Czterdzieści lat temu było to jedno z najbiedniejszych państw regionu. Ale dziś ten kraj, mocno dotknięty wojną w latach 50. ubiegłego wieku i właściwie wciąż żyjący w jej cieniu, to przykład dla innych. Wzór, jak zbudować innowacyjną gospodarkę, która jest w stanie podbijać światowe rynki zbytu nie tylko lodówkami, pralkami, telewizorami czy autami. Zaprezentowany na początku kwietnia prototyp myśliwca wielozadaniowego piątej generacji KF-21 Boramae (Jastrząb) to chyba najlepszy dowód, że nie przez przypadek Korea Południowa awansowała niedawno do dziesiątki największych eksporterów uzbrojenia na świecie. Dziś to bowiem kraj, który jest w stanie opracować i wyprodukować nawet najbardziej zaawansowane systemy uzbrojenia i wyposażenia wojskowego.
Ma prawie 17 metrów długości, 4,7 metra wysokości, a rozpiętość skrzydeł wynosi 11,2 metra. Jego maksymalna masa startowa nie może przekraczać 25 ton, z czego uzbrojenie może ważyć około 8 t, a zapas paliwa około 6 t. Co do prędkości maksymalnej, to dwusilnikowy napęd ma zapewniać nie mniej niż 2000 kilometrów na godzinę, a zasięg lotu to około 3 000 kilometrów.
KF-21 Boramae (Jastrząb) – wielozadaniowy samolot piątej generacji, którego prototyp Korea Południowa zaprezentowała światu na początku kwietnia, jest opracowywany od kilku lat wspólnie z Indonezją w zakładach Korea Aerospace Industries (KAI) w Sacheonie. W uroczystej prezentacji prototypu wziął udział prezydent kraju Moon Jae-in, który ogłosił, że maszyna jest przełomowym produktem obronnym kraju, gdyż symbolicznie rozpoczyna „nową erę niezależnej obrony”. Ma to oznaczać, że teraz Korea Południowa będzie w stanie opracowywać dla siebie nawet najbardziej zaawansowane technologie obronne. I wcale nie są to propagandowe przechwałki, uważam, że Koreańczycy mają pełne podstawy do takiego myślenia.
Czterdzieści lat temu, w latach 50. ubiegłego wieku, było to jedno z najbiedniejszych państw regionu, mocno dotknięte wojną z komunistycznymi siłami północnego sąsiada. Dziś jednak Korea daje przykład, jak zbudować innowacyjną gospodarkę, która jest w stanie podbijać światowe rynki zbytu nie tylko sprzętem AGD, takim jak lodówki, pralki, telewizory, czy autami, lecz również produktami obronnymi z najwyższej półki. Czy KF-21 Boramae jest jednym z nich? I tak, i nie.
Nie, ponieważ bardzo mocno przypomina amerykański myśliwiec F-22, zasadne jest więc pytanie (jak w przypadku chińskiego J-20), ile w nim „zapożyczonych” od innych producentów pomysłów, rozwiązań czy technologii. Nie jest to również najprawdopodobniej maszyna piątej generacji, gdyż napęd, składający się z dwóch silników General Electric GE Aviation F414-KI, raczej nie pozwoli osiągać prędkości naddźwiękowej bez użycia dopalaczy (co jest jednym z warunków, aby samolot został zaliczony do piątej generacji). Oczywiście próby w locie, które zaplanowano na przyszły rok, mogą te podejrzenia obalić, ale na razie eksperci wieszczą w tej dziedzinie porażkę.
KF-21 Boramae
Mimo to Koreańczycy mają bardzo wiele powodów do dumy z KF-21. Przede wszystkim dlatego, że niewiele jest państw na świecie, których przemysł lotniczy i obronny jest w stanie opracować i produkować własne(!) samoloty wielozadaniowe. Nawet, jeśli ostatecznie będzie to maszyna generacji 4,5, to i tak imponujący jest fakt, że aż 65 procent jej komponentów będzie pochodzić od koreańskich producentów. W tym tak kluczowe, jak: awionika, system walki czy radar z anteną aktywną. Co ważne, Koreańczycy nie chcą konkurować KF-21 z amerykańskimi F-35. Oni mierzą zamiar podług sił. To ma być konstrukcja o nieco gorszych możliwościach bojowych, ale dzięki temu dużo tańsza. Taka w sam raz dla mniej zamożnych państw, których nie stać na zakup wystarczającej liczby F-35 (i ich wieloletnią eksploatację).
Reasumując, Korea Południowa ma pełne prawo do dumy z KF-21. Teoretycznie Boramae jest wspólnym produktem z Indonezją, ale nie oszukujmy się, udział tego kraju w tym projekcie jest jak na razie bardziej prestiżowy (czyni go wielonarodowym) niż realny. Zmieni się to, gdy samolot wejdzie do produkcji seryjnej, a Indonezja ostatecznie go zamówi. Wówczas część jego komponentów ma powstawać w tym kraju.
Warto, aby Polska wzięła za przykład w dziedzinie rozwijania własnego przemysłu obronnego właśnie Koreę Południową. Tak, wiem, że USA zainwestowały tam swego czasu miliardy dolarów, aby równoważyć zagrożenie ze strony Korei Północnej. Ale już dawno Korea Południowa przestała być uzależniona od zagranicznych technologii. Ba, co więcej, sama jest w stanie być ich eksporterem. Polska wie to doskonale, przecież nasze Kraby jeżdżą na licencyjnych, koreańskich podwoziach. Naprawdę, bardzo bym chciał móc za pewien czas powiedzieć, że jakieś państwo produkuje swoją broń na podstawie polskich technologii.
autor zdjęć: Korea Aerospace Industries

komentarze