Na jutro rano zaplanowany jest start pokojowych rozmów między delegacjami z Ukrainy i Rosji. Jednocześnie amerykański dziennik doniósł o podejrzeniu zatrucia środkiem niewiadomego pochodzenia kilku poprzednich negocjatorów, a także rosyjskiego oligarchy. W Warszawie natomiast odbyło się dziś spotkanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Tuż po godzinie 17 zakończyło się dwugodzinne spotkanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, na którym przedstawiciele wszystkich partii omówili wizytę prezydenta Joe Bidena w Polsce oraz szczyt NATO w Brukseli. – Stale działamy, stale monitorujemy sytuację po to, żeby w jak największym stopniu zapewnić bezpieczeństwo Polaków w tej trudnej sytuacji – oświadczył prezydent Andrzej Duda po posiedzeniu. Rada dyskutowała także o sytuacji uchodźców. Polską granicę od początku wojny przekroczyło ponad 2 mln Ukraińców, głównie kobiet i dzieci, którzy uciekli przed agresją.
Zaplanowane na poniedziałek kolejne ukraińsko-rosyjskie negocjacje w Stambule zostały przełożone na jutro rano. Tymczasem amerykański dziennik „The Wall Street Journal” poinformował dziś, że rosyjski miliarder i oligarcha Roman Abramowicz oraz dwóch ukraińskich negocjatorów, którzy brali udział w rozmowach pokojowych trzy tygodnie temu, mieli objawy otrucia. Pojawiły się one na początku marca, zaraz po negocjacjach, które odbyły się w Kijowie. Objawiały się zaczerwienieniem oczu, bolesnym łzawieniem oraz łuszczeniem się skóry na dłoniach i twarzy. Według „The Wall Street Journal” wszyscy czują się już dobrze. Bellingcat, grupa brytyjskich dziennikarzy śledczych sugeruje, że takie objawy to efekt użycia broni chemicznej. Jak dotąd te informacje nie zostały powierdzone.
Sytuacja na frontach w Ukrainie nie zmienia się. Rosjanie, choć pozbawieni zaopatrzenia, kontynuują ataki na miasta. – Ostrzelali Siewierodonieck na wschodzie Ukrainy, niszcząc pięć budynków – poinformował w poniedziałek szef władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj za pomocą komunikatora Telegram. Dzięki akcji ratowniczej udało się wydostać spod gruzów siedem osób. Natomiast informacje z Charkowa przekazał agencji prasowej Ukrinform mer Ihor Terechow. – W Charkowie, który przed inwazją rosyjską był drugim co do wielkości miastem Ukrainy, zrujnowanych zostało 1177 wielopiętrowych bloków mieszkalnych – powiedział Terechow. – Zniszczone zostały także 53 przedszkola, 69 szkół i 15 szpitali – informował. Według niego Rosjanie ostrzeliwują całe osiedla mieszkalne. – Mieszkańcy doświadczają bombardowań totalnych – dodał mer Charkowa.
Dobre wiadomości przekazał za to mer Irpienia Ołeksandr Markuszyn. – Miasto zostało wyzwolone – poinformował agencję Interfax-Ukraina. – Umacniamy się na nowych odcinkach, pójdziemy dalej i będziemy wyzwalać Buczę, Hostomel, Worzel - zapowiedział mer, wymieniając miejscowości w obwodzie kijowskim.
Tymczasem Sztab Generalny Ukrainy poinformował, że od początku wojny zginęło 17 tysięcy rosyjskich żołnierzy. Ukraińcy zniszczyli prawie 600 czołgów, 123 samoloty i 127 śmigłowców.
Jednak według ukraińskiego wywiadu Rosja przeprowadzi potajemną mobilizację. Do działań bojowych mają być angażowani nawet rosyjscy więźniowie. „Około 100 przestępców odbywających karę w kolonii w Czeczenii już przygotowuje się do wyjazdu na Ukrainę” – twierdzi ukraiński wywiad, informacje opublikował w mediach społecznościowych. Wynika z nich, że więźniowie ci są skazani za ciężkie przestępstwa, takie jak zabójstwa czy handel narkotykami.
Pogłoski o mobilizacji w Rosji pojawiają się od dłuższego czasu. Jak informował dziś Ołeksandr Motuzianyk, rzecznik ministerstwa obrony Ukrainy, wiele oddziałów rosyjskich musi wycofać się poza terytorium Ukrainy, do Rosji i Białorusi, by odbudować zdolność bojową żołnierzy i uzupełnić amunicję.
Szef wywiadu wojskowego Ukrainy Kyryło Budanow dodał z kolei, że morale Rosjan jest niskie i brakuje im motywacji. – Powiedziałbym, że jest to główna przyczyna sukcesu sił ukraińskich – informował w filmie opublikowanym na Facebooku. Jednoczesnie Budanow zapewnia, że ukraińscy żołnierze są zdolni się bronić jeszcze długo, ale potrzebują systemów ochrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej oraz lotnictwa bojowego.
Dziś także Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przyznała na komunikatorze Telegram, że od początku wojny z Rosją zlikwidowali pięć wrogich farm botów liczących ponad 100 tys. fałszywych kont. Farmy botów działały w Charkowie, Czerkasach, Tarnopolu, Połtawie i na Zakarpaciu. Tak zwani internetowi trolle rozpowszechniali fake newsy o wojnie Rosji przeciw Ukrainie.
autor zdjęć: kpr. Wojciech Król / CO MON
komentarze