W ostatnim meczu grupowych kwalifikacji rundy elitarnej do mistrzostw świata reprezentacja Polski w futsalu przegrała z Ukrainą 3:5 (0:4). Drużyna Biało-Czerwonych, wśród których gra m.in. żołnierz WP, ma jeszcze szansę gry w finałach czempionatu, który w 2024 roku odbędzie się w Uzbekistanie. O tym, czy ją wykorzystają, zadecydują dwa mecze barażowe.
W spotkaniu z Ukrainą, które odbyło się w łódzkiej Atlas Arenie, bramki dla Biało-Czerwonych zdobyli: dwie – Paweł Kaniewski (w 27. i 30. min) oraz Jakub Raszkowski (37. min). Gole dla gości strzelili: Danił Abkaszyn (7. min), Petro Szoturma (9. min), Ihor Korsun (20. min) i Rostislaw Semenczenko (32. min). W reprezentacji Polski grali: Michał Kałuża i Bartłomiej Nawrat (bramkarze), Piotr Skiepko, Mikołaj Zastawnik, Tomasz Lutecki, Tomasz Kriezel, Mateusz Mrowiec, Michał Kubik, Paweł Kaniewski, Mateusz Madziąg, Jakub Raszkowski, Michał Marek, Sebastian Leszczak i Kacper Sendlewski.
Biało-Czerwoni, ze st. szer. Mateuszem Madziągiem w składzie, do meczu z czwartą drużyną ostatnich mistrzostw Europy przystąpili jako liderzy grupy. Mieli dwa punkty przewagi nad Ukraińcami i do pewnego awansu do mistrzostw świata wystarczał im remis. Dwa gole zadecydowały, że z pierwszej pozycji w grupie przepustki do Uzbekistanu zapewnili sobie reprezentanci Ukrainy. Natomiast Polacy o jedno z 24 miejsc w finale powalczą w dwumeczu barażowym, który odbędzie się 8 i 17 kwietnia 2024 roku. Biało-Czerwoni poznają rywala 25 stycznia. Może nim być Chorwacja oraz dwa zespoły spośród trzech: Finlandii, Słowenii i Holandii. Z kolei przed ostatnimi meczami w pięciu europejskich grupach eliminacyjnych awans do czempionatu z pierwszych pozycji wywalczyły reprezentacje: Francji, Portugalii, Kazachstanu i Hiszpanii.
Futsalowa reprezentacja Polski w eliminacjach do mistrzostw świata w Uzbekistanie przyzwyczaiła swoich kibiców do odwracania losów spotkania od wyniku 0:2. Tak było w przedostatnim meczu z Serbią, który w przypadku przegranej zamknąłby Polakom drogę do awansu. W Serbii po dwóch straconych golach nadzieje na grę w finałach światowego czempionatu przywrócił Biało-Czerwonym st. szer. Mateusz Madziąg, który zdobył dwie bramki i doprowadził do remisu. Potem gole strzelali już tylko Polacy i wygrali mecz 4:2. Od wyniku 0:2 rozpoczął się również pierwszy mecz naszej reprezentacji z Ukrainą, który się odbył w Berettyóújfalu na Węgrzech. Fatalnie rozpoczęte spotkanie zakończyło się zwycięstwem 3:2 reprezentacji prowadzonej przez trenera Błażeja Korczyńskiego. Niestety, w Atlas Arenie Biało-Czerwonym przyszło odrabiać aż czterobramkową stratę i choć w drugiej połowie ambitnie walczyli o zmianę rezultatu do pełni szczęścia zabrakło im dwóch goli.
autor zdjęć: Artur Marcinkowski / FotoNews / Forum
komentarze