moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

„Biorą inni, bierzmy i my”

Rzeczpospolita słabła od dziesięcioleci, a wszelkie próby jej uzdrowienia grzęzły w sieci utkanej z wewnętrznych i zewnętrznych zależności. Z jednej strony niszczyła ją niedoskonałość ustroju, z drugiej rosnące apetyty sąsiadów. Wreszcie w 1772 roku Rosja, Prusy i Austria postanowiły okroić ją z części terytoriów, co w ówczesnej Europie było wydarzeniem bez precedensu.


Rejtan - Upadek Polski, obraz Jana Matejki z 1866 roku.

„Czy istotnie można było Polskę uważać za państwo europejskie? Nie! Było to państwo tatarskie, które zamiast leżeć jak Krymskie nad Morzem Czarnym, na granicy państw europejskich, leżało między nami nad Wisłą […]. Od stu lat nie odgrywało w zasadzie żadnej roli politycznej, lecz było jabłkiem niezgody dla innych. W tym stanie i z tym ustrojem nie mogło się ono dłużej utrzymać wśród innych państw” – pisał w początkach XIX wieku Carl von Clausewitz, pruski generał i teoretyk wojskowości. Jego słowa można odczytać jako przedłużenie propagandy, którą od ponad 50 lat zgodnie szerzyły trzy zaborcze mocarstwa. Z drugiej strony trudno zaprzeczyć, że Polska poległa nie tylko za sprawą ich drapieżności, lecz także na skutek wewnętrznych sporów i politycznej inercji. Dramat dojrzewał długo. A jego pierwszy akt rozegrał się w 1772 roku.

 

Sądne dni Rzeczypospolitej

Zubożała szlachta, biedniejące mieszczaństwo, ogromne połacie ziemi spustoszone w czasie wojny północnej, wszechwładna magnateria, która kupując głosy posłów, była w stanie wpływać na przebieg sejmów i blokować każdą niekorzystną dla siebie decyzję – XVIII-wieczna Rzeczpospolita z każdym rokiem pogrążała się w coraz większym chaosie. Z gospodarczej i politycznej zapaści skwapliwie korzystały ościenne mocarstwa. Celowała w tym Rosja, która jeszcze za czasów cara Piotra I roztoczyła nad sąsiadem nieformalny protektorat. To właśnie ona doprowadziła do osadzenia na polskim tronie Stanisława Augusta Poniatowskiego. Przed koronacją w 1764 roku monarcha kilka lat spędził na dworze w Sankt Petersburgu.

Nowy król starał się reformować państwo. Chciał przebudować system gospodarczy, odbierając część przywilejów szlachcie, rozpoczął budowę profesjonalnej służby dyplomatycznej, nakazał założyć Szkołę Rycerską, która kształciła kadetów. Nie potrafił jednak uwolnić się od protektora ze wschodu. Wszystko to doprowadziło do wielkiego buntu szlachty. W 1768 roku zawiązana została konfederacja barska, wymierzona zarówno w Stanisława Augusta, jak i Rosjan. Konflikt zyskał wymiar międzynarodowy, bo niebawem przeciwko Rosji wystąpiła Turcja. Pretekstem stało się naruszenie tureckich granic przez oddział Kozaków, który w pogoni za konfederatami zapędził się aż na Podole i puścił z dymem miasto Bałta. Na politycznych salonach środkowo-wschodniej Europy coraz częściej słychać było głosy, że Polska to rozsadnik chaosu i że trzeba by z nią w końcu coś zrobić.

– Idea rozbioru Rzeczypospolitej nie była nowa – przyznaje prof. Piotr Ugniewski z Muzeum Historii Polski w Warszawie. – Po raz pierwszy pojawiła się jeszcze podczas potopu szwedzkiego w XVII wieku – dodaje. Wówczas to nad podziałem jej ziem radzili król Szwecji Karol X Gustaw i władca Siedmiogrodu Jerzy II Rakoczy. Do spółki mieli zostać zaproszeni także Prusacy, Kozacy Bohdana Chmielnickiego oraz możnowładca Bogusław Radziwiłł. Polacy zdołali jednak odwrócić losy wojny i projekt spalił na panewce. Odżył kilkadziesiąt lat później, tyle że na przeszkodzie stanął mu car Rosji. – Piotr I powtarzał, że rozbiór Polski jest niewykonalny. Rosja sama kontrolowała Rzeczpospolitą i nie miała zamiaru dzielić się wpływami z innymi państwami – tłumaczy prof. Ugniewski.

Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero w latach sześćdziesiątych. W tym czasie Rosją rządziła już Katarzyna II, na dworze w Petersburgu zaś coraz większe wpływy zyskiwało stronnictwo skupione wokół gen. Zachara Czernyszewa, szefa Kolegium Wojennego Imperium Rosyjskiego. Utrzymywał on, że wchłonięcie części Rzeczypospolitej będzie korzystne zarówno z gospodarczego, jak i politycznego punktu widzenia. Tym bardziej że sprawowanie pełnej kontroli nad tak dużym państwem wcale nie było łatwe. – Politycy i wojskowi rozumowali wówczas w zupełnie innych kategoriach niż dziś. O potędze państwa decydowało jego terytorium. Im większe, tym większa liczba rekrutów i mieszkańców, których można obłożyć podatkami – wyjaśnia prof. Ugniewski. Doskonale widać to na przykładzie Prus. – Państwo to miało ogromne ambicje, a jego znaczenie stale rosło. Powoli stawało się mocarstwem, tyle że brakowało mu ziemi. Terytoria Rzeczypospolitej stanowiły dla niego łakomy kąsek. Tym bardziej że jednym z nadrzędnych celów polityki Hohenzollernów było połączenie Brandenburgii z Prusami Książęcymi – dodaje historyk.

Do dziś nie wiadomo, które z mocarstw wystąpiło z propozycją rozbiorów. – Według jednej z hipotez jako pierwsza wspomniała o tym caryca Katarzyna II – tłumaczy prof. Ugniewski. Miało do tego dojść podczas wizyty, którą złożył w Petersburgu książę Henryk, brat króla Prus Fryderyka II. Rozmowa dotyczyła Austrii, która korzystając z zamieszania wywołanego przez konfederację barską, zajęła należący do Polski Spisz i kilka starostw w Karpatach. – Ponoć Katarzyna stwierdziła wówczas: „Jeśli inni biorą, to my też”. Ale są też hipotezy mówiące, że inicjatywa wyszła ze strony Prus – zaznacza prof. Ugniewski. Austria początkowo do okrojenia Polski się nie kwapiła. Bardziej interesowały ją ziemie pozostające pod kontrolą Turcji. Dwór w Wiedniu nie mógł jednak zignorować nadarzającej się okazji, tym bardziej że zamierzali z niej skorzystać najbliżsi sąsiedzi – bezpośredni rywale w walce o prymat w regionie. Prusy ledwie trzy dekady wcześniej odebrały Austriakom Śląsk, a z Rosją rywalizowali oni o wpływy na Bałkanach...
I tak w połowie 1771 roku stało się jasne, że Polska niebawem straci część swoich ziem. I że z powodu wewnętrznej słabości nie będzie się w stanie przed tym obronić.

Reytan kradnie laskę

Oficjalne dekrety rozbiorowe zostały podpisane 5 sierpnia 1772 roku. Doszło do tego w Sankt Petersburgu. Według ustaleń mocarstw Rzeczpospolita miała utracić prawie 30% swojego terytorium i jedną trzecią mieszkańców. Prusom przypadły m.in. Pomorze Gdańskie (bez Gdańska) oraz Warmia i Mazury, Rosji przygraniczne terytoria na wschodzie oraz Inflanty, a Austrii obszary na południu kraju wraz ze Lwowem. – Choć najbardziej rozległe terytoria przypisane zostały Rosjanom, to najwięcej zyskiwali Prusacy. Mieli kontrolować ujście Wisły do Bałtyku, a do tego otrzymać tereny wysoko rozwinięte gospodarczo – podkreśla prof. Piotr Ugniewski. Jeszcze we wrześniu stosowne noty trafiły do polskich władz. Mocarstwa żądały zwołania Sejmu i zatwierdzenia ustaleń. Zagroziły, że w razie oporu Rzeczpospolitą czeka okupacja. Na niewiele zdały się protesty, które król słał do Francji czy Danii, zbiegły się one bowiem z ofensywą dyplomatyczną zaborców. Według ich zapewnień celem aneksji było jedynie przywrócenie porządku w tej części Europy. Co więcej, mocarstwa zapewniały, że w rzeczywistości sięgają po terytoria, do których mają uświęcone przez historię prawo. Jak bardzo problematyczna była to interpretacja, świadczyć mogą słowa Fryderyka II, który po latach przyznał: „Prusy nie posiadały tytułu do zaboru polskiego Pomorza. Nie chciałbym udowadniać tęgości praw do tej ziemi”.

Ostatecznie Polska uległa. W kwietniu 1773 roku zwołany został Sejm, nazwany rozbiorowym. Posłowie obradowali na Zamku Królewskim w Warszawie pod czujnym okiem rosyjskich żołnierzy. Kilka dni wcześniej kilkudziesięciu przekupionych przez Rosjan parlamentarzystów zawiązało konfederację. Dzięki takiemu rozwiązaniu mieli pewność, że posiedzenie nie zostanie zerwane na podstawie zasady liberum veto. Na czele Sejmu stanął w pełni podporządkowany Rosji Adam Poniński. Niebawem wyszło na jaw, że był on tak zwanym jurgieltnikiem – pobierał stałą pensję z rosyjskiej ambasady, w zamian za świadczenie Sankt Petersburgowi określonych usług. Opozycja, wśród której pierwsze skrzypce grał poseł ziemi nowogródzkiej Tadeusz Reytan, robiła, co mogła. Jej członkowie, aby zablokować rozpoczęcie obrad, na chwilę nawet przechwycili laskę marszałkowską. Rozpaczliwe próby podejmowane przez Reytana w zbiorowej pamięci zapisały się przede wszystkim za sprawą obrazu Jana Matejki. Poseł leży pod drzwiami do sali Senatu z rozdartą na piersi koszulą, a naprzeciw niego kłębią się możnowładcy, którzy spieszą podpisać rozbiorowe dokumenty. Centralne miejsce w grupie zajmuje Poniński. Jego czerwone szaty mają przywodzić na myśl strój kata. Na piersi zdrajcy błyszczy carski order, u jego stóp zaś leży moneta...

Opór opozycji na niewiele się oczywiście zdał. Rozbiorowe dokumenty zostały ratyfikowane, Rzeczpospolita zaś straciła cenne terytoria. Nawet dziś trudno jednak wyrokować, czy jej los jako państwa został wówczas ostatecznie przesądzony. – Rosjanie nie zamierzali ponad miarę wzmacniać Prus i Austrii. Chcieli mieć w pełni podporządkowany kraj buforowy. Kontrolę nad królem miał sprawować wysłany do Warszawy ambasador Otto Magnus von Stackelberg. I ten system długo funkcjonował. Rosja zezwoliła nawet Rzeczypospolitej na ograniczone reformy – przyznaje prof. Ugniewski. Po latach sytuacja zaczęła się jej jednak wymykać spod kontroli. Efektem był Sejm Czteroletni i uchwalenie Konstytucji 3 maja. – Polacy liczyli na to, że uda im się odwrócić niekorzystny dla siebie bieg wydarzeń. Pomiędzy państwami zaborczymi dochodziło do licznych tarć, miały one mnóstwo sprzecznych interesów. Rozpad rozbiorowej spółki długo wydawał się całkiem realną perspektywą. Ostatecznie tak się jednak nie stało. Rzeczypospolitej, pomijając już wszelkie trawiące ją społeczno-polityczne bolączki, zabrakło łutu szczęścia – podsumowuje prof. Ugniewski.

Podczas pisania korzystałem z: Norman Davies, „Serce Europy”, Londyn 1995; Władysław Konopczyński, „Pierwszy rozbiór Polski”, Kraków 2010; Carl von Clausewitz, „O wojnie”, Warszawa 2010; Henryk Samsonowicz, Janusz Tazbir, Tadeusz Łepkowski, Tomasz Nałęcz, „Polska. Losy państwa i narodu do 1939 roku”, Warszawa 1992.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


USA wycofają się z działań na rzecz pokoju w Ukrainie?
 
Zostań cyberlegionistą! Wojsko rusza z nowym programem
Polskie Siły Zbrojne – wciąż nieopowiedziana historia
Wspólna wola obrony
Koniec wojny, którego nie znamy
Gdy sekundy decydują o życiu
Konstytucja – fundament dla pokoleń
Nasi czołgiści najlepsi
Ukwiał z Gdańska
Ogień z nabrzeża
Zmiany w organizacji bazy logistycznej w Jasionce
Jeszcze więcej OPW w roku 2025
Trzy wymiary „Tarczy Wschód”
Na pomoc po katastrofie
Podniebne wsparcie sojuszników
Pod żaglami – niepokonani z AMW
Nowy prezes PGZ-etu
Obierki z błotem
Tuzin rekordów Wojska Polskiego w pływaniu
„Widziałem wolną Polskę. Jechała saniami”
Polska 1 Dywizja Pancerna zajęła Wilhelmshaven
Kontrakty dla firm produkujących na rzecz obronności
Narodowy Dzień Zwycięstwa z żołnierzami
PKW Łotwa – sojusznicze zaangażowanie
Zapraszamy na „Wakacje z wojskiem”
Więcej na mieszkanie za granicą
Typhoony i Gripeny nad Bałtykiem
Apache’e na horyzoncie
Ustawa bliżej żołnierzy
Historyczna umowa z Francją
DriX – towarzysz okrętu
Czołgi końca wojny
Nowa partia Abramsów już w Polsce
Gra o kapitulację
Historyczne zwycięstwo Ukraińców w potyczce morsko-powietrznej
Więcej amunicji do Rosomaków
Pegaz nad Europą
Bezzałogowce w Wojsku Polskim – serwis specjalny
Szabla hubalczyków
Polska zwiększa produkcję amunicji 155 mm
Szef MSZ do Rosji: Nigdy więcej nie będziecie tu rządzić
Misja PKW „Olimp” doceniona
Spartakiadowe zmagania w Łasku
Zawody West Point. Kadeci AWL-u z ósmą lokatą
Podniebny Pegaz
Pierwsza misja Gripenów
Pracowity dyżur Typhoonów
Międzynarodowe manewry pod polskim dowództwem
Polska i Norwegia zacieśniają stosunki
Składy wysokiego ryzyka
Mistrzyni olimpijska najszybsza na Bali
Polskie F-16 w służbie NATO
Więcej polskiego trotylu dla USA
Promujemy polski sprzęt wojskowy
Jak Ślązacy stali się panami własnego domu
Mamy pierwszych pilotów F-35
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Początek „Burzy”
Zjednoczeni pod Biało-Czerwoną
Zarzuty w sprawie ujawnienia fragmentów planu „Warta”
Sport kształtuje mentalność
Poznajcie Głuptaka – polskiego kamikadze
Nowa siła uderzeniowa
Kierunki rozwoju polskiego przemysłu obronnego
Walka pod napięciem
Wiedza na trudne czasy
Tarcza Wschód. Porozumienia z Lasami i KOWR-em
Henry Szymanski na tropie prawdy
Pod siatką o medale mistrzostw WP
Rodzina na wagę złota

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO