Dla weteranów poszkodowanych to okazja do podreperowania zdrowia, dla rodziców poległych żołnierzy – forma wsparcia emocjonalnego. Stowarzyszenie Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju zorganizowało w ośrodku w Mrzeżynie nad morzem dwa turnusy rehabilitacyjno-integracyjne. Weterani zaprezentowali tam wystawę o żołnierzach służących na misjach.
– Chcemy jak najdłużej pozostać w dobrej kondycji fizycznej, dlatego niezbędna jest rehabilitacja – mówi Tomasz Kloc, prezes Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. W tym roku udało się zorganizować dwa turnusy rehabilitacyjno-integracyjne dla w sumie 150 osób. Weterani poszkodowani wraz z rodzinami oraz rodzice poległych żołnierzy pojechali do Ośrodka Wypoczynkowego SUS w Mrzeżynie nad morzem. – Ośrodek jest nowocześnie wyposażony i zapewnia nam dobre warunki rehabilitacji – dodaje Tomasz Kloc. Każdy uczestnik turnusu ma zlecone przez lekarza zabiegi, w zależności od schorzenia są to masaże, prądy czy ćwiczenia.
W powrocie do zdrowia weteranom poszkodowanym pomagała rodzina. – Możliwość spędzenia czasu z bliskimi wzmacnia terapię – uważa kpt. Grzegorz Wojewoda, żołnierz 8 pułku przeciwlotniczego w Koszalinie. Został ranny w 2009 roku podczas ostrzału bazy w Afganistanie. – Dolegliwości bólowe odczuwam do dziś, zwłaszcza przy zmianie pogody lub wysiłku – opowiada. Podczas gdy on i żona korzystali z zabiegów rehabilitacyjnych, ich dwojgiem dzieci (2 lata i 11 lat) zajmowali się animatorzy z ośrodka. – To dla nas duże ułatwienie – przyznaje.
Jak mówią weterani, zdrowie jest na pierwszym miejscu, ale ważne są także szacunek i wsparcie społeczeństwa. Dlatego starają się być widoczni, np. na miejscowej plaży spore zainteresowanie wzbudzają przygotowane przez nich parawany. Znajdują się na nich logotypy MON, Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju, Weterana Działań poza Granicami Państwa oraz napisy, że są oni uczestnikami turnusu rehabilitacyjnego w pobliskim ośrodku. – Plażowicze podchodzili, pytali, skąd jesteśmy. Opowiadaliśmy im o misjach, w których uczestniczyliśmy. Zachęcaliśmy także do odwiedzenia Trzebiatowskiego Ośrodka Kultury, w którym prezentowaliśmy przygotowaną przez nasze Stowarzyszenie wystawę „Żołnierz – zawsze, mimo wszystko” – dodaje Tomasz Kloc.
Wystawa przybliżała sylwetki weteranów rannych i poszkodowanych w operacjach wojskowych w Iraku, Afganistanie czy na Bałkanach. Ekspozycja była czynna do końca turnusu, czyli do 6 sierpnia. Jedna z tablic przedstawiała st. kpr. Piotra Leśniaka, żołnierza 1 Batalionu Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie, który był także uczestnikiem turnusu. Do Mrzeżyna przyjechał wraz z żoną i dwoma synami: 7-letnim i 9-letnim. Obrażenia kręgosłupa, których weteran doznał na misji w Afganistanie podczas wybuchu improwizowanego ładunku wybuchowego, dają o sobie znać do dzisiaj. Lekarz przepisał mu krioterapię, prądy, magnetoterapię i kąpiele solankowe. Pomagają one złagodzić ból. – Wracam do domu pozytywnie naładowany, bo po serii zabiegów wraca energia – przyznaje st. kpr. Leśniak.
Pozytywne efekty terapii odczuwa również Edward Zaleski, który już kilka razy korzystał z rehabilitacji na turnusach. – Gdybym dostał skierowanie na zabiegi od lekarza rodzinnego, czekałbym kilka miesięcy w kolejce – mówi. Dla niego, jako wojskowego emeryta, ważne są także spotkania z kolegami. – Chcieliśmy się nie tylko podleczyć, lecz także pobyć w wojskowej rodzinie – przyznaje. Podczas turnusów wspólnie spędzali czas na ogniskach, rejsach statkiem po morzu czy graniu w siatkówkę.
Na wakacyjny turnus Stowarzyszenie zaprosiło także rodziców poległych żołnierzy. Mówią oni, że dobrze czują się wśród weteranów, a spotkania z kolegami ich synów są dla nich ważne.
Turnusy rehabilitacyjno-integracyjne zostały zorganizowane dzięki dofinansowaniu Ministerstwa Obrony Narodowej jako zadanie zlecone oraz wsparciu sponsorów, m.in. firmie Lockheed Martin.
autor zdjęć: Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju
komentarze