznej partyzantki chińskiej przed zniszczeniem, co w efekcie umożliwiło zwycięstwo w wojnie domowej i proklamowanie Chińskiej Republiki Ludowej. Teraz celem Pekinu jest tzw. wielkie odrodzenie narodu chińskiego, które nastąpić ma do 2049 roku, czyli sto lat od tej proklamacji. Bez wątpienia długi marsz, czy też raczej rejs, chińskiej marynarki wojennej przyczynia się do odbudowy poczucia chińskiej dumy narodowej oraz skutecznie wzmacnia pozycję państwa na arenie międzynarodowej.
autor zdjęć: Wikipedia
komentarze