Trwa największy od kilku tygodni atak powietrzny na Ukrainę. Rosjanie wykorzystują drony kamikadze, rakiety manewrujące i balistyczne. Najtrudniejsza sytuacja panuje m.in. w Kijowie, Charkowie i Lwowie. Dziś nad ranem Dowództwo Operacyjne RSZ poinformowało o poderwaniu polskich i sojuszniczych myśliwców w związku z intensywną aktywnością rosyjskiego lotnictwa dalekiego zasięgu.
Alarmy przeciwlotnicze w piątek nad ranem rozległy się niemal w całej Ukrainie, także w graniczących z Polską obwodach wołyńskim i lwowskim. Rosjanie uderzają z powietrza na ukraińskie miasta drugą noc z rzędu. Jak podają analitycy, to największy od kilku tygodni atak powietrzny, którego celem są m.in. Kijów, Charków, Zaporoże, Lwów i wiele innych ukraińskich miast. Według wstępnych doniesień, w wyniku ataków nikt nie zginął, choć są osoby ranne.
Ukraińscy wojskowi poinformowali, że Rosjanie użyli m.in. ciężkich myśliwców MiG-31K, różnego rodzaju dronów, rakiet manewrujących, które odpalono z bombowców strategicznych Tu-95 oraz rakiet balistycznych wystrzeliwanych z terytorium Federacji Rosyjskiej. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy podał, że w ciągu ostatniej doby Rosjanie przeprowadzili 55 nalotów i 150 ostrzałów rakietowych. Ich celem stały się budynki mieszkalne, przedszkola, szkoły, a także obiekty infrastruktury krytycznej. W wielu miejscach występują przerwy w dostawie prądu i wody.
Nad ranem komunikat w związku z aktywnością rosyjskiego lotnictwa opublikowało Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych. „Informujemy, że dzisiejszej nocy obserwowana jest intensywna aktywność lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej, związana z uderzeniami rakietowymi samolotów Tu-95, Tu-22 oraz MiG-31 wykonywanymi na obiekty znajdujące się na terytorium Ukrainy. Wszystkie niezbędne procedury mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej zostały uruchomione, a DORSZ na bieżąco monitoruje sytuację”, czytamy w komunikacie. W związku z zagrożeniem za naszą wschodnią granicą zdecydowano także o poderwaniu polskich i sojuszniczych statków powietrznych. Samoloty wykonywały zadania głównie w południowo-wschodniej części kraju.
Po kilku godzinach alarm odwołano. „Ze względu na zmniejszenie poziomu zagrożenia, operowanie polskiego i sojuszniczego lotnictwa w polskiej przestrzeni powietrznej zostało zakończone, a uruchomione siły i środki powróciły do standardowej działalności operacyjnej. Wojsko Polskie na bieżąco monitoruje sytuację na terytorium Ukrainy i pozostaje w stałej gotowości do zapewnienia bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej”, zapewniło Dowództwo Operacyjne RSZ za pośrednictwem mediów społecznościowych.
autor zdjęć: Rafał Samluk
komentarze