Formalne utworzenie obozu w Jabłonnie jako stacji zbornej dla żołnierzy Żydów nastąpiło na skutek uchwały Rady Obrony Państwa, w skład której wchodzili m.in. Wincenty Witos i Ignacy Daszyński – mówi dr hab. Jerzy Kirszak. O przekłamaniach i niejasnościach, jakie narosły wokół obozu internowania w Jabłonnie, historyk z IPN mówi w rozmowie z Piotrem Korczyńskim.
Stacja kolejki wąskotorowej w Jabłonnie.
Panie Profesorze, dość często gen. Kazimierzowi Sosnkowskiemu przypisuje się antysemityzm, a za koronny tego dowód podaje się założenie obozu internowania w Jabłonnie. Zacytuję fragment hasła „Obóz dla internowanych w Jabłonnie”, które można znaleźć w internecie: „Obóz założony na podstawie poufnego rozkazu ministra spraw wojskowych, generała Kazimierza Sosnkowskiego, wydanego w czasie tzw. bitwy warszawskiej (16 VIII 1920). W o.d.i. w J. przebywało około 17 tysięcy Żydów – internowanych poborowych i ochotników, a także żołnierzy i oficerów, wycofanych z frontu”. Czy zgadza się Pan z tym cytatem i czy rzeczywiście gen. Sosnkowski był jedynym inicjatorem stworzenia tego obozu?
Nie zgadzam się z tym cytatem, ponieważ podane w nim informacje są nieprawdziwe. Szczególnie co do liczby internowanych i zasięgu prewencji – pada sugestia, że dotyczy obszaru całego państwa. Podobną informację do tej przytoczonej przez Pana Redaktora widziałem w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie w opisie pod fotografią przedstawiającą 14 żołnierzy z Jabłonny, zrobioną w dniu ich wyjazdu z obozu (sądząc po dacie na zdjęciu – 9 września 1920 r.). Możemy tam przeczytać, że żołnierze żydowscy zostali „internowani w obozie w Jabłonnie na podstawie rozkazu generała Kazimierza Sosnkowskiego wydanego w sierpniu 1920 r. w czasie Bitwy Warszawskiej. Nakaz internowania dotyczył około 17000 ochotników żydowskich walczących na froncie. Przyczyną był brak zaufania do nich, wynikający z pogłosek o współpracy Żydów z bolszewikami”. Cytuję dokładnie ze zrobionej w grudniu 2018 r. fotografii, którą załączam z prośbą o edycję.
Odpowiadając na drugą część pytania, powiem, że formalne utworzenie obozu w Jabłonnie jako stacji zbornej dla żołnierzy Żydów nastąpiło na skutek uchwały Rady Obrony Państwa, w skład której wchodzili m.in. Wincenty Witos i Ignacy Daszyński. Generał Sosnkowski był wówczas ministrem spraw wojskowych i jako taki był zobowiązany do realizacji postanowień Rady Obrony Państwa, do której też należał z racji pełnionej funkcji w rządzie. Natomiast przypisywanie Sosnkowskiemu – wywodzącemu się przecież z nurtu socjalistycznego i będącego zdeklarowanym demokratą – antysemityzmu jest niedorzecznością. Jednak po Jabłonnie etykieta antysemity przylgnęła do niego na dobre. Zawsze powtarzam, że nad Sosnkowskim zawisło fatum.
W tym wypadku polegające na tym, że jeszcze w październiku 1920 r. londyński „The Jewish Chronicle” podawał, że rozkaz internowania żołnierzy Żydów w Jabłonnie wydał… gen. Józef Haller, będący wówczas dowódcą Frontu Północnego, z którego mieli pochodzić internowani. Później jednak o Hallerze jako rzekomym winowajcy zapomniano i nikt Jabłonny już mu nie wytykał.
Dlaczego założono ten obóz? Czy był to wyłącznie przejaw obawy przed tzw. V kolumną, psychoza wywołana propagandą o żydokomunie? Jedno jest pewne – decyzja o powołaniu tego obozu wywołała skandal zarówno w kraju, jak i na świecie.
Z tym skandalem to nie przesadzałbym. W ówczesnej Polsce mało kto wiedział o jego istnieniu, co pośrednio świadczy o znacznie mniejszym rozmiarze od sugerowanego w cytowanych hasłach. Jeżeli chodzi o obóz w Jabłonnie, to założyli go Niemcy podczas I wojny światowej dla swoich celów szkoleniowych. Później przekazali go podporządkowanej gen. Hansowi von Beselerowi Polskiej Sile Zbrojnej, a od 1918 r. szkoliło się tam odradzające się Wojsko Polskie.
Latem 1920 r. – gdy ministrem spraw wojskowych był gen. Józef Leśniewski, a wiceministrem gen. Sosnkowski – utworzono w kilku miejscach w Polsce obozy z przeznaczeniem na stacje zborne dla dezerterów z cofających się wówczas armii polskich. Żydzi, stanowiący poważny odsetek wśród dezerterów, byli kierowani do stacji zbornej w części obozu ćwiczebnego w Jabłonnie, gdzie żołnierzy umieszczono w wydzielonych barakach. Trafili tam też żołnierze żydowscy z okolic Warszawy, ale wyłącznie z formacji tyłowych. Skierowanie ich tam było konieczne, aby nie dopuścić do samosądów ze strony ludności i wojska wywołanych falą oburzenia na Żydów z racji bratania się części z nich – zarówno wojskowych, jak i cywilów – z bolszewickim najeźdźcą. Obóz nie miał charakteru karnego, tylko segregacyjny. Nikt tam nie został rozstrzelany ani nie umarł z wycieńczenia lub głodu, choć wyżywienie istotnie było marne. Błędem było natomiast wyznaczenie żołnierzy z Wielkopolski (znanych z antysemityzmu) jako strażników; dopuszczali się oni szykan wobec żydowskich żołnierzy. Należy też wyraźnie powiedzieć, że żadnych żołnierzy żydowskich walczących na froncie – wbrew temu, co podają przywołane wcześniej notki – nie wyciągano z oddziałów. Wkrótce, gdy bolszewicy zostali pobici pod Warszawą i kryzys minął, Jabłonna jako obóz segregacyjny dla Żydów została rozwiązana decyzją Rady Obrony Państwa.
Czy gen. Sosnkowski w późniejszym czasie tłumaczył się oficjalnie z potrzeby stworzenia takiego obozu? Jak układały się generałowi stosunki z żydowską społecznością w późniejszych latach, zwłaszcza wówczas, gdy został Naczelnym Wodzem Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie?
Po raz pierwszy gen. Sosnkowski zabrał głos w sprawie osadzenia Żydów w Jabłonnie – i to nie na zasadzie „że się tłumaczył” – ale w imieniu rządu polskiego, odpowiadając na interpelację posłów żydowskich „w sprawie polityki prześladowania Żydów uprawianej przez Rząd”1. Warto zacytować obszerniejsze fragmenty przemówienia ministra Sosnkowskiego z trybuny sejmowej, który na posiedzeniu 29 października 1920 r. mówił tak: „Wysoka Izbo! Pan poseł [Izaak] Grünbaum skierował pod adresem Rządu oskarżenia, których nie mogę pozostawić bez odpowiedzi. Oskarżenia owe idą w tym kierunku, że rząd czyni tutaj, na tej ziemi jakieś różnice pod względem traktowania obywateli. Panie
Pośle, Rząd spełnia jedynie swój obowiązek, zmuszając wszystkich, zamieszkujących tę ziemię, ażeby byli lojalnymi obywatelami Państwa. […]. Przejściowe zarządzenie, dotyczące obozu w Jabłonnie było wydane w tym czasie, kiedy wróg podchodził pod wrota stolicy, gdy na Pradze paliły się łuny pożarów […]. Zarządzenie w sprawie Jabłonny należy ocenić w świetle pewnych faktów, faktów nad którymi ubolewam na równi z p. posłem Grünbaumem, a które wbrew temu, co p. poseł Grünbaum twierdził zostały niestety udowodnione. […]. Niestety stwierdzić muszę, że ludność żydowska brała udział w walkach z bronią w ręku po stronie bolszewików. Działo się to w Siedlcach i Białymstoku”2. Po tych słowach rozpętała się wrzawa w Sejmie Ustawodawczym, a gdy marszałek ją uciszył, Sosnkowski kontynuował, mówiąc dalej m.in.: „Rząd Polski traktuje bezstronnie i na równi wszystkich obywateli tej ziemi, którzy lojalnie w stosunku do państwa spełniają swoje obowiązki. Najlepszy dowód stanowi wykaz opublikowany niedawno przeze mnie w prasie, który dowodzi, że karząca ręka sprawiedliwości i ostry miecz wyjątkowych zarządzeń powołanych przez wojskowość do życia w tym ciężkim ubiegłym okresie, dotknął i tych wszystkich, którzy dopuścili się gwałtów i rabunków na ludności żydowskiej. 17 wyroków śmierci! Sądzę, że p. Grünbaum przyzna, że to nie jest mało. W każdym razie jako dowód bezstronności władz polskich to 17 wyroków śmierci wystarczą. […]. Stwierdzam więc na zasadzie przytoczonych danych, że władze polskie traktują bezstronnie ludność tej ziemi i równą opieką otaczają wszystkich bez względu na pochodzenie i wyznanie”3 . Wyjaśnienia gen. Sosnkowskiego Sejm przyjął oklaskami. Na marginesie dodam, że wśród tych 17 wyroków śmierci kilka dotyczyło żołnierzy Żydów, którzy dopuścili się gwałtów i rabunków na innych Żydach. Swoją drogą sprawozdania stenograficzne z posiedzeń Sejmu Ustawodawczego są dostępne w internecie, łatwo i warto do nich sięgać.
Fotografia 14 żołnierzy z Jabłonny eksponowana w Muzeum Żydów Polskich POLIN w Warszawie.
Gdy gen. Sosnkowski został Naczelnym Wodzem Polskich Sił Zbrojnych, już latem 1943 r. w prasie angielskiej i amerykańskiej pojawiły się ataki na niego z powodu zorganizowania obozu karnego dla Żydów. Źródło tych fałszywych insynuacji pochodziło z niechętnego Sosnkowskiemu kręgu premiera Stanisława Mikołajczyka. Reagowanie na te insynuacje przypominało walkę z wiatrakami. Generał był przedstawiany jako wróg porozumienia z Rosją, antysemita, reakcjonista, a niekiedy i faszysta. Osobiście Sosnkowski nie miał do Żydów uprzedzeń, jeśli byli lojalnymi obywatelami Rzeczypospolitej. W taki sam sposób traktował inne mniejszości w Polsce. Mówił o tym w wywiadzie dla Żydowskiej Agencji Telegraficznej, opublikowanym 13 sierpnia 1943 r. w „Dzienniku Polskim” w Londynie. Dał tam też wyraz uczuciom „oburzenia i wstrętu”, które tak często wypowiadał publicznie, „wobec okrutnych prześladowań Żydów w Polsce przez niemieckiego najeźdźcę”4 .
Tutaj od razu nasuwa się pytanie o rzeczywistą postawę społeczności żydowskiej w 1920 r. Już sama liczba internowanych w obozie żołnierzy świadczy, że żydowskich ochotników w Wojsku Polskim było niemało. Jeśli miałby Pan kogoś wyróżnić, kto z tej społeczności szczególnie zasłużył się wówczas na froncie, kogo by Pan wymienił?
Liczba podana w internecie i w Muzeum Żydów w Warszawie, czyli internowanych 17 tys., jest zupełnie „z kapelusza”. Nie wiem, skąd się wzięła. Przecież żeby pomieścić 17 tys. ludzi, nawet w najprymitywniejszych warunkach, potrzebny jest wielki obóz. Czy w Jabłonnie było tyle baraków? Wątpię. Proszę zauważyć, że dwie dekady później największy spośród trzech sowieckich obozów specjalnych – ten w Ostaszkowie – zlokalizowany na terenie wielkiego monastyru, liczył około 6 tys. jeńców, czyli niemal jedną trzecią rzekomo przetrzymywanych w Jabłonnie. Żołnierzy Żydów zaczęto tam wysyłać od połowy sierpnia 1920 r. Czy w momencie śmiertelnych zmagań na przedpolach Warszawy i mającej się zaraz rozpocząć polskiej kontrofensywy znad Wieprza możliwe było przeprowadzenie na ścisłym zapleczu frontu trudnych logistycznie przesunięć kilkunastu tysięcy ludzi? Ilu trzeba by strażników do ich pilnowania i konwojowania? Jakie środki transportu? Absolutnie nie było to możliwe.
Zatem liczba 17 tys. jest całkowicie nieprawdopodobna. Aby dokładnie to wyjaśnić, trzeba by zrobić poszukiwania w przeogromnym zespole Ministerstwa Spraw Wojskowych, przechowywanym w zasobie Centralnego Archiwum Wojskowego w Wojskowym Biurze Historycznym. Nie robiłem takich badań, więc nie wiem, ilu żydowskich żołnierzy trafiło do Jabłonny. Milczy też na ten temat znana mi literatura, choć oczywiście mogłem coś przeoczyć. Ale gdyby rzeczywiście było tam tylu internowanych, to przecież znalazłby się ktoś, kto zostawiłby jakieś wspomnienia. Tymczasem znam jedynie relację Maurice’a Adusa, opublikowaną w paryskich „Zeszytach Historycznych” (nr 20). Niestety, Adus, który latem 1920 r. spędził kilka tygodni w Jabłonnie, nie podał żadnych liczb. Zdezawuował za to powielaną informację, jakoby parę tysięcy osób tam przetrzymywanych zmarło na skutek głodu i szalejącej epidemii. Adus napisał: „Po pierwsze, nikt tam nie umarł, wątpię nawet, czy tam grasowała jakaś epidemia. Co prawda odżywiano nas źle, bardzo źle nawet, ale był tam jakiś Komitet Pomocy. Po drugie, większość żołnierzy pochodziła z Warszawy. Porucznik Sławik, komendant obozu i człowiek zacny, zezwolił, abyśmy mogli dwa razy na tydzień wyjść na polanę na jakąś godzinę. Nasze matki i siostry przyjeżdżały wówczas hurmem do Jabłonny, aby nas odwiedzić, a jednocześnie przynosiły nam żywność”5.
Wróćmy jeszcze do liczby internowanych w Jabłonnie. Próbujący rozwikłać tę sprawę na emigracji wiele lat po II wojnie światowej Adam Ciołkosz w ciekawym artykule „Dzielnica żydowska” obozu w Jabłonnie polemizował z Adusem, którego tekst opublikowano w tym samym „Zeszycie Historycznym” nr 20. Łatwo to sprawdzić, gdyż paryska „Kultura” i „Zeszyty Historyczne” są dostępne on-line. Ciołkosz przywołał różne źródła żydowskie zarówno z epoki, jak i późniejsze. Wyraźnie niechętni Polsce autorzy tych artykułów, wyolbrzymiając krzywdy popełnione lub nie na Żydach podczas wojny 1920 r., podawali różne liczby przetrzymywanych w Jabłonnie. Raz miało to być około 10 tys. (więc już znacznie mniej niż 17 tys.), na domiar złego wedle tego źródła kilka tysięcy miało umrzeć z głodu i epidemii (przypomnę Adusa: „nikt nie umarł”); a w innym miejscu, że było ich jeszcze mniej, bo około 6 tys. lub po prostu kilka tysięcy. Według mnie także owe najniższe 6 tys. czy kilka tysięcy wydają się być i tak liczbą bardzo zawyżoną. Moim zdaniem, zważywszy, że byli to ludzie wyłącznie z okolic Warszawy i formacji tyłowych, mogło ich być kilkuset, może tysiąc. Ale powtarzam, bez dotarcia do dokumentów z epoki, o ile się zachowały, dokładnej liczby nie jesteśmy w stanie podać.
Jeśli chodzi o zasłużonych żołnierzy pochodzenia żydowskiego, to w pierwszej kolejności przychodzi mi na myśl mjr Bernard Mond, później generał Wojska Polskiego, który zasłynął z walk z Ukraińcami już w listopadzie 1918 r. we Lwowie, a w wojnie z bolszewikami w 1920 r. gdy dowodził pułkiem. Z młodszych szarż na wyróżnienie zasłużył ppor. Zygmunt Goldschlag, bohater walk legionowych, a po 1918 r. z Ukraińcami i bolszewikami, odznaczony Orderem Virtuti Militari, który poległ w obronie ojczyzny latem 1920 r., a także ppor. Oskar Berenson, też legionista, a w 1920 r. uczestnik wyprawy kijowskiej, który jako major poległ na polu chwały w kampanii 1939 r. Było też wielu innych, o których można przeczytać na przykład w monumentalnej pracy prof. Marka Gałęzowskiego Na wzór Berka Joselewicza. Żołnierze i oficerowie pochodzenia żydowskiego w Legionach Polskich.
Przypisy:
1 Sprawozdanie stenograficzne ze 180 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego z 29 października 1920 r., CLXXX, s. 51–53.
2 Tamże.
3 Tamże.
4 Cyt. za: Polacy – Żydzi 1939– 1945. Wybór źródeł, oprac. Andrzej K. Kunert, Warszawa 2006, s. 142.
5 M. Adus, Na marginesie „Pamiętników” Witosa. (W pięćdziesiątą rocznicę Jabłonny), „Zeszyty Historyczne”, Paryż, z. 20, s. 175.
autor zdjęć: Jerzy Kirszak, NAC, Piotr Życieński / IPN
komentarze