Ppłk Adam Krysiak jest nazywany mistrzem taktyki, człowiekiem orkiestrą, a czasami podlegli mu żołnierze mówią o nim po prostu „Papa”. On wie, jak pokierować żołnierzami różnych narodowości tak, by wszystko działało jak w zegarku. Oficer jest jednym z siedmiu laureatów nagrody „Polski Zbrojnej” – Buzdygany 2019.
O mundurze ppłk Adam Krysiak śnił od dziecka, ale chłopięce marzenia to jedno, a ich realizacja to zupełnie inna, wcale nie tak prosta sprawa. Aby dotrzeć do miejsca, w którym jest teraz, musiał się wykazać pracowitością i odwagą w podejmowaniu decyzji. Czy spodziewał się, że jego kariera tak się potoczy? – Zdecydowanie nie – przyznaje.
Po ukończeniu technikum gastronomicznego rozpoczął naukę w szkole chorążych. Chciał zostać wojskowym kwatermistrzem. Dobre wyniki skłoniły go jednak do tego, aby poprzeczkę podnieść sobie wyżej. Postanowił, że zostanie oficerem. Nie wiedział tylko, jaką uczelnię wybrać. Najpierw pomyślał o Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych, ale gdzieś na korytarzu usłyszał, że „Zmech to pech”. Nie chciał ryzykować i w końcu zdecydował się na Wyższą Szkołę Wojsk Pancernych w Poznaniu. Pięć lat później ukończył ją z pierwszą lokatą. Dzięki temu mógł wybrać jednostkę, w której obejmie pierwsze stanowisko służbowe. Jak mówi, co do tego nie miał żadnych wątpliwości – to mogła być tylko 15 Brygada Zmechanizowana w Giżycku. – Jeszcze jako podchorąży przyjeżdżałem na Mazury na praktyki. Bardzo podobało mi się, jak funkcjonują stacjonujące tu kompanie czołgowe. Poza tym w pobliżu był poligon, więc wiedziałem, że będzie sporo ćwiczeń – mówi.
Ego czołgisty
Po kilku latach służby w batalionie czołgów został przeniesiony do batalionu zmechanizowanego. – Nie ukrywam, że nie byłem tym zachwycony. Ego czołgisty mi na to nie pozwalało – śmieje się oficer. Trudno było pożegnać się z ukochanymi maszynami. Szybko jednak się okazało, że na kolejnym stanowisku czekały na niego niespodzianki i czołgi przestały już być na pierwszym miejscu. Odkrywał uroki nowego rodzaju służby. Jak mówi, specyfika działań wojsk zmechanizowanych go zauroczyła. – W czołgu mamy możliwość korzystania z trzech rodzajów ognia, a w pododdziałach zmechanizowanych jest ich całe spektrum. To stwarza ogromne możliwości taktyczne – przyznaje.
Od tego czasu minęło kilka lat. Przechodził na kolejne stanowiska służbowe, aż objął dowodzenie 2 Batalionem Zmechanizowanym giżyckiej brygady, który współdziała z Batalionową Grupą Bojową NATO. Zadaniem oficera jest koordynowanie funkcjonowania sojuszniczych pododdziałów. – Przygotowanie wojsk do działań bojowych o wysokiej intensywności, tak aby były gotowe realizować postanowienia art. 5 traktatu północnoatlantyckiego, nie jest łatwym zadaniem, ale ppłk Krysiak świetnie sobie z tym radzi. Dzięki niemu żołnierze osiągają znakomite efekty szkoleniowe – mówi o oficerze gen. dyw. Krzysztof Motacki, dowódca Wielonarodowej Dywizji Północny Wschód.
Potwierdzeniem tych słów są świetne wyniki z wielu ćwiczeń, w które byli zaangażowani sojusznicy. – Oprócz szkoleń prowadzonych na co dzień, współpracowaliśmy także podczas dużych manewrów organizowanych przez 15 Brygadę Zmechanizowaną, takich jak „Puma”, „Bull Run” czy „Łasica”. Ppłk Krysiak odgrywa bardzo ważną rolę w integracji naszych pododdziałów. Dba o żołnierzy, liczy się z ich zdaniem. Gdybym nie służył w amerykańskiej armii tylko w polskiej, chciałbym, aby to on był moim przełożonym – dodaje por. Gregory Doty, który był oficerem łącznikowym Batalionowej Grupy Bojowej NATO i 15 BZ.
Wielkim zaufaniem darzą oficera także żołnierze z giżyckiej brygady. Między sobą nazywają go „Papą”, bo jest trochę jak ojciec albo starszy brat. – Ppłk Krysiak ma bardzo dużą wiedzę operacyjną, można powiedzieć, że jest taktycznym erudytą. Każdy z nas chce jak najlepiej wypaść w jego oczach”, tłumaczy kpt. Marcin Gołaszewski, do niedawna żołnierz 2 Batalionu, dziś oficer sekcji rozpoznawczej sztabu jednostki. – Dowódca każdego traktuje indywidualnie. Zawsze ma czas, aby podejść, podać rękę i porozmawiać o tym, w jaki sposób będzie realizowane dane zadanie. Zawsze jest uśmiechnięty. To daje prawdziwego kopa do działania – mówi sierż. Krzysztof Ojżanowski, technik kompanii w 2 bz.
Cenione są umiejętności współpracy ppłk. Krysiaka z wojskami sojuszniczymi. Co zresztą podkreślano w uzasadnieniu, które przysłano do redakcji z rekomendacją uhonorowania go Buzdyganem: „To nowatorskie podejście do działalności szkoleniowej, co w sposób szczególny przyczynia się do budowania pozytywnych więzi między Wojskiem Polskim a wojskami sojuszniczymi”.
Ocalić od zapomnienia
Podpułkownik jest również znany z zamiłowania do historii wojskowości. Dzięki jego zaangażowaniu i determinacji powstała izba pamięci 2 Batalionu Zmechanizowanego, poświęcona historii i tradycjom kawaleryjskim 9 Pułku Strzelców Konnych, pamięci oficerów pomordowanych w Katyniu oraz współczesnych żołnierzy, którzy zginęli na misji poza granicami kraju. Nawiązał współpracę m.in. z olsztyńskim Stowarzyszeniem Rodzina Katyńska, a w 15 Brygadzie Zmechanizowanej zainaugurował projekt „Katyń, ocalić od zapomnienia”. Z jego inicjatywy m.in. upamiętniono symbolicznymi dębami na skwerze pamięci przy klubie żołnierskim brygady trzech oficerów Wojska Polskiego zamordowanych w Katyniu.
Ppłk Krysiak angażuje się również w szkolenia osób cywilnych, m.in. w manewry proobronne Combat Alert, ponadprogramowe szkolenie dla szkół średnich o profilu wojskowym, czy w zajęcia edukacyjne w szkołach podstawowych. Lista podmiotów, z którymi współpracuje, jest długa, są na niej m.in. Szwadron Honorowy 3 Pułku Szwoleżerów Mazowieckich czy stowarzyszenie Krechowiacy, odtwarzające tradycje 1 Pułku Ułanów Krechowieckich. Jak udaje mu się pogodzić te wszystkie aktywności? Jego podwładni przyznają, że to człowiek orkiestra: „On po prostu wie, jak poukładać te klocki tak, by nic się nie posypało”, mówią żołnierze z Giżycka.
Nowy rok przyniósł ppłk. Krysiakowi nowe wyzwania – rozpoczął służbę w 20 Brygadzie Zmechanizowanej. Został szefem sztabu jednostki. – Nowe stanowisko umożliwi mu zdobywanie kolejnych doświadczeń. Mam jednak nadzieję, że kiedyś jeszcze do nas wróci – mówi gen. bryg. Bogdan Rycerski, dowódca 15 Brygady Zmechanizowanej i były przełożony oficera.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze