Pięć dużych międzynarodowych ćwiczeń, monitorowanie międzynarodowych szlaków żeglugowych północnej Europy i szereg wizyt w sojuszniczych portach – oto co czeka fregatę ORP „Gen. T. Kościuszko” przez najbliższe pół roku. Dziś jednostka wyszła z Gdyni, by dołączyć do SNMG1, jednego z czterech stałych zespołów okrętów NATO.
– Ta misja ma ogromne znaczenie nie tylko dla naszego dywizjonu czy marynarki wojennej, lecz także dla Polski. Pokazujemy, że jesteśmy gotowi wnieść swój wkład w zbiorowe bezpieczeństwo i współdziałać z NATO również na morzu – podkreśla kmdr Radosław Hurbańczuk, dowódca Dywizjonu Okrętów Bojowych, który należy do 3 Flotylli Okrętów w Gdyni. Na tym oczywiście nie koniec. – Poprzez obecność „Kościuszki” na Bałtyku dajemy sygnał, że kluczowa dla naszego kraju podmorska infrastruktura krytyczna jest pod stałym nadzorem – dodaje oficer.
Do misji w SNMG1 załoga polskiego okrętu przygotowywała się przez ostatni rok. ORP „Gen. T. Kościuszko” po 2,5-letnim postoju w stoczni, gdzie przeszedł kompleksowy remont, wziął udział w międzynarodowych manewrach „Joint Warrior” u wybrzeży Wielkiej Brytanii, a także w największych w ubiegłym roku ćwiczeniach gdyńskiej flotylli pod kryptonimem „Ostrobok”. Pod koniec listopada zaliczył certyfikację. Egzamin przeprowadzono podczas ćwiczeń okrętowej grupy zadaniowej, do których na kilka dni dołączył SNMG1 w dotychczasowym składzie.
Dziś rano polska fregata, wraz ze śmigłowcem pokładowym SH-2G z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej, ponownie opuściła port w Gdyni. Za kilka dni sama rozpocznie służbę w natowskim zespole jako Polski Kontyngent Wojskowy „Kościuszko”. – Okręt osiągnął gotowość do działań w składzie SNMG1, którego głównym celem jest prowadzenie obrony kolektywnej NATO oraz doskonalenie interoperacyjności morskich sił okrętowych – podkreślał podczas dzisiejszej uroczystości pożegnania PKW Kościuszko wiceadmirał Jarosław Ziemiański, inspektor Marynarki Wojennej w Dowództwie Generalnym RSZ.
Wtórował mu wiceadmirał Krzysztof Jaworski, dowódca Centrum Operacji Morskich-Dowództwa Komponentu Morskiego. Według niego strategicznym celem misji jest zachowanie gwarancji bezpieczeństwa Sojuszu Północnoatlantyckiego. To ważne tym bardziej, że ostatnio wszyscy mogliśmy się przekonać, jak kruchymi wartościami są pokój i wolność. I jak ważną rolę, jeśli chodzi o ich zachowanie, pełnią siły zbrojne.
Przez pół roku okręt będzie operował na Atlantyku i morzach otaczających północną Europę. A wszystko w towarzystwie dużych bojowych jednostek z kilku państw NATO. Rolę okrętu flagowego będzie pełnić niemiecka fregata FGS „Mecklenburg-Vorpommern”. W skład zespołu wejdą też okręty z Francji i Holandii. – Na pewno czeka nas bardzo aktywne pół roku. W planach mamy pięć dużych międzynarodowych ćwiczeń i dwa nieco mniejsze przedsięwzięcia – przyznaje kmdr por. Maciej Pałacha, dowódca ORP „Gen. T. Kościuszko”. Zespół powinien wziąć udział w kolejnej edycji „Joint Warrior” – jednego z największych ćwiczeń morskich Sojuszu. Przedsięwzięcie dwa razy w roku organizuje brytyjska Royal Navy, jego scenariusz zaś wiernie odzwierciedla realia batalii morskiej w północnej części Atlantyku i na Morzu Północnym. W ostatniej edycji naprzeciw siebie stanęły siły skupione wokół SNMG1 oraz amerykańskich niszczycieli rakietowych. US Navy przeprowadziła wówczas symulowane uderzenia rakietami Tomahawk na cele w głębi Francji.
SNMG1 najpewniej dołączy także do „Baltopsa”. To z kolei największe sojusznicze ćwiczenia na Bałtyku. – Łącznie na wszelkiego rodzaju ćwiczeniach upłynie nam mniej więcej dwie trzecie misji. Oczywiście na przejściach między portami również będziemy trenować procedury, tyle że wewnątrz zespołu – zapowiada kmdr por. Pałacha. – W załodze mamy wielu młodych oficerów, podoficerów i marynarzy. Dla nich będzie to nie lada wyzwanie, ale jestem o nich spokojny. Do misji przygotowaliśmy się naprawdę dobrze, a doświadczenie zdobyte w takich okolicznościach na pewno zaprocentuje w przyszłości – dodaje. Misja w SNMG1, oprócz udziału w manewrach i monitoringu szlaków morskich, ma wymiar dyplomatyczny. Demonstruje obecność NATO w newralgicznych rejonach kontynentu oraz gotowość do obrony sojuszników. Wyrazem tego są choćby wizyty w europejskich portach.
„Kościuszko” opuści zespół latem. Na tym jego misja się jednak nie zakończy. Przez kolejne pół roku okręt pozostanie bowiem w strukturach Sił Odpowiedzi NATO. Oznacza to gotowość, w razie potrzeby, do opuszczenia w krótkim czasie macierzystego portu i udania się w rejon kryzysu bądź wojny.
SNMG1 to jeden z czterech stałych zespołów okrętowych NATO. Dwa działają na północy, dwa zaś na południu Europy. W każdy rejon posyłany jest jeden zespół dużych okrętów bojowych i drugi zespół złożony z sił przeciwminowych. Zespoły należą do Sił Odpowiedzi NATO. Polskie fregaty w SNMG1 służyły już kilkakrotnie. W 2006 i 2008 roku w zespole był ORP „Gen. K. Pułaski”. Jednostka brała udział w antyterrorystycznej operacji „Active Endeavour” na Morzu Śródziemnym. W 2019 roku „Pułaski” dołączył do zespołu po raz kolejny. W ciągu pięciomiesięcznej misji wziął udział w ćwiczeniach „Dynamic Guard”, „Joint Warrior” i „Baltops”. Natomiast ORP „Gen. T. Kościuszko” w 2016 roku wykonywał zadania w SNMG2. Misja Polaków polegała głównie na patrolowaniu szlaków, którymi nielegalni migranci próbują przedostać się z Turcji do Grecji.
autor zdjęć: bsmt Michał Pietrzak, st. chor. sztab. mar. Piotr Leoniak/3.FO
komentarze