Niebawem minie rok od kiedy nasz kraj rozpoczął walkę z pandemią koronawirusa, a Wojska Obrony Terytorialnej rozpoczęły pierwszą w historii ogólnopolską akcję przeciwkryzysową na tak dużą skalę. Żołnierze są zaangażowani w walkę z wirusem na wielu płaszczyznach, m.in. opiekują się seniorami w tym kombatantami z rejonu północnego Mazowsza.
Czas pandemii to ciężki okres, wymagający od nas wszystkich dużego wysiłku. Był to też czas kiedy żegnaliśmy naszych bliskich i znajomych. Z perspektywy żołnierzy 5 Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej była to też szansa. Sposób na zdobycie nowych zdolności i doświadczeń, budowania zaufania społecznego, ale również nawiązanie nowych znajomości.
Jednym z takich przypadków są Państwo Jeziorek z warszawskiej Pragi. Pan Feliks jest Powstańcem Warszawskim. Przed wojną był członkiem Organizacji Orląt Związku Strzeleckiego w Warszawie. Od czerwca 1940 roku zaczął działać w konspiracji na terenie prawobrzeżnej Warszawy. Po wybuchu Powstania Warszawskiego walczył w Batalionie „Gozdawa” na Starym Mieście i Śródmieściu. Pan Feliks jest ostatnim żyjącym żołnierzem kompanii motorowej „Orlęta”. Pani Irena, żona Feliksa w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego została zatrzymana przez hitlerowców i do końca wojny przebywała w obozie.
Od marca zeszłego roku żołnierze 54 batalionu lekkiej piechoty z Zegrza opiekują się małżeństwem, pomagają w zakupach i codziennych czynnościach. Upływ czasu sprawił, że nawiązano bardzo silne relacje. Jak twierdzą terytorialsi, oni „nie chodzą do powstańców, tylko do rodziny”. Pod koniec zeszłego roku po wniosku zegrzyńskiego batalionu, Pan Feliks otrzymał awans na kapitana. W styczniu żołnierze odwiedzili Pana Feliksa z tortem by uczcić jego 97 urodziny.
Pierwszy dzień lutego był dla żołnierzy jednym z tych cięższych. Prócz „standardowej”, jak na czasy pandemii, pracy, czyli wsparcia służb medycznych w szpitalach i przychodniach, wspólnych patroli z Policją, rozwożenia obiadów dla powstańców warszawskich, wypadała jeszcze 77 rocznica zamachu na Kutscherę. Uroczystości upamiętnienia udanego zamachu na kata Warszawy rozpoczęły się o godzinie 10:00 na terenie Śródmieścia. Kolejne punkty uroczystości to Szpital Praski i most Śląsko-Dąbrowski. Właśnie w drodze na Pragę Północ jeden z żołnierzy, który regularnie odwiedza seniorów, odebrał telefon od córki państwa Jeziorków. Niestety złe informacje - koronawirus dosięgnął całą rodzinę, nie oszczędził również seniorów, którzy coraz gorzej znosili chorobę. Dalsze leczenie powinno być kontynuowane w szpitalu, dla bezpieczeństwa. Małżonkowie odmówili, ponieważ nie potrafili sobie wyobrazić rozłąki w takim stanie. Córka poprosiła żołnierzy o wsparcie, wyszukanie jakiegoś rozwiązania. Wyjściem dla tej trudnej sytuacji okazał się Szpital Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Wołominie. Tam też zbliża się rocznica, od kiedy żołnierze 54 blp nieprzerwanie wspierają medyków. Personel szpitala słysząc komu trzeba pomóc, nie wahał się ani chwili. Są wolne miejsca, pada hasło „mogą przyjechać”. Niestety, stan seniorów pogarszał się. Saturacja spadła poniżej 90, zaczyna się walka z czasem. Dwóch żołnierzy wspierających medyków w szpitalu w Wołominie pobrało butle z tlenem i ruszyli w kierunku Warszawy.
Minęło niespełna siedem godzin od pierwszego telefonu, a Pani Irena i Pan Feliks już leżeli na sali szpitala w Wołominie. Tak jak chcieli, razem, obok siebie.
Dziś jest już lepiej. Podanie tlenu poprawiło saturacje, powoli wracają siły. Do pełnego sukcesu jednak jeszcze trochę zostało. Wszyscy żołnierze batalionu w Zegrzu trzymają kciuki za szybki powrót do zdrowia. Już niedługo urodziny Pani Ireny, które chcą obchodzić w domowym zaciszu. Jak to w rodzinie.
Tekst: Aneta Szczepaniak/ rzecznik prasowy 5 MBOT
autor zdjęć: 5 MBOT
komentarze