Wzięci do niewoli rosyjscy żołnierze są przetrzymywani na głównym placu Mikołajewa pod pomnikiem upamiętniającym wojska, które wyzwalały miasto z rąk hitlerowców. To dla nas bardzo symboliczne miejsce – mówi Wiktoria Weselowskaja, dziennikarka z Mikołajewa, portowego miasta na południu Ukrainy. W rozmowie z „Polską Zbrojną” opisuje też trudną sytuację w nieodległym Chersoniu.
Mikołajów to duże, stoczniowe miasto na południu Ukrainy. Jaka panuje dziś u Was sytuacja? Czy jest Pani bezpieczna?
Wiktoria Weselowskaja: W Mikołajewie jest teraz spokojnie. O 12.40 odwołano alarm przeciwlotniczy i zniesiono godzinę policyjną. Mer Aleksander Sienkiewicz i gubernator Witalij Kim poprosili jednak mieszkańców, aby nie tracili czujności, ponieważ sytuacja szybko się zmienia. Dotarła do nas na przykład informacja, że w oddalonej o 70 km na wschód Snihuriwce wojska rosyjskie zwróciły się do mieszkańców o jedzenie. W odpowiedzi gubernator obwodu mikołajewskiego ogłosił, że w zamian za przekazanie sprzętu wojskowego władze są gotowe ich nakarmić, a potem odesłać całych i zdrowych do Rosji.
Czy władze miasta kontrolują sytuację? Czego spodziewają się w najbliższych godzinach?
Tak, w pełni kontrolują sytuację. Gubernator i mer regularnie informują mieszkańców o wydarzeniach w Mikołajewie i regionie za pośrednictwem kanałów Telegramu i portali społecznościowych. Miasto jest w pełnej gotowości do odparcia rosyjskich ataków, a oddziały obrony terytorialnej pomagają mieszkańcom w walce z pojedynczymi przypadkami grabieży. Po południu przeprowadzono operację likwidacji rosyjskich spadochroniarzy, którzy wylądowali we wsi Bałowne, w pobliżu cywilnego lotniska w Mikołajewie. Szczegóły tej operacji nie zostały jeszcze ujawnione. Jeńców, którzy zostali do to tej pory pojmani, zgromadzono na głównym placu Mikołajewa, gdzie znajduje się pomnik żołnierzy, którzy wyzwalali miasto z rąk hitlerowców w czasie II wojny światowej. To dla nas bardzo symboliczne miejsce.
Jak sobie radzą mieszkańcy? Czy sklepy są otwarte? Czy działa transport publiczny?
Sklepy i apteki są otwarte, ale wyraźnie widać, że brakuje produktów spożywczych i artykułów higienicznych. Zaczynają się problemy z dostawą towarów. Jednak wszystkie zakłady produkcyjne działające w Mikołajewie i regionie nadal pracują i dostarczają mieszkańcom to wszystko, co jest możliwe. Działają również małe lokalne targi żywności. Jednocześnie samorząd rozpoczął zbiórkę darów i produktów spożywczych dla najbardziej potrzebujących oraz dla tych, którzy ze względu na stan zdrowia nie mogą wyjść z domu. W akcję zaangażowali się również wolontariusze. Transport publiczny działa w bardzo ograniczonym zakresie i nieregularnie, kursują jednak taksówki. Mieszkańcy są w wojowniczym i optymistycznym nastroju.
Mikołajów leży ponad 60 km od Chersonia. Rosjanie twierdzą, że przejęli kontrolę nad tym miastem.
Mer Chersonia nie podpisał żadnych dokumentów o kapitulacji i nie zamierza tego robić. Władze miasta potwierdzają tylko, że jest ono całkowicie otoczone przez Rosjan. Ukraińscy żołnierze mówią nam, że nie wdają się w otwartą walkę z Rosjanami, bo najeźdźcy chowają się wśród osiedli mieszkalnych. A tam walki byłyby zagrożeniem dla cywilów. Ukraińska armia twierdzi, że panuje nad sytuacją i będzie się starać wypchnąć Rosjan z miasta.
Czy mieszkańcy mogą nadal próbować wydostać się z Chersonia?
Opowiadają, że widzą rosyjskich żołnierzy w różnych miejscach miasta, choćby w rejonie dworców autobusowych. Burmistrz Chersonia Igor Kołychajew zaapelował o pomoc w zorganizowaniu zielonego korytarza w celu wywiezienia rannych i dostarczenia żywności oraz leków, ponieważ Chersoń jest na skraju katastrofy humanitarnej. Dlatego myślę, że dziś nie ma już chyba możliwości bezpiecznego opuszczenia miasta.
autor zdjęć: profil FB Wiktorii Weselowskajej, Dowództwo Wojsk Lądowych Ukrainy
komentarze