Japonia i Wielka Brytania zawarły porozumienie (Reciprocal Access Agreement) umożliwiające siłom zbrojnym jednego państwa rozlokowanie i prowadzenie działań na terytorium drugiego. Dokument został podpisany w Londynie i określony przez stronę brytyjską mianem najważniejszej wzajemnej umowy dotyczącej sfery obronnej od ponad stu lat, tj. paktu obronnego zawartego w 1902 roku, krótko przed konfrontacją japońsko-rosyjską.
Japonia od co najmniej dekady zabiega o większe zaangażowanie państw europejskich w bezpieczeństwo regionu Azji Wschodniej, czy też Indo-Pacyfiku, posługując się terminologią amerykańską. Dokładnie w styczniu 2013 roku ówczesny premier Japonii Shinzo Abe napisał list do Andersa Rasmussena, ówczesnego sekretarza generalnego NATO, w którym apelował o obecność Sojuszu w regionie. Tłem listu był japońsko-chiński spór o wyspy Senkaku/Diaoyu i rosnąca potęga morska Chin. Nietrudno się domyślić, że niepisanym adresatem obecnego porozumienia są również Chiny.
Krajobraz strategiczny Azji Wschodniej ulega dynamicznym przeobrażeniom, a sytuacja bezpieczeństwa w regionie staje się coraz bardziej problematyczna. Bezprecedensowa ubiegłoroczna deklaracja prezydenta Joe Bidena o amerykańskiej gotowości do obrony Tajwanu mocno zaogniła sytuację wokół wyspy. Regularnie chińskie samoloty naruszają przestrzeń powietrzną „zbuntowanej prowincji” – jak Chiny nazywają Tajwan – a jednostki marynarki wojennej odbywają prowokacyjne rejsy w rejonie. Z drugiej strony zaś Stany Zjednoczone prowadzą w Cieśninie Tajwańskiej tzw. operacje swobody żeglugi (FONOPs), w ramach której amerykańskie okręty bronią również swobody pływania przy spornych wyspach Spratly i Paracelskich na Morzu Południowochińskim. Z medialnych nagłówków zniknął dzięki temu problem chińskich roszczeń terytorialnych na tym akwenie, jednak i tam sytuacja staje się coraz bardziej napięta. Oczywiście, również konflikt ukraiński wpływa na percepcję sytuacji bezpieczeństwa Japonii. Od jego rozpoczęcia kilkukrotnie już dochodziło do skoordynowanych rejsów chińskich i rosyjskich jednostek morskich w bezpośrednim sąsiedztwie wód japońskich. Osobnym, choć powiązanym problemem, pozostaje sytuacja na Półwyspie Koreańskim.
Japonia pozostaje najbliższym sojusznikiem USA w regionie, a przy tym najsilniej odczuwa ona zagrożenia płynące ze wzrostu potęgi militarnej Chin oraz to wynikające z awanturniczej polityki reżimu północnokoreańskiego. Nie może zatem dziwić, że szuka ona partnerów wśród państw regionu, a także europejskich mocarstw morskich. Podobne porozumienie o wzajemnym dostępie Japonia podpisała rok temu z Australią, w tym samym czasie rozpoczęto również rozmowy z Francją na ten temat. Wybór Australii i Wielkiej Brytanii jako pierwszych państw, z którymi podpisano porozumienia, nie jest oczywiście przypadkowy, są to przecież jedni z najważniejszych sojuszników Stanów Zjednoczonych, a od września 2021 roku sygnatariusze porozumienia AUKUS. Stany Zjednoczone opierają swoją obecność w regionie Indo-Pacyfiku na systemie sojuszy i starają się pogłębiać oraz instytucjonalizować te relacje, dążąc do sformalizowania relacji między sojusznikami. Przykładem są tu właśnie porozumienia Japonii z Australią i Wielką Brytanią.
Podpisywany kilka dni temu dokument zakłada możliwość rozmieszczenia sił partnera na swoim terytorium i wspólne szkolenia wojskowe, wymianę kadr i doświadczeń. To jeden z przejawów przeistaczania się Japonii w pełnoprawne mocarstwo i stopniowego odejścia od ograniczeń w polityce obronnej, które były konsekwencją udziału po stronie agresora w II wojnie światowej. Jest to proces długotrwały, trwający już co najmniej kilkanaście lat i bez wątpienia wymagający jeszcze czasu. Jednak kierunek został wytyczony i trudno się spodziewać, by został zmieniony. Wyraźnie świadczą o tym m.in. zapowiedzi dotyczące podniesienia wydatków na obronność z jednego do dwóch proc. PKB do 2027 roku (co uczyni japoński budżet trzecim co do wielkości na świecie). Warto jednak pamiętać, że resentyment do tego kraju jest wciąż silnie obecny w Azji Wschodniej i na pewno będzie wykorzystywany przez Chiny. Te ostatnie na razie ustami rzecznika ministerstwa spraw zagranicznych oznajmiły, że region Azji i Pacyfiku jest kotwicą pokoju i rozwoju, nie polem geopolitycznej rywalizacji. Bez wątpienia jednak ChRL postrzega podpisanie porozumienia jako kolejny przejaw amerykańskiej strategii powstrzymywania.
autor zdjęć: Źródło: premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak/ Twitter
komentarze