Stany Zjednoczone posiadają największe na świecie siły powietrzne, które dysponują ponad 2 tys. samolotów myśliwskich i szturmowych. Jednak pogarszająca się sytuacja na świecie w sferze bezpieczeństwa sprawia, że pojawiły się obawy, czy US Air Force będą zdolne przeciwstawić się jednocześnie dwóm poważnym przeciwnikom – Chinom i Rosji.
Podczas dorocznej konferencji „Air, Space and Cyber”, która odbyła się we wrześniu w USA, gen. Mark Kelly, dowodzący głównym komponentem bojowym sił powietrznych (Air Combat Command), powiedział, że w obliczu rosnących zadań zaczyna być odczuwalny niedostatek operacyjnych eskadr lotnictwa myśliwskiego. Gen. Kelly nie chciał odnosić się do szczegółowych potrzeb USAF, gdyż są one niejawne. Jednak przypomniał przemówienie, które w 2018 roku podczas konferencji „AS&C” wygłosiła ówczesna sekretarz sił powietrznych Heather Wilson. Otóż ujawniła ona, że według analizy „Siły powietrzne, których potrzebujemy” (Air Force We Need) USA powinny mieć 62 eskadry myśliwskie.
Tymczasem kilka dni przed wystąpieniem gen. Kelly’ego ukazał się raport Mitchell Institute for Aerospace Studies pod znamiennym tytułem „Dekady niedofinansowania sił powietrznych zagrażają zdolności Ameryki do zwycięstwa”. Według jego autorów, w tym emerytowanego gen. Davida A. Deptuly, negatywny proces rozpoczął na początku lat dziewięćdziesiątych wraz zakończeniem zimnej wojny, a pogłębił po 11 września 2001 roku, gdy Stany Zjednoczone skupiły się na zwalczaniu terroryzmu. Przez około 30 lat na lotnictwo przeznaczano mniej pieniędzy niż na wojska lądowe czy marynarkę wojenną. Konsekwencją niedofinansowania jest największe osłabienie USAF od czasu ich powstania w 1947 roku jako odrębnego rodzaju sił zbrojnych.
Liczba myśliwców zmniejszyła się z 4321 w 1989 roku do 2176. Przy czym tylko 1420 to maszyny operacyjne, z których w misjach bojowych można użyć 975. Ale to niejedyny problem. W przypadku około 80% myśliwców został przekroczony czas użytkowania. Bowiem średnia wieku F-15C/D wynosi około 36 lat (weszły do służby jeszcze w okresie zimnej wojny). Zaś zamówienia na samoloty F-22, które miały je zastąpić, zostały mocno zredukowane. Również średnia wieku najliczniej reprezentowanych w arsenale USAF odrzutowców F-16C/D znacząco przekracza trzydziestkę. Tymczasem wprowadzanie ich następcy, czyli F-35A, zachodzi wolniej, niż zakładano przed laty.
Spadek liczby maszyn myśliwskich, który następował przez trzy dekady, oznaczał też cięcia jednostek. I tak w czasie pierwszej wojny nad Zatoką Perską w latach 1990–1991 było ich 134. Potem, po zakończeniu zimnej wojny, rozpoczął się proces szybkiej redukcji potencjału lotnictwa myśliwskiego. Dziesięć lat później, gdy 11 września 2001 roku doszło do zamachów terrorystycznych w Nowym Jorku, w USAF było 88 eskadr.
Obecnie przy uwzględnieniu dziewięciu wyposażonych w szturmowe samoloty A-10 Amerykanie mają ich 57. Jednak gen. Kelly – podobnie jak wielu innych wyższych oficerów amerykańskich sił powietrznych – uważa, że ponad 40-letnie szturmowce nie byłyby w stanie przetrwać na polu walki podczas wojny przeciwko równorzędnemu lub prawie równorzędnemu przeciwnikowi posiadającemu zaawansowaną obronę powietrzną. Stąd niemal co roku przy okazji prac nad budżetem Pentagon występuje o wycofanie ze służby części A-10, ale propozycja ta budzi sprzeciw wielu członków Kongresu USA.
Dowódca ACC zasugerował, że powinno być co najmniej 60 operacyjnych eskadr myśliwców wielozadaniowych liczących od 18 do 24 maszyn. Taka liczba jednostek jest wskazana, gdyż aż 28 jest potrzebnych do projekcji siły w częściach świata mających kluczowe znaczenie dla interesów USA – w Europie, na Bliskim Wschodzie oraz w regionie Indo-Pacyfiku. Następnych 16 eskadr myśliwskich potrzebnych jest do ochrony przestrzeni powietrznej Stanów Zjednoczonych. Kolejnych osiem należy utrzymywać, by móc szybko reagować na pojawiające się sytuacje kryzysowe. Tyle samo eskadr wymaga się do realizacji zadań szkoleniowych oraz modernizacyjnych.
I to wyjaśnia problemy, które towarzyszą próbom wycofywania A-10. Całkowita rezygnacja ze szturmowca oznaczałaby konieczność sformowania i wyposażenia tuzina nowych jednostek, aby osiągnąć zalecaną liczbę 60 eskadr myśliwskich. Wówczas musiano by kupować 72 nowe myśliwce rocznie. A takich zamówień, choć ich niedobór sygnalizowany był od lat, nie ma w planach. I tak w nowym roku budżetowym, który rozpoczął się 1 października, planowano zakontraktowanie 57 maszyn – 24 sztuk F-15EX i 33 egzemplarzy F-35A. Możliwe jednak, że kongresmeni spowodują zwiększenie zamówienia na „trzydziestkipiątki” do 40 maszyn.
Poza niewystarczającą liczbą myśliwców wielozadaniowych autorzy raportu Mitchell Institute zwrócili uwagę na kilkunastoletnie opóźnienia w stosunku do pierwotnych planów, jeśli chodzi o zastępowanie starszych typów maszyn myśliwcami piątej generacji. Co więcej, kupowane są F-15EX , które są zaliczane do czwartej generacji.
Jeśli nie nastąpi rewizja dotychczasowych planów wieloletnich zakupów samolotów wielozadaniowych, to USAF będą miały problemy z wykonywaniem stawianych im zadań. W raporcie „Dekady niedofinansowania sił powietrznych zagrażają zdolności Ameryki do zwycięstwa” oszacowano bowiem, że jeśli nic się nie zmieni, to w roku budżetowym 2030 zabraknie 123 myśliwców zdolnych do udziału w misjach bojowych (jeżeli konieczna będzie realizacja jednocześnie trzech misji: obrony USA, konfliktu na Pacyfiku i odstraszania w Europie). Gdyby jednak napięcie na naszym kontynencie przerodziło się w działania militarne, ów niedobór przekroczyłby 700 samolotów.
Czas więc na zmiany.
autor zdjęć: US Air Force
komentarze