Przez rok byli w gotowości do działania w każdym zakątku świata. Mogli prowadzić pełne spektrum operacji specjalnych na lądzie, morzu i w powietrzu, a co najważniejsze dowodzić wszystkimi misjami specjalnymi Sojuszu Północnoatlantyckiego. Żołnierze polskich wojsk specjalnych zakończyli roczny dyżur w Siłach Odpowiedzi NATO. Po raz kolejny z takim wyzwaniem zmierzą się w 2024 roku.
Rok 2020 dla polskich wojsk specjalnych minął pod znakiem dyżuru w Siłach Odpowiedzi NATO. Przez 12 miesięcy polscy specjalsi utrzymywani byli w gotowości do podjęcia działań w dowolnym miejscu globu. Po raz drugi w historii za kierowanie wszystkimi sojuszniczymi operacjami specjalnymi odpowiadało Dowództwo Komponentu Wojsk Specjalnych.
Polska w czasie rocznego dyżuru w SON, była w zakresie operacji specjalnych państwem ramowym. Oznacza to, że na bazie krakowskiego dowództwa powołano Sojusznicze Dowództwo Komponentu Operacji Specjalnych, na czele którego stanął Polak – Dowódca Komponentu Wojsk Specjalnych gen. bryg. dr inż. Sławomir Drumowicz. Ponadto polskie wojska specjalne wystawiły największą liczbę żołnierzy do dyżuru.
Sojuszniczy Komponent Operacji Specjalnych SON w 2020 roku obok Polaków tworzyli jeszcze żołnierze trzynastu innych państw: Węgrzy, Włosi, Bułgarzy, Grecy, Hiszpanie, Litwini, Łotysze, Estończycy, Francuzi, Rumuni, Chorwaci, Niemcy i Słowacy. Polacy obsadzili ponad połowę stanowisk, ale duże siły do SON delegowały także Węgry (węgierski dowódca sił specjalnych był np. zastępcą gen. Drumowicza).
Jakie zadania wypełniali specjalsi w czasie ostatnich 12 miesięcy? Przede wszystkim utrzymywani byli w ciągłej gotowości, co w praktyce polegało na cyklicznym sprawdzaniu przygotowania żołnierzy oraz sprzętu w trakcie różnego rodzaju ćwiczeń i szkoleń. Jak informuje krakowskie DKWS, istotna była także ciągła wymiana informacji z podległymi sojuszniczymi zespołami zadaniowymi, dowództwami innych komponentów: lądowym, morskim, powietrznym i grupą wsparcia logistycznego oraz z przełożonym, czyli Połączonym Dowództwem Operacyjnym (Joint Force Command, JFC) w Brunssum.
Komandosi przyznają, że choć niektóre plany szkoleniowe i treningowe zostały zmodyfikowane przez pandemię koronawirusa, to zagrożenie epidemiczne nie wpłynęło na utrzymanie gotowości bojowej. Specjalsi uczestniczyli np. w międzynarodowym ćwiczeniu „Brilliant Jump ‘20” oraz w licznych treningach sztabowych.
W przyszłym roku polskie wojska specjalne rozpoczną cykl przygotowań do kolejnego dyżuru w SON. Polacy ponownie staną na czele sił specjalnych Sojuszu Północnoatlantyckiego w 2024 roku.
autor zdjęć: arch. DKWS
komentarze