moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Od spaceru z kanistrem po skrzydle do systemu gumowych węży

27 czerwca 1923 roku amerykańscy piloci wojskowi, zasiadając za sterami samolotów Airco DH.4B, przeprowadzili pierwszą w historii operację tankowania w powietrzu lecącego statku powietrznego przy użyciu specjalnie opracowanego w tym celu systemu przepompowującego paliwo z maszyny-tankowca. Wynalazek ten skokowo zwiększył możliwości operacyjne sił powietrznych.

Fot. Staff Sgt. Bethany Laville/ United States Air Forces Central

Przed wybuchem I wojny światowej większość wojskowych strategów traktowała awiację, zwłaszcza samoloty, jako ciekawostkę technologiczną, która bardziej może być zabawką dla „bogatych chłopców”, niż użytecznym narzędziem wojennym. Doświadczenia z europejskich frontów pierwszego globalnego konfliktu pokazały jednak, jak bardzo się mylili. Piloci samolotów udowodnili bowiem, jak wymierne militarnie korzyści przynoszą wykonywane przez nich zadania, nie tylko transportowe, rozpoznawcze, łącznikowe, lecz także stricte bojowe – gdy zwalczają nieprzyjacielskie statki powietrzne czy atakują cele lądowe i morskie. W toku działań wojennych na jaw wyszły również słabe strony samolotów. Oprócz potrzeby posiadania konstrukcji wyspecjalizowanych do konkretnych zadań, jedną z nich był przede wszystkim – z operacyjnego punktu widzenia – ograniczony zasięg i czas lotu. Owszem, ówczesne samoloty nie potrzebowały wysublimowanej infrastruktury lotniskowej, a organizacja polowego lądowiska nie była zbyt skomplikowana – wystarczył do tego kawałek płaskiego pola czy łąki. Aby jednak spełniało ono swoje zadania, trzeba było wcześniej zaplanować dostarczenie tam paliwa. A w warunkach bojowych to wcale nie było takie proste.

 

REKLAMA

Pomysł na rozwiązanie problemu z paliwem wziął się z pokazów lotniczych kaskaderów, które w latach dwudziestych XX wieku należały do najpopularniejszych rozrywek w Stanach Zjednoczonych. Na wielu z nich jedną z najbardziej mrożących krew w żyłach sztuczek było przechodzenie w czasie lotu (po skrzydłach) pasażera z jednego samolotu na drugi. Idea była więc prosta i oczywista. Skoro pasażer może przejść na drugi statek powietrzny, niech przeniesie paliwo w kanistrze i wleje je do baku. Choć zapewne śmiałków, którzy się tego podejmowali było więcej, to oficjalnie pierwszym, który to udowodnił stosownymi fotografiami i za pomocą relacji świadków, został Amerykanin Wesley May. 12 listopada 1921 roku przeszedł z kanistrem paliwa z samolotu Lincoln Standard do Curtiss JN-4 i wlał zawartość do jego baku.

Lowell H. Smith i Lt. John P. Richter podczas lotu 27 czerwca 1923 roku. Fot. AF.mil/ Domena publiczna

Wydarzenie to, mimo że było spektakularne, nie zostało uznane przez historyków za pierwsze tankowanie w powietrzu. Powodem tego była bowiem metoda dostarczenia paliwa oraz fakt, że podobne „przesiadki” były dość powszechne podczas lotniczych pokazów kaskaderskich. Nie zmieniło to jednak faktu, że zagadnienie tankowania w powietrzu bardzo interesowało wojskowych. Szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Nie było więc przypadku w tym, że to pracujący dla amerykańskiej armii były carski pilot-wynalazca Alexander Nikolaievich Prokofiev de Seversky w 1921 roku opatentował rozwiązanie, które okazało się przełomową w tym zakresie technologią. Był nią oparty na gumowych wężach system przepompowywania paliwa z jednego statku powietrznego do drugiego. Jego przetestowania podjęli się wojskowi piloci z lotniska Rockwell Field w San Diego.

27 czerwca 1923 roku za sterami przerobionego na tankowiec samolotu Airco DH.4B zasiedli porucznicy Virgil S. Hine i Frank W. Seifert, a załogę maszyny-dawcy, również Airco DH.4B, utworzyli porucznicy Lowell H. Smith i John P. Richter. Próba okazała się na tyle dużym sukcesem, że dowództwo Sił Powietrznych USA zgodziło się, aby następnego dnia, 28 czerwca, załoga dawcy – czyli Smith i Richter – spróbowała dzięki tankowaniu w powietrzu pobić rekord świata w długości lotu, wynoszący wówczas 35 godzin. Niestety, zakończyła się ona fiaskiem. Z powodu zatkanego zaworu paliwa w samolocie-biorcy niemożliwe stało się dotankowanie go w locie. Na domiar złego, z powodu usterki silnika Smith i Richter musieli lądować awaryjnie i podczas tej operacji dość poważnie uszkodzili maszynę.

Naprawa samolotu potrwała dwa miesiące i 27 sierpnia 1923 roku podjęto kolejną próbę pobicia rekordu świata. Tym razem się udało. Smith i Richter lecieli przez 37 godzin i 15 minut, dokonując w tym czasie 16 dotankowań. 25 października 1923 roku Smith i Richter przelecieli bez międzylądowania z Kanady do granicy meksykańskiej, pokonując ponad 1250 mil i tankując w locie jedynie trzy razy.

Dokonanie Smitha i Richtera zapoczątkowało prawdziwy wyścig o jak najdłuższy lot. O tym, jaką przybrał on karykaturalną formę, najlepiej świadczy fakt, że najdłuższy przelot z lat trzydziestych ubiegłego wieku odbywał się między 11 czerwca a 4 lipca 1930 roku. Bracia John, Kenneth, Albert i Walter Hunterowie spędzili wtedy w samolocie Stinson SM-1 (tankowiec był tej samej marki) 553 godziny i 40 minut!

KB-29M z 43d Air Refueling Squadron tankuje F-84. Fot. United States Air Force/ Domena publiczna

W tej samej dekadzie nastąpił rozwój silników lotniczych znacząco zwiększających długość lotu wojskowych maszyn, toteż armie na całym świecie, w tym amerykańska, przestały rozwijać ideę tankowania w powietrzu. Powrócono do niej dopiero po II wojnie światowej na bazie doświadczeń z wojny na Pacyfiku. Dowództwo US Armed Forces postanowiło, że na potrzeby powołanego do życia lotnictwa strategicznego, które miało być gotowe do przeprowadzenia uderzeń na dowolny punkt na Ziemi w możliwie najkrótszym czasie, utworzone zostaną jednostki tankowania w powietrzu, wyposażone w latające tankowce – KB-29M (czyli przerobione w tym celu bombowce B-29). Pierwszą jednostką tego typu został 43d Air Refueling Squadron, który powstał na bazie działającego od 1943 roku 43 Transport Squadron, podległego Air Transport Command.

Od tego czasu samoloty przeznaczone do tankowania w powietrzu – jako Multi Role Tanker Transport – MRTT, czyli tankowce z funkcją transportu ludzi i ładunków – znalazły się na wyposażeniu wielu armii świata. Są to albo maszyny zbudowane w tym celu od podstaw, albo przerobione pasażerskie statki powietrzne. Obecnie samoloty MRTT ma kilkadziesiąt krajów na świecie, w tym m.in. Niemcy, Holandia, Włochy, Francja, Hiszpania, Belgia, Luksemburg, Algieria, Iran, Singapur. Wojsko Polskie nie dysponuje tankowcami powietrznymi.

Krzysztof Wilewski

autor zdjęć: Staff Sgt. Bethany Laville/ United States Air Forces Central, AF.mil/ Domena publiczna, USAF/ Domena publiczna

dodaj komentarz

komentarze


Szczyt NATO, czyli siła w Sojuszu
 
Za zdrowie utracone na służbie
Silniejsza obecność sojuszników z USA
Nie wierzę panu, mister Karski!
Londyn o „Tarczy Wschód”
Hala do budowy Mieczników na finiszu
„Armia mistrzów” – sporty wodne
Awaria systemów. Bezpieczeństwo Polski nie jest zagrożone
Olimp gotowy na igrzyska!
Na ratunek… komandos
The Suwałki Gap in the Game
Posłowie wybrali patronów 2025 roku
„Armia mistrzów” – kolarstwo, łucznictwo, pięciobój nowoczesny, strzelectwo, triatlon i wspinaczka sportowa
„Armia mistrzów” – sporty walki
Kaczmarek z nowym rekordem Polski!
Posłowie o efektach szczytu NATO
Zabezpieczenie techniczne 1 Pułku Czołgów w 1920
Medycy na poligonie
Letnia Bryza na Morzu Czarnym
Formoza. Za kulisami
Paryż – odliczanie do rozpoczęcia igrzysk!
Szczyt NATO: wzmacniamy wschodnią flankę
Spadochroniarze na warcie w UE
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Włoski Centauro na paryskim salonie
Sojusznik, który okazał się katem
Incydent przy granicy. MON chce specjalnego nadzoru nad śledztwem
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Sejm podziękował za służbę na granicy
Operacja „Wschodnia zorza”
Z parlamentu do wojska
Roczny dyżur spadochroniarzy
Most III, czyli lot z V2
„Operacja borelioza”
Krzyżacka klęska na polach grunwaldzkich
Optymistyczne prognozy znad Wisły
Szczyt NATO w Waszyngtonie: Ukraina o krok bliżej Sojuszu
Patrioty i F-16 dla Ukrainy. Trwa szczyt NATO
Tridon Mk2, czyli sposób na drona?
Pioruny dla sojuszników
Terytorialsi w gotowości do pomocy
International Test
Feniks – następca Mangusty?
Partyzanci z republiki
W Sejmie o zniszczeniu Tupolewa
Ciężko? I słusznie! Tak przebiega selekcja do Formozy
Prezydent Warszawy: oddajmy hołd bohaterom!
Jaki będzie czołg przyszłości?
Prezydent Zełenski w Warszawie
Kmdr Janusz Porzycz: Wojsko Polskie wspierało i wspiera sportowców!
Rusza operacja „Bezpieczne Podlasie”
Ankona, czyli polska operacja we Włoszech
Bezpieczeństwo granicy jest również sprawą Sojuszu
Specjalsi zakończyli dyżur w SON-ie
Polski Kontyngent Wojskowy Olimp w Paryżu
Lotnicy pamiętają o powstaniu
„Armia mistrzów” – lekkoatletyka
Jak usprawnić działania służb na granicy

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO