Odtworzymy stan posiadania polskiego państwa we wschodnich województwach II RP na koniec sierpnia 1939 roku oraz policzymy straty, jakie stanowiła utrata tamtych ziem oraz znajdującego się tam majątku państwowego i prywatnego. Raport uwzględni straty poniesione na tych terenach w wyniku działań ZSRS i III Rzeszy – zapowiada dr Damian Markowski z Instytutu Strat Wojennych.
Wkroczenie Armii Czerwonej do Wilna 19 września 1939 r.
Rok temu Instytut Strat Wojennych im. Jana Karskiego opublikował raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej. Czy rozpoczęły się już prace nad przygotowaniem podobnego podsumowania w kontekście najazdu i okupacji sowieckiej podczas II wojny światowej?
Tak, od ponad roku prowadzimy prace nad raportem dotyczącym strat i zniszczeń na ziemiach wschodnich zadanych przez ZSRS. Jesienią zorganizowaliśmy konferencję naukową, która podsumowała dotychczasowe badania i była symbolicznym otwarciem na historyków, ekspertów i specjalistów spoza Instytutu, w tym środowisko międzynarodowe m.in. naukowców z Ukrainy czy Litwy.
Czy metodologia i sposób opracowania raportu będą podobne jak przy pracach nad dokumentem o zniszczeniach spowodowanych przez III Rzeszę?
W dużym stopniu tak, ale musimy pamiętać o nieco innej sytuacji, jaka miała miejsce na wschodzie kraju. W latach 1939–1941 wschodnie województwa II RP znalazły się pod okupacją Sowietów. Następnie, po ataku Niemiec na ZSRS, zostały zajęte przez III Rzeszę. Na początku 1944 roku ponownie wkroczyła tam Armia Czerwona. Ponieważ po wojnie duża część tych terenów została przejęta przez ZSRR majątek, który tam pozostał najczęściej przepadał bezpowrotnie. Musimy więc stworzyć bilans otwarcia, czyli odtworzyć stan posiadania państwa polskiego na koniec sierpnia 1939 roku na obszarach anektowanych przez ZSRS po 17 września. Potem będziemy liczyć straty całkowite, jakie stanowiła utrata tamtych ziem oraz majątek należący do państwa i polskich obywateli, który został zniszczony, zagrabiony lub zaanektowany. Do stworzenia szkieletu raportu wschodniego wyodrębniliśmy też dziedziny gospodarki, które rozwijały się na wschodnich terenach II RP.
Jakie to obszary?
Są to: przemysł, bankowość, rolnictwo, ale też majątek w postaci zasobów surowcowych, nieruchomości, obiektów inżynierskich, ziem uprawnych i lasów czy wojska (w tym np. Flotylla Rzeczna Marynarki Wojennej, jej sprzęt, infrastruktura garnizonów). Uwzględnimy oczywiście zarówno własność państwową, jak i prywatną polskich obywateli. Przed wojną w Wilnie i Lwowie znajdowały się ważne ośrodki kultury i nauki, a więc m.in. obiekty zabytkowe i sakralne, zbiory biblioteczne i muzealne. Do tego dochodzą straty demograficzne, co oznacza konieczność przeprowadzenia analizy strat ludzkich spośród obywateli II RP. Wielu z nich Sowieci zamordowali w Katyniu, Charkowie, Miednoje i innych miejscach, wielu wywieźli w głąb ZSRR do obozów i łagrów.
Ile osób na Kresach Wschodnich dotknęły represje podczas II wojny?
Pracujemy nad ustaleniem tego. Wiemy, że masowe deportacje w latach 1940–1941 objęły około 340 tys. polskich obywateli, jednak takie wywózki organizowane były także później. Cezurą będzie data zakończenia ekspatriacji Polaków z dawnych ziem wschodnich II RP.
Polskie straty spowodowane przez III Rzeszę w trakcie II wojny wyniosły ponad 6 bln 200 mld zł. Tutaj suma może być podobna?
Nie chce wybiegać zanadto w przyszłość, na razie jest za wcześnie na podawanie konkretnych kwot. Musimy oszacować dokładnie utracone mienie nieruchome i ruchome, straty materialne i demograficzne.
Co stanowi dla Państwa największą trudność podczas prac nad raportem?
To przede wszystkim obecna sytuacja polityczna na wschodzie Europy oraz trwająca wojna w Ukrainie, co wiąże się z niedostępnością archiwów w Rosji i na Białorusi oraz utrudnionym dostępem do źródeł w Ukrainie. Na szczęście nie oznacza to, że badacze są całkiem pozbawieni źródeł wschodnich. Część materiałów była już publikowana m.in. przez Ośrodek Karta, polskich historyków czy Instytut Pamięci Narodowej. Nasz Instytut też zgromadził sporo dokumentów. Dlatego posiadamy najważniejsze materiały do badań.
Kiedy możemy się spodziewać gotowego dokumentu?
Prace potrwają minimum trzy lata, ale aby całkowicie wyczerpać temat, potrzeba nam około pięciu lat. Na obecnym etapie trudno jest określić, w jakim tempie będą prowadzone badania. Zależy nam przede wszystkim, aby dotrzeć do nowych materiałów i poznać losy tysięcy polskich obywateli. Chcemy, aby powstało solidne dzieło naukowe, które domknie wiele niewyjaśnionych kart naszej historii. Praca nad oszacowaniem wojennych strat jest powinnością państwa polskiego, a nasz zespół ma szansę wypełnić luki badawcze na temat tego okresu w dziejach Polski.
Dr Damian Markowski jest kierownikiem Sekcji Badania Dziejów Dawnych Ziem Wschodnich w Instytucie Strat Wojennych.
autor zdjęć: Domena publiczna
komentarze