Polska jest krajem, który jako jeden z pierwszych na świecie bez wahania podał Ukrainie pomocną dłoń. W czasie, gdy „bratnie” narody wbiły nam nóż w plecy, Polska otworzyła nam swoje drzwi i serca. Dziś Polska wszystkimi płucami oddycha kolorami żółtym i błękitem – napisał w komunikacie Rusłan Stefanczuk, przewodniczący parlamentu Ukrainy.
W Brukseli zakończył się dwudniowy szczyt Unii Europejskiej. Wbrew oczekiwaniom, na spotkaniu nie zapadły konkretne decyzje dotyczące kolejnej transzy sankcji wymierzonych w Rosję. – Polska była wśród państw, które proponowały najdalej idące sankcje, które będą w stanie odciąć dopływ pieniędzy do Rosji. Domagamy się, aby zaprzestać kupowania gazu, ropy od Rosji – powiedział premier Mateusz Morawiecki. Niestety, w Europie nadal nie ma w tej sprawie konsensusu. Jak powiedział szef polskiego rządu, Niemcy, Austria i Węgry to kraje, które „najmocniej hamują proces odchodzenia od rosyjskich węglowodorów”.
Polska delegacja przedstawiła na forum Unii 10-punktowy pakiet obostrzeń. Obok zakazu importu paliw z Rosji, zawiera on także m.in. zakaz obsługi rosyjskich statków w europejskich portach, zablokowanie przewozu towarów do Rosji drogą lądową, zakaz szerzenia prokremlowskiej propagandy na terenie Unii czy wprowadzenie znacznie ostrzejszych warunków wizowych dla obywateli rosyjskich. Jak zapowiedział Mateusz Morawiecki, Polska nie ustanie w wysiłkach, by budować poparcie dla tych propozycji.
Wprowadzenie zakazu handlu ropą, gazem i węglem z Rosją byłby dla jej gospodarki najbardziej bolesnym ciosem. Wiele europejskich gospodarek jest jednak w ogromnym stopniu zależna od importu węglowodorów ze wschodu, stąd wstrzemięźliwość we wprowadzaniu tego typu sankcji. Z całą pewnością pomocna w przełamaniu tych obaw może być deklaracja Stanów Zjednoczonych. Na zakończenie swojej wizyty w Brukseli Joe Biden, prezydent USA zapowiedział, że jego kraj znacząco zwiększy dostawy gazu LNG do Europy. W tym roku ma to być 15 mld metrów sześciennych więcej, a w kolejnych latach dostawy mają wzrosnąć do poziomu 50 mld metrów sześciennych rocznie.
Polska jest krajem, który jako jeden z pierwszych na świecie bez wahania podał Ukrainie pomocną dłoń. W czasie, gdy „bratnie” narody wbiły nam nóż w plecy, Polska otworzyła nam swoje drzwi i serca. Dziś Polska wszystkimi płucami oddycha kolorami żółtym i błękitem – napisał dzisiaj w komunikacie Rusłan Stefanczuk, przewodniczący parlamentu Ukrainy. Polityk podziękował Polakom za pomoc, jaką okazują jego rodakom od początku rosyjskiej inwazji. Razem na pewno wygramy, bo po naszej stronie są siły dobra, troski i miłości. Chwała Ukrainie i wielkie podziękowania dla Polski! – czytamy w komunikacie.
Jak poinformowała Ludmyła Denisowa, ukraińska rzeczniczka praw człowieka, na zajętych przez Rosję wschodnich terenach Ukrainy trwa akcja przesiedleńcza ludności cywilnej. Ponad 400 tys. Ukraińców, w tym ok. 80 tys. dzieci, zostało już przymusowo wywiezionych w głąb Rosji. – Jesteśmy w posiadaniu zeznań osób, które przesiedlono oraz ich krewnych – powiedziała Denisowa.
Portal Nexta przytoczył oświadczenie Wieczesława Abroskina, wiceszefa ukraińskiej policji. Funkcjonariusz miał zadeklarować, że dobrowolnie odda się w ręce Rosjan w charakterze zakładnika, jeżeli okupujące Mariupol wojska rosyjskie pozwolą ewakuować z niego wszystkie dzieci. W tym położonym na południowym-wschodzie Ukrainy mieście panuje wyjątkowo dramatyczna sytuacja humanitarna – nie ma prądu i wody, 80 proc. budynków jest uszkodzonych bądź zniszczonych. Mariupol od wielu dni otoczony jest szczelnym kordonem wojsk agresora, które jednak nie szturmują miasta, a jedynie ostrzeliwują je i blokują drogi wyjazdowe. W wyniku jednego z takich ataków zniszczony został budynek Teatru Dramatycznego. Na początku oblężenia w jego murach schroniło się ponad 1000 osób. 300 z nich zginęło w jego gruzach po rosyjskim ataku. Taka taktyka, obliczona na wyniszczenie i złamanie ducha walki obrońców, spotkała się z potępieniem międzynarodowej opinii publicznej. Niestety, mimo wielokrotnie ponawianych apeli strony ukraińskiej o zgodę na ewakuację mieszkańców, nadal nie udało się wydostać z miasta wszystkich cywilów.
Agencja Reutersa zacytowała amerykańskich wojskowych, którzy ocenili, że aż 60 proc. rosyjskich pocisków kierowanych nie trafia w wyznaczony cel. Ma to być jedna z przyczyn braku pełnego panowania w powietrzu przez rosyjskie siły powietrzne, co z kolei negatywnie przełożyło się na skuteczność lądowej ofensywy w Ukrainie. Zdaniem cytowanych przez agencję źródeł z Pentagonu, rosyjskie zapasy pocisków kierowanych topnieją w szybkim tempie i coraz częściej do bombardowania muszą być wykorzystywane standardowe, niekierowane pociski i bomby.
autor zdjęć: Maciej Nędzyński / CO MON, UE
komentarze