Wspólne ćwiczenia mają zacieśnić współpracę WOT z Batalionową Grupą Bojową NATO. – Wszyscy stacjonujemy w rejonie przesmyku suwalskiego, który ma strategiczne znaczenie nie tylko dla bezpieczeństwa Polski, ale i całego NATO. W razie zagrożenia będziemy tu wspólnie operować. Musimy być do tego gotowi – mówi płk Sławomir Kocanowski, dowódca 1 Podlaskiej Brygady OT.
Batalionową Grupę Bojową NATO, która stacjonuje w Bemowie Piskim, tworzą żołnierze ze Stanów Zjednoczonych, Rumunii, Chorwacji i Wielkiej Brytanii. Ci ostatni to wojskowi z Pułku Lekkiej Piechoty Light Dragoons. To właśnie z nimi od kilku tygodni współpracują terytorialsi z 1 Podlaskiej Brygady OT. Niedawno sojusznicy zaprosili przedstawicieli najmłodszego rodzaju sił zbrojnych na swoje szkolenie.
– Żołnierze z naszej brygady mieli okazję zobaczyć, jak sojusznicy prowadzą działania rozpoznawcze. Brytyjczycy podzielili się z nami swoimi technikami prowadzenia patroli, organizacji posterunków obserwacyjnych, zasadzek, a także zaprezentowali różne sposoby maskowania – wylicza por. Łukasz Wilczewski, oficer prasowy 1 Brygady OT. Dodaje także, że żołnierze, z którymi współpracowali terytorialsi, to operatorzy przeciwpancernych pocisków kierowanych Javelin. Niedawno umowę na pozyskanie takiego sprzętu resort obrony narodowej zawarł z rządem USA. Na mocy dokumentu 60 wyrzutni oraz 180 pocisków ma trafić do polskich sił zbrojnych do końca listopada 2021 roku. Zostaną w nie wyposażone prawdopodobnie brygady OT stacjonujące we wschodniej części kraju.
Brytyjczycy odwiedzili także Białystok, gdzie stacjonuje dowództwo i część pododdziałów 1 PBOT. Wówczas to terytorialsi zaprezentowali sojusznikom swoje metody działania i zaprosili do udziału w warsztatach z łączności, obsługi bezzałogowych statków powietrznych, analizy geoprzestrzennej, a także z rozpoznania.
Ale to nie wszystko. Żołnierze OT mają także stały kontakt ze stacjonującymi w Polsce Amerykanami. W zeszłym roku sojusznicy uczestniczyli między innymi w szkoleniu z obsługi granatników Mk-19. W tym ich współpraca dotyczy przede wszystkim działań cywilno-wojskowych (tzw. CIMIC – Civil-Military Co-operation). – Kiedy w Polsce wybuchła epidemia zaangażowaliśmy się w działania mające na celu wsparcie społeczeństwa. Żołnierze US Army byli bardzo zainteresowani procesem dystrybucji żywności i wsparcia ośrodków pomocy społecznej. Nawet przyłączyli się do nas, kiedy rozwoziliśmy posiłki osobom potrzebującym – mówi por. Wilczewski. Amerykanie zaprosili też żołnierzy z komórek CIMIC 1 PBOT na warsztaty, podczas których dzielili się swoim doświadczeniem dotyczącym operowania wojsk w terenie cywilnym. Jeden z ćwiczonych scenariuszy zakładał szybką ewakuację wyposażonego w specjalistyczny sprzęt pojazdu, który utknął w terenie cywilnym. Na przeprowadzenie tej operacji wojsko miało zaledwie 10 minut. – Amerykanie przedstawili nam rozwiązania, jakie stosowali podczas misji wojskowych w Iraku czy Afganistanie. Uczulali nas na to, że działanie w obszarze Civil Affairs (sprawy cywilne) to przede wszystkim wsłuchiwanie się w potrzeby ludzi – mówi żołnierz WOT.
Prawdziwym testem współdziałania sojuszników było ćwiczenie „Bull Run’12". Wówczas pododdziały z 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej, a także Batalionowej Grupy Bojowej NATO opuszczają alarmowo jednostkę i prowadzą działania poza terenem poligonu. Rozkaz otrzymali także żołnierze OT – ich zadaniem było zabezpieczenie tras przejazdu wojskowych kolumn, a także rejonu, który mieli zająć sojusznicy. – W razie kryzysu prawdopodobnie zostalibyśmy skierowani właśnie do takich działań, dlatego udział w tym ćwiczeniu był dla nas bardzo istotny – wyjaśnia oficer. Podczas ćwiczenia została zaangażowana także Grupa Rozpoznania Obrazowego. Służący w niej terytorialsi za pomocą drona FlyEye prowadzili rozpoznanie.
Ale współpraca wojsk nie ogranicza się tylko do działań szkoleniowych. Terytorialsi zaprosili sojuszników na obchody 76. rocznicy akcji „Burza”, rozegrali wspólnie mecz piłki nożnej, a reprezentacja WOT wzięła udział w zorganizowanym przez Brytyjczyków półmaratonie.
Por. Wilczewski podkreśla, że żołnierzy sojuszniczych armii wiele łączy. Na Mazurach do niedawna stacjonowała Gwardia Narodowa. Także dziś w szeregach Batalionowej Grupy Bojowej jest sporo wojskowych, którzy nie są żołnierzami zawodowymi. – Nasi żołnierze mogą dowiedzieć się, jak ich koledzy zza oceanu łączą pracę cywilną ze służbą wojskową. Poza tym magazynki naszych karabinów (chodzi o polskie GROT-y, brytyjskie SA-80 i amerykańskie M4 – przyp. red.) spełniają te same normy, zatem możemy stosować je wymiennie – mówi oficer.
Natomiast płk Sławomir Kocanowski, dowódca 1 Podlaskiej Brygady OT, zaznacza, że sojusznicze szkolenia są w jednostce traktowane priorytetowo, bowiem zarówno terytorialsi, jak i Batalionowa Grupa Bojowa NATO stacjonują w rejonie przesmyku suwalskiego. – To strategiczne miejsce ze względu bezpieczeństwa nie tylko Polski, ale i całego Sojuszu Północnoatlantyckiego. W razie zagrożenia będziemy tu wspólnie operować, musimy być do tego gotowi – podkreśla. Zapowiada także, że wojskowi planują już kolejne wspólne ćwiczenia – te mają się odbyć w najbliższych tygodniach.
autor zdjęć: DWOT
komentarze