Prowadzą patrole i wystawiają warty na posterunkach. Mimo ciężkich warunków pogodowych i perspektywy świąt spędzonych poza domem, wszyscy do służby na wschodniej granicy zgłosili się na ochotnika. Żołnierze z 11 Małopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej wspierają m.in. straż graniczną i wojska operacyjne.
Terytorialsi z Małopolski wspierają pododdziały 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej na odcinku granicznym prowadzącym przez rzekę Bug. Na miejscu obecne są załogi obsługujące bezzałogowe statki powietrzne FlyEye i płaskodenne łodzie motorowe. Od połowy grudnia terytorialsi prowadzą także piesze patrole oraz pełnią służbę na posterunkach granicznych.
– Trudno przewidzieć, jak będą zachowywać się białoruscy pogranicznicy i wojsko, dlatego nasi żołnierze są przygotowani na wszystkie scenariusze. W dyżurującym pododdziale zawsze są obecni wojskowi bardziej doświadczeni. Niektórzy doświadczenie to zdobyli m.in. na misjach w Iraku i w Afganistanie – mówi płk Marcin Siudziński. Dowódca 11 Małopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej dodaje, że o ile na innych odcinkach granicy dochodzi do różnych incydentów, o tyle w rejonie odpowiedzialności jego jednostki jest spokojnie. – Zdarzenia z innych miejsc są na bieżąco omawiane. Dzięki temu każdy następny patrol wie, jak w takiej sytuacji się zachować – zaznacza płk Siudziński.
Pogoda nam sprzyja
W służbie na granicy pomocne są umiejętności zdobyte m.in. podczas szkoleń survivalowych. Najważniejsza pozostaje jednak ścisła współpraca ze strażą graniczną, policją oraz innymi wojskami operacyjnymi.
Zimowe patrole wymagają od żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej specjalnego przygotowania i właśnie ten aspekt służby określany jest przez nich jako najbardziej wymagający. – Sprzęt, którym dysponujemy, wystarczy, żeby pełnić służbę z zachowaniem komfortu cieplnego. Gdy mróz sięga jednak minus szesnastu stopni, warto założyć dodatkowe warstwy ubrania. Pomocne są także termosy z herbatą oraz piece na drewno, którymi możemy dogrzewać się na posterunkach – wylicza por. Wojciech Słoma z 11 MBOT.
Oficer zaznacza, że mimo trudności minusowa temperatura sprzyja ochronie granicy. – Podczas naszej rotacji obserwowaliśmy jedynie, jak Białorusini kontrolują swoją stronę granicy. Bug nie zamarzł, ale temperatura wody skutecznie odstrasza przed wejściem do rzeki. Mimo to, jadąc na patrol, musimy być zawsze gotowi do działania – mówi por. Słoma.
W momencie zauważenia niepokojących zdarzeń terytorialsi w pierwszej kolejności informują straż graniczną. Por. Adam Trębacz, oficer prasowy 11 MBOT, zaznacza, że żołnierze zobowiązani są także do pomocy każdemu, kto może jej potrzebować. – Część żołnierzy ma uprawienia ratowników medycznych. Ich kompetencje i plecaki nie są na pokaz, mają ratować ludzkie życie – podkreśla por. Trębacz.
Kartki od dzieci
Wszyscy żołnierze 11 Małopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej na służbę graniczną zgłaszają się na ochotnika. Dotyczyło to także tych terytorialsów, których służba przypadała na okres świąteczny. – Jest to wyjątkowy okres i każdy chce go przeżyć z rodziną, ale byliśmy na tę rozłąkę przygotowani. Miłym akcentem był przyjazd dowódcy, który odwiedził nas przed Wigilią. Dostaliśmy wtedy różne podarunki, w tym paczki ze słodyczami oraz kartki z życzeniami przygotowane przez dzieci ze szkół. Ozdobiliśmy nimi ściany naszych posterunków – wspomina por. Wojciech Słoma. Żołnierze otrzymali również świąteczne upominki od wojewody małopolskiego oraz marszałka województwa małopolskiego.
Starsza kapral Gabriela Mika z 11 MBOT podkreśla, że takie drobne gesty przypominają, dla kogo pełni się służbę. – Tak naprawdę wszyscy żołnierze z mojego pododdziału chcieli przyjechać na granicę. Wiemy, dlaczego służymy, chcemy też pokazać, że terytorialsem nie jest się tylko z nazwy. Spełniamy się, kiedy robimy coś dobrego – podsumowuje st. kapral Mika.
Służba żołnierzy 11 Małopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej na wschodniej granicy Polski potrwa tak długo, jak długo będzie taka potrzeba.
autor zdjęć: DWOT, 11 BOT
komentarze