Rotacja rumuńskiego pododdziału Batalionowej Grupy Bojowej NATO. Tym razem do Polski przyjechali nie tylko żołnierze, lecz także nowy sprzęt. Samobieżne zestawy przeciwlotnicze na podwoziu gąsienicowym Gepard zastąpiły baterie przeciwlotnicze Oerlikon. Ta zmiana ma zapewnić większą mobilność wojsk, a także zwiększyć zdolności bojowe sojuszników.
Stacjonującą w Polsce Batalionową Grupę Bojową NATO tworzą żołnierze czterech armii. Jej trzon stanowią wojskowi US Army, oprócz nich na Mazurach służą także odpowiadający za działania rozpoznawcze Brytyjczycy, artylerzyści z Chorwacji, a także przeciwlotnicy z Rumunii. Ci ostatni do tej pory korzystali z zestawów przeciwlotniczych Oerlikon GDF-003. Jednak podczas ostatniej rotacji pododdziału do Polski przyjechał nowy sprzęt – są to samobieżne zestawy przeciwlotnicze Gepard.
Gepard, podobnie jak Oerlikon GDF-003, służy do zwalczania nisko lecących celów. Jedną z najważniejszych różnic jest to, iż Oerlikon to system wymagający holowania, Gepardy natomiast są samobieżne. Posiadają dwa działa Oerlikon KDA kalibru 35 mm zamontowane na w pełni obrotowej wieży. Całość opiera się na nieco zmodyfikowanym podwoziu czołgu Leopard. Są także wyposażone w różnego rodzaju radary i dalmierze. Załogę pojazdu tworzy trzech żołnierzy.
Dlaczego Rumuni zdecydowali się na zmianę sprzętu? Mjr Mirjana Kiš, oficer prasowa Batalionowej Grupy Bojowej, wyjaśnia, że chodzi przede wszystkim o zwiększenie mobilności wojsk. – Gepard, który ma podwozie gąsienicowe, umożliwia przemieszczanie się pododdziału niemal w każdych warunkach terenowych. To na pewno przełoży się zwiększenie interoperacyjności całej Batalionowej Grupy Bojowej NATO – zaznacza.
O tym, że system Gepard wzmocni zdolności sojuszników, jest przekonany także gen. bryg. Bogdan Rycerski, dowódca 15 Brygady Zmechanizowanej, która na co dzień współdziała z Batalionową Grupą Bojową NATO. – Zestawy ciągnione Oerlikon nie mogły operować w każdym terenie, poza tym czasem wymagały wykorzystania stacji zasilania. Gepardy, jako samobieżne zestawy gąsienicowe na podwoziu czołgu Leopard 1, są wyposażone w systemy, które umożliwiają samodzielną obserwację, wykrywanie i prowadzenie celów, są to zatem wozy całkowicie niezależne – mówi. Jednak włączenie do działania nowego sprzętu zawsze wiąże się z wyzwaniami. – Aby Gepardy mogły skutecznie operować podczas ćwiczeń, trzeba je najpierw wdrożyć w cały system szkoleniowy – podkreśla dowódca.
A pierwsze tego typu działania żołnierze mają już za sobą. Podczas jednego ze szkoleń kompania remontowa z 15 Brygady sprawdzała m.in., w jaki sposób w razie awarii sprzęt może być ewakuowany z pola walki. – Musieliśmy przede wszystkim uwzględnić to, że pojazd ma podwozie gąsienicowe. Dlatego podczas tego działania wykorzystaliśmy wóz zabezpieczenia technicznego WZT-2, który także posiada takie podwozie – mówi ppłk Krzysztof Kopka, dowódca batalionu logistycznego 15 BZ. – Cała procedura postępowania w takich przypadkach została sprawdzona, a sama ewakuacja zakończyła się sukcesem – zaznacza.
Teraz rumuńscy żołnierze i ich Gepardy pracują nad budowaniem interoperacyjności z pozostałymi członkami Batalionowej Grupy Bojowej. Takie działania będą prowadzili przez kolejne pół roku, aż do następnej rotacji. Jednak ta będzie dotyczyła tylko wojskowych. Gepardy zostaną w Polsce.
autor zdjęć: Cpt. Liviu Burtica / Romanian Army
komentarze